No, waga pokazała wynik dwucyfrowy :) 99 kilo - wiadomo dalej jest to masakra, ale pierwszy etap osiągnęłam - zeszłam poniżej 100 kilo. Drugi etap to mieć 8 z przodu :)
dam radę, wiem, jeśli nie wygra lenistwo to osiągnę cel. Muszę bo nie chce mieć cukrzycy, miażdżycy i innych chorób przez otyłość. Naoglądałam się trochę historii wielkiej wagi na tlc i jak sobie pomyślę że tak mogłabym wyglądać to aż mnie mdli.
dzisiaj znowu pada od rana, masakra jakaś, jak tu wyjść z dzieciakami pogonić po dworze jak leje deszczem. Nic, zaś będą zmierzłe i znudzone chodzić po domu, muszę jakieś kredki i plasteliny przygotować żeby się czymś zajęli :)
dieta spoko, jak waga leci ( podejrzewam że na razie woda ale co tam) w dół to znaczy że trzymam się ;) nie podjadam, o słodkim na razie przynajmniej zapomniałam i mnie nie ciągnie, obstawiam że po @ najdą mnie ciągoty na jedzenie i wtedy będzie trudno, ale coś wymyślę żeby zająć umysł i nie myśleć o jedzeniu. Ponoć przyzwyczajenie się do nowej diety zajmuje organizmowi około 6 tygodni i potem jest już łatwiej, zobaczymy, oby dotrwać do celu :)
pozdrawiam!