Święta, święta i po. Lubię ten czas świąteczny, ale dobrze że trwają tylko trzy dni bo już były trochę męczące :) teraz powrót do normalności, dzieciaki są troszkę grzeczniejsze bo zajęte nowymi zabawkami, więc i ja mam troszkę czasu na czytanie :) i tak mi to idzie jak krew z nosa, bo co chwilę mam coś do zrobienia, ale wstaje już powoli regularnie o 2 w nocy wyspana, to potem do 5 czytam :) jest ok :)
nic nie przytyłam przez te trzy dni, waga dalej 67 kilo I dobrze, ale przyznaje ograniczenia jedzeniowe miałam, przede wszystkim unikałam tzw ukrytych kalorii czyli wszelkiego rodzaju kethupu, sałatek z majonezem, soków, gazowanych napoi itp. Główne menu oczywiście ryba :) ale po trzech dniach nabrałam ochoty na normalny rosół i taki dzisiaj zrobię.
teraz przygotowania do urodzin męża i dzieci, wszyscy czworo mają w styczniu i uznałam że zrobię w tym roku jedną wspólną imprezę:) już dostałam wytyczne jakie chcąmieć torty, masakra jak ja ogarnę cztery w dwa dni w sumie, bo na jeden dzień planuje upiec biszkopty a na drugi dzień ogarnąć masy i dekoracje :) najwyżej się rozdwoje, nic nowego u mnie :D balony, serwetki i takie tam mam już kupione, barwniki do ciasta też, jeszcze składniki ogarnę, ale to wiadomo przed pieczeniem.
byle do ferii :)
pozdrawiam!