Dzisiaj od rana cisza w domu. Rano zawiozłam chłopaków do przedszkola, a córkę do szkoły na rozpoczęcie roku I normalnie nie mogę znaleźć sobie miejsca. Taka cisza że słychać jak kot oddycha :)
byłam na zakupach, wiadomo do szkoły trzeba robić jedzenie, ogarnęłam obiad, dzisiaj nugetsy zrobiłam z ziemniakami i surówką bo chłopaki w przedszkolu nie wiem czy pojedzą bo jakiś ryż jest przewidziany na obiad a oni za ryżem nie bardzo są.
wczorajszy grill udany, przyjechała siostra męża z dziećmi, to sobie zrobili zawody hobby horse, potem jeszcze przyjechał szwagier z żoną, pochwalili ciasta, szwagier wręcz się na nie rzucił, to chyba smakowało :) kiełbaski też ok, zjedli praktycznie wszystko, jeszcze córce zrobiłam ziemniaki z grilla, bo strasznie chciała. Dzień udany, a i nawet mam pożądek w domu, normalnie nie wierzę że drugi dzień jest wręcz czysto :D
spodnie te co mnie opinały w brzuchu już powoli spadają że mnie, mogę je ściągać bez odpinania guzika, heh fajnie. No i mam jakoś więcej energii, nie dysze tak strasznie po kilku krokach, ewidentnie to gubienie kilogramów jest mi potrzebne, bo widać różnicę w zdrowiu przede wszystkim. Do celu jeszcze dużo zostało ale spokojnie, ja z nikim nie robię zawodów, mogę na spokojnie do tego wszystkiego podejść, efekty przychodzą a to się liczy. Za rok, jak tego po drodze nie spieprzę to będę miała figurę prawie że modelki :) i fajnie bo jestem jeszcze młoda, do 40 mi daleko to chcę się podobać a nie wyglądać jak stara i gruba ciotka zza rogu. Dlatego spinam pośladki i pracuje dalej nad sobą :)
pozdrawiam!