I bardzo aktywne ostatnio.
Środa-mąż wyciągnął mnie do parku wieczorem na siłownię na powietrzu a ,że mi się ćwiczyć nie chciało na przyżądach to pobiegałam po parkowych alejkach,kondycja słaba ale dałam radę.
Czwarteķ-mąż miał wolne ale wcześnie wstaliśmy gdzieś po 5 tej rano i znowu z inicjatywy męża pojechaliśmy na piękną zieloną wyspę na długi 2 godzinny spacer.Super tak wcześnie rano jak nie ma jeszcze ludzi.Ja na ósmą do pracy.
Piątek-przez przypadek trafiłam na piknik z muzyką.Wyszalałam się za wszystkie czasy i zjadłam tylko jedną kiełbaskę z grilla.
Sobota-dzisiaj umieram,mam zakwasy i wkurza mnie upał-nigdzie nie wychodzę.
Zrobiłam pranie i gulasz warzywny na obiad.Mąż pojechał na drobne zakupy.
Jutro będzie poranne ważenie.
Czekam na deszcz i odpoczywam.