Ostatni dzień roku tak więc czas podsumowań.
1. Schudłam 44 kilo - mega dużo, aż sama jestem w szoku, bo liczyłam po cichu że do końca grudnia mogę zobaczyć 7 z przodu i byłoby to dla mnie mega satysfakcjonujące, a tu proszę - 6 z przodu. Jestem w totalnym szoku ale też mega szczęśliwa.
2. Od lipca nie jem słodyczy - i to całkowicie, ciasta, desery, słodycze, wszystko odstawiłam, nawet soki do picia, nic co zawiera cukier. I trzymam się tego, mimo iż po drodze były różne imprezy urodzinowe, święta, nie poddałam się i nie zjadłam cukru.
3. Więcej się ruszam - rowerek stacjonarny, spacery z psem, to też plus, jestem lżejsza i mam po prostu więcej energii.
4. Świadomie wybieram jedzenie - nic tłustego i słodkiego, produkty pełnoziarnisty, zdrowsze jedzenie, czytam składy na etykietach i wybieram świadomie.
ogólnie jestem bardzo zadowolona, dieta działa, daję radę. Wiadomo, żeby nie było za łatwo to mam różne chwilę zwątpienia, czasami zjadłabym wszystko co popadnie, szczególnie przed @, ale jak na razie jakoś udaje mi się ten bilans wyrównywać żeby waga nie leciała w górę tylko ładnie spadała.
teraz przede mną trudny czas, bo ostatnie kilogramy gubi się najwolniej, i do tego dochodzi kontrola wagi żeby nie było efektu jojo. Już zawsze muszę uważać na to co jem, kontrolować się, nie nakręcać na zasadzie jak zjadłam coś za dużo to koniecz odchudzaniem. Samokontrola, zdrowy rozsądek i cierpliwość, no i dyscyplina. Nie mam zamiaru się poddać i w nowym roku planuje zobaczyć 5 z przodu :)
pozdrawiam i życzę szampańskiej zabawy w Sylwestra i wiele zdrowia i szczęścia oraz spełnienia marzeń w tym nowym 2024 roku :)