Oj dawno mnie nie było. Trochę się działo, urodziny dzieciaków przeżyłam, upiekłam trzy torty, masakra jakaś, ale każdy chciał mieć swój :) miałam z najmłodszym umówioną wizytę u laryngologa w Bielsku - Białej który miał stwierdzić czy będzie musiał mieć przycięte wędzidełko (ma problemy z wyraźnym mówieniem). Pani doktor jak go obejżała to się spytała czy tniemy od razu! Ja w szoku i strachu wahałam się, ale na szczęście był też mąż i od razu się zgodził bo nie było w sumie na co czekać. Ale młody był dzielny, bardziej płakał ze strachu co się dzieje niż z bólu, poza tym jak już było po wszystkim to nawet się uśmiechał :) dzielny malec :)
jeszcze czeka mnie zabieg u średniaka - wycięcie trzeciego migdałka. Też się strasznie stresuje, jak to mama wiadomo, ale mam nadzieje że też wszystko pójdzie gładko i bez problemów :)
myślę jeszcze nad tym co mogłabym zrobić z dietą, czasami mi się nudzi, czytam o różnych możliwościach, no i przy okazji znalazłam kilka bieżni do składania w cenach nawet nie najgorszych, i myślę o zakupie takiego czegoś. Wszyscy by na tym zyskali, nawet dzieciaki by się częściej ruszały, tylko muszę znaleść odpowiednią co nie zrujnuje nas finansowo, będzie miała taki udźwig żeby mąż też mógł na tym ćwiczyć i na tyle zgrabna że po złożeniu nie zajmnie dużo miejsca bo mam ograniczoną przestrzeń w domu :)
no tyle.
pozdrawiam!