Potrawy gotowane przez moja babcie choc proste byly jedyne w swoim rodzaju!!!
Choc babci juz nie nie ma te smaki zostaly w mojej pamieci.
Babcia mieszkala na wsi i na niedzielne sniadanie serwowala mi chlebek wypiekany w piecu chlebowym na specjalnym zakwasie na to smietanka z mleka prosto od krowy i zwykly cukier posypany na ta smietanke.
PYCHA!!!
Na obiad rosol z wiejskiej kury z domowym makaronem gotowanym na kuchni weglowej.Mial niezapomniany smak i zapach dodawalo sie do niego przypiekana na piecu cebulke i swiezy lubczyk z ogrodka.
Na drugie danie pierogi ruskie okraszone skwarkami robione specjalnie na moje zamowienie.Bo miesa jako dziecko nie jadalam.Nie lubialam i juz!!!
Obowiazkowo na niedzielny podwieczorek byly buleczki z jagodami wypiekane w piecu chlebowym.Pachnialo nimi w calym domu i poza.Az zlatywali sie na nie okoliczni sasiedzi.
Tak sie opchalam tymi buleczkami ze kolacji juz nie jadlam.
Tylko czasem prosilam jeszcze babcie zeby mi zrobila kogel-mogel.
Dzis nie do pomyslenia zeby zjesc surowe zoltka z cukrem ale wtedy z braku slodyczy bardzo smakowalo.
A jakie sa wasze wspomnienia kulinarne z dzieciecych lat?
Milej niedzieli i slonca.