Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W listopadzie mi stuknie 30stka...Od 2 lat mieszkam we Włoszech, przedtem 4 lata w Londynie, a wczesniej była jeszcze Grecja - Kreta i niezapomniane USA. Gruba to ja byłam od zawsze, ale dopiero teraz przez ostatnie miesiące czuje się taka spuchnięta, wielka i ciężka jak nigdy dotąd. Nie mam się w co ubierać, bo mam szafę pełna ciuchów, a większych rozmiarów nie chcę kupować, nie chcę ich szukać, bo chce schudnąć. Chyba już najwyższy czas aby schudnąć, raz na zawsze zmienić nawyki żywieniowe i tu ważne: ćwiczyć, ruszać się, wykonywać sport co najmnie 3 razy w tygodniu po 30 minut. Chcę się zmienić

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 228224
Komentarzy: 2746
Założony: 13 września 2009
Ostatni wpis: 27 kwietnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kingoje82

kobieta, 42 lat, Moniga Del Garda

163 cm, 101.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: To jest moja zima na tworzenie nowej mnie!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 października 2010 , Komentarze (1)

 

  Mialam sie zameldowac o 16.00, ale zagapilam sie na stronce, bo proboje czytac po wlosku, hehe. Cos mi wychodzi, choc czest to po prostu logiczne mysle, a tlumacz na google, taki troche jak Kali...

   Dziekuje kochane vitaljiki za komentarze, dlatego dla was bede pisac. Postaram sie codziennie, o 16tej dodac nowy wpis. Juz dzis przekorczylam godzine, ale mysle, ze dam rade sie kontrolowac. Male kroczki ale poowlutku.

    Cos czuje, ze juz stracilam kontrole nad tym co wkladam do geby...proboje sie oszukac kawa, ale ona juz nie pomaga. Zobaczylam dzis ciasttka z kremem...a teraz siedza w mych kiszkach... jak szybko zapomina sie o nich smaku i tej chwilowej przyjemnosci, ale one pozniej gnija w zoladku a pozniej sie wyleguja na biodrach przez lata. Glupia baba ze mnie.

To co dzis zjadlam:

-platki kukurydziane, lyzka otrab pszennych, kawal ciasta sliwkowego, kawa zbozowa z mlekiem

- cappucino

- te ciasteczka z kremem, chyba ze 5 ich bylo

- 1 jajko na twardo, 2 miseczki zupy jarzynowej, 2 lyzeczki serka riccotta - no taki skubany pyszny i ma 12% tl... dupek jeden ;)

- kolacja: beda klopsiki wolowe w sosie pomidorowym, kasza gryczana albo jaglana dla mnie, dla chlopa makaron ;)

Zapijam sie kawa zboza przez ostatnie dwa dni, cale szczecie, ze tutaj ten napoj to taki popularny, to sobie kupie znow. Herbaty mi brakuje, ale sie nie moglam zdecydowac wczoraj na zadna.. hehe.

    Dwa miesiace juz minelo od przyjazdu do Wloch, czas leci niesamowicie szybko. Jeszcze sie nie odcielam od Londynu, bo brakuje mi przyjaciol, kolezanek, co przychodzily do mnie na ciasto i kawe... bo nie ma z kim pogadac o rozterkach serca... bo kiedy dzis przyszedl jeden z gosci, tak pogadac chwile, bo mu sie lacze internetowe popsulo, to mi rumience uderzyly na policzki bo on przecie "kiwi"... glupota, ale... ale dalej mi to siedzi w glowie i sie wymazac nie moze.. czekam az czas zrobi swoje...

   Ide polukac co tam u was dziewczyny i wracam do wytrzeszczania oczow na wloski :), a od poniedzialku wracam znow na kurs :D.

Ciao!!!

   

25 października 2010 , Komentarze (3)

 

 Dzisiejszy wpis jest, bo ma byc teraz codziennie, choc pare slow, trzeba pisac.

Gdzies u mnie znalazla sie dzis energia i wyszlam na miasto... na spacer, widzialam jesien, bylam w sklepie i kupilam margaryne :) na ciasto. Szukalam mleka beztluszczowego co bym moze sobie zrobic twarog... jest, ale pasteryzowane i teraz watpie czy sie z niego cos da zrobic. Bede szukac nadal.

Dzis sie nasprzatalam, ale mam wrazenie ze troche na odwal sie robie niektore rzeczy, to znaczy zeby bylo czyto po prostu, ale takie wisoenne sprzatanie to sie tam musi odbyc juz niedlugo.

Co tam podjadalam dzis:

platki kukurydziane z mlekiem

jajka ze dwa z wolowina i sosem z czerwonego wina z chlebem i winem ;)

platki kukurydziane z platkami pszennymi

kawa zbozowa

kolacja: zupa, pesto pasta, ciasto sliwkowe

 

Poczytala bym sobie cos fajnego dzis...

Buziaki dla was!

 

 

24 października 2010 , Komentarze (5)

 

  Znow nie robilam wpisow, choc na vitali jestem codziennie i czytam was codziennie i podziwiam...

Dobrze wiem, ze codziennie pisanie pamietnika, bardzo dobrze wspomaga odchudzanie. Czy sie poprawie? Zobaczymy czy bede pisac codziennie...?

     Dieta vitalji dalej przychodzi, co sobote po piatkowym wazeniu... waga raczej idzie w gore, bo ja nic nie robie w kierunku aby szla w dol...bo sama ostatnio mam dol i zajadam swoje smutki i slabosci, bo to takie latwe... wygodne, bo nauczylam swoj organizm odczuwac glod kiedy wlaczam komputer... i rozumiem to i dalej jak ten osiol to robie...

      W moim przypadku jedzenie i psycha jest bardzo silnie ze soba powiazane. Jem (cokolwiek), bo to mnie uspokaja, zatyka ten glos slabosci, strachu przed tym co jest dookola...

Jutro minie 2 miesiace odkad sie przeprowadzilismy do Wloch...a ja do tej pory sama nie bylam w sklepie...a brak samodzielnosci zajadam dzemem... 400gr sloik - 4 dni i go nie ma... kostka masla (125g) dwa dni... no nie ma sie czym chwalic... w sumie wstyd az pisac, ale chyba licze, ze ktos moze dowali jakis komentarz i sie obudze...

     Od dwoch dni czytam diete dukana(dorwalam wersje elektroniczna). Bedac w jednym ze sklepow, nie znalazlam zadnego nabialu(oprocz jogurtu 0.1) z zawartoscia tluszczu ponizej 5%, bo beztluszczowy to nie istnieje. A oni i tak wszyscy chudzi! Udalo mi sie znalesc pare przepisow na twarog domowej roboty, pewnie z chudego mleka tez powinien byc dobry...

Nie jestem przekonana, co do tej diety, bo juz sie widze, jak sie bede kusic na pizze, makarony, risotta... jak to osiagnac.. ale nawet teraz "jestem na diecie vitalji" to i tak sie kusze... wiec moze to nie zalezy od diety tylko od tego, co we lbie siedzi!!!

Moze jutro wpisze co jadlam, bo dzis jakos tak wstyd :(, bo moze jednak to pisanie pomoze.

Nawet pisanie, ze nie ma co myslec tylko dzialac, na mnie nie dziala.. sie zachamowalam... stoje.. tylko waga rosnie...

No nic, ide poczytac dukana znow, interesujaco pisze i dalej czekam na gosci i podsluchuje rozmowy jakis ludzi, bo tak glosno gadaja ;)

Pozdrowka!!!!

13 października 2010 , Komentarze (7)

 

 Witajcie witalijki,

dziekuje za komentarze. Ja wiem, ze sama duzo nie pisze, przepraszam z gory, ale obserwuje, czytam i zazdroszcze ;).

Przydala by sie opcja do pamietnikow: "fajny" wpis, bez komentowania, po prostu wspieranie danego pamietnika.

Postaram sie poprawic i czesciej was komentowac :).

 Ja tu tak w pracy sobie siedzie, marzne, konserwuje sie jak wino w tej piwicy, gadam po wlosku z kanadyjczykami, nie zebym umiala dobrze, ale pan tez nie za bardzo wiec sie jakos dogadalismy ;) heheh

   Dzis juz drugi dzien, szperam po necie za Dukanem...bo tak wszyscy sobie go chwala, wiec moze i ja mu dam szanse, bo niestety dieta witali mi sie znudzila i chyba jest za bardzo urozmaicona, a ja jakoos nie mam ochoty siedziec i zamieniac tych przepisow non stop...bo ciagle cos mi nie pasuje, albo za duzo roboty.

Udalo mi sie znalezc licznik, jak to obliczyc wszystko i wyszlo mi jakies 204 dni (od dzis) do osiagniecia 68kg.

Musze jednak najpierw sama wybrac sie do sklepu i popatrzec co tam nabialowego (oprocz jaj) maja, bo twarogu to raczej nie znajde :(, ale moze jakies serki innego rodzaju da sie znalezc. Jogurt jest :D i szynka z indyka te z :).

Chcialam sobie tez kupic ksiazke (pewnie bedzie z miesiac szla tutaj) o dukanie i odchudzaniu i moze sie uda.

     Z vitalia tez sie udalo, w koncu 10kg zrzucone, ale jakos nie moge sie dalej przebic. Pisalam juz o tym i po prostu stoje w miejscu. No, ale z drugiej strony sama diecie nie pomagam, bo na 5 przepisow w ciagu dnia to prawidlowo zjem sniadanie, moze lunch a reszta to pal licho...

  Jeszcze poczytam sobie o dukanie i koniecznie musze sie udac na zakupy i zobaczyc, czego sobie moge pojesc.

Dobrze, ze mam otreby pszenne z anglii.. heh bo tego tutaj to chyba na 100% nie najde, no moze w wiekszym miescie, a jak nie to slijcie rodzice paczki :D.

Milego wieczorka, ja lece na herbatke i ugotuje kurczaczka :D.

 

 buzieole

9 października 2010 , Komentarze (5)

 

           w tych kiszkach, to jest duzo... nie bede dopisywac czego, ale jak weszlam na wage to roznica byla.. hehe wiec trzeba ostro popijac herbatke czerwona i bedzie dzialac.

Niestety podjadanie weglowodoanow nie sprzyja a mi sie jak zwykle wlaczaja kompuluse czy jak je tam... wlaczaja mi sie pozeraze najrozniejsze i jesc sie chce, a jak juz zapragne to rzucam sie na bialy chleb, ciastaka.. .takie typowe zapychacze smutkow...

   Nie jest mi smutno, ale mam troche malego "wkur..wa". Po 4 latach ciezkiej pracy w Londynie, nocki, rozjebane godziny, brak zycia po pracy, dojazdy itp, a ja wrocilam znow do szorowania kibli... taaaa miejsce pracy jest piekne, freski, piekne lazienki... ale gowno, to gowno... nie wazne czy po krolu czy biedaku...

  Biadolilabym jeszcze wiecej na ten temat, ale jedno co mi nie przeszkadza w tym sprzatniu, ze to jest moj biznes, moje miejsce, na ktorym mi zalezy, aby bylo czysto i ladnie. Bo co prawda tylko 6 miesiecy otwarte, ale juz tyle jest spraw do naprawienia, ze olaboga... ale ja sie juz tym zajme :).

To tak w sprawach "toaletowych" ;) hehehe. Zajebisty temat mi sie znalazl, wiec glupio teraz tak o jedzeniu pisac, no nie? ;)

 

       I znow, zgubilam watek bo pobieglam na FB...phi...ide do domu, moze jakies pranie zrobic jeszcze.. w rekach chlopu koszule musze prac, bo sie nie dobieraja w pralce... poswiecam sie chyba za duzo...

Dzis kolacja na miescie...razem z tym jednym z szefow, znow sie bede glupio tylko usmiechac ;) albo gadac od rzeczy po wlosku ;) heheh no niz zobaczymy.

Pozdrawiam wasz odchudzaczki witalijki, tylko tak dalej!

3 października 2010 , Komentarze (3)

W tej piwnicy powiewa, a gosci nie ma... pewnie sie zgubili i teraz trafic nie moga.

Ide na chate, wrzucic osmiorniczki do piekarnika,  trzeba troche bialka zjesc no nie :)

Od jutra grzecznie dietkuje z vitalia, dieta wydrukowana, lista zakupow tez, wiec trzeba trzymac kciuki i sie pilnowac :).

 

Buziaczki i usciski dla was laseczki.

Ciao

1 października 2010 , Komentarze (5)

 

        Do mego pamietnika i mam sie nawet czym pochwalic. Waga znow zjechala do numeru 7... z przecinkami, tym razem jest 79,8. Diety co prawda tak duzo nie stosowalam, raczej sie objadalam i to swiadomie z nudow, smutkow, i jakis takich innych halucynacji. Jednakze, moja faza na jajka pewnie pomogla (bo Dukan tu wszystkim pomaga) a ja nie mialam ochoty zmieniac posilkow na vitali...

      Siedze sobie wlasnie w piwnicy.. hehe moja recepcjia w Palazzo Bellarmino. To tylko zbieg okolicznosci, bo jest tu ladnie, nie ma pajakow i takich tam, ale jest zimno :(. Stopy mi marzna, herbata stygnie w 3 minuty,a czekac trzeba na gosci. Poki co, nie musialam jeszcze rozmawiac z nikim po wlosku ;), tylko 2 razy przez telefon, ale to jakos udalo mi sie wydukac. Wiem, ze jutro bede miala mix gosci i sie trafia wlosi... heheh bedzie ciekawie :D.

      Niedawno sobie zdalam sprawe, ze to juz minal rok jak jestem na vitali, na diecie vitali i niby schudlam te 10 kg, to jakos nie moge przekonac sie do tego sukcesu, bo ciagle wiem, ze jestem daleko od tej prawidlowej wagi. Po roku czasu, w sumie to sie chudnie po 40 kg albo i wiecej, wiem, bo tu sa kolezanki co moga sie pochwalic takimi osiagnieciami, a ja...

Za duzo "odpustow" sobie dawalam, za duzo bylo tego urlopwania, odjezdzania, "od poniedzialku, po swietach" wracam do diety.  I tak teraz jest to samo. Co sie pojawi 79.9, to w nastepny tydzien juz znow 81 albo 82. Chustawka wagi. Do tego chustawka nastrojow.

No i jak z tym walczyc.?!?!?!

      Pewnie to trzeba dzialac, a nie sie obijac, jak mi sie to zdarzalo...

Tylko tak trudno przekonac samego siebie...

       

          Dobra, lece sie zagrzac do domku.

Buziaczki i przepraszam, ze do was nie zagladam tak  czesto, ale mysle i pamietam!

 

 

     

19 września 2010 , Komentarze (5)

 

          W końcu odszukałam kabel do aparatu i zgrałam fotki, z ostanich 3 tygodni czyli od wyjazdu z Londynu do przybycia tu do Motepulciano.

A było tak:

 

Zapakowany bus - a to tylko cześć tego co tam było władowane

I pojechali, pierwsze widoki Toskanii:

 - zachod słońca, widoki z naszego okna....

 - to moja nowa kuchnia :D

 - niedietetycznie, ale jak pysznie :D - swojego zdjecia nie wstawiam ;)

I tyle, wiecej sie nie da wgrac bo zdjecia za duze i musze je pozmniejszac, a mam jeszcze fotki z wyprawy nad morze :) sie kapałam i sie przeziebilam :/.

Dietkowo jest i nie jest, czyli raz w gore raz w doł, rollercoaster wagowy i nastrojowy.

Milego ogladania  :)

P.S. Anilewe - w koncu mam kabel :D to dla ciebie!

13 września 2010 , Komentarze (2)

 

       Znów w plecy z kilogramami... nie moge sie przebic przez ten próg 8mki.. Co pojawi sie 79.9 to ja za dwa dni wpadam na pizze i lipa. Jestem Obżartuchem! I dalej to do mnie nie dociera.

   Spróboje sie kontrolowac dzis i zobaczymy jak to bedzie.

Pozdrowka

8 września 2010 , Komentarze (1)

 

          Od ostatniego wpisu proboje zrobic kolejny a tu dni uciekaja.

Duzo, znow duzo sie dzieje! Tyle nowych spraw, a ja oczywiscie duzo nie rozumiem. Ucze sie, poznaje, zagladam, slucham, udaje ze rozumiem ;) hehe "si capishi tutto" ;)

Kabel do aparatu dalej nie odnaleziny, zreszta mam wrazenie, ze dalej nie wiem gdzie co jest. Brak organizcji, ot co jest!

Jutro elektryk podlaczy nam lampy. Jutro jedziemy do tesciow, 3 h drogi, wloskie autostrady, 17letni samochod, pelen bagaznik... bede sie mocno trzymac drzwi i pasow ;).

        Dietkowo... coz... zaczynam dobrze, koncze tragicznie .... i proboje walczyc, a pozniej o tym zapominam....dupa wolowa...

         Zmykam sie kapac, jutro znow sniadanie w carletti.

 

Pozdrowka,

DZIEKUJE ZA KOMENTARZE I ZAGLADANIE DO MNIE.

SLE WAM WŁOSKIEGO SŁONCA TROCHE, A CO TAM TROCHE DUŻO, DUŻO, DUŻO :D :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.