Dzisiaj idę z wizytą do mojego syna i synowej.Od rana pech!!!Obiecałam moim dzieciom że przywiozę obiad.Bedzie też moja swatowa i moja mama.Chcialam zabłysnąć 8 wymyśliłam pierś z indyka faszerowana szpinakiem suszonymi pomidorami i mozzarellą.Po odmrozeniu okazało się że śmierdzi okrutnie.I musiałam ja wywalić.Wcisneli mi stare śmierdzące mięso.Pojde tam po Świętach i zrobię awanturę bo wysłałam na nią 50 zł.Jestem wściekła!!! Dobrze że mam schab.To zrobię bitki w sosie pieczarkowym.Tylko czy to nie za skromny obiad?Do tego kluski i buraczki.Moj mąż załapał kleszcza to nie do pomyślenia żeby w grudniu żyły te rybactwa to już 5 w tym roku.Wlasnie pojechał na izbę przyjęć.Wigilia spoko trochę się obiadowa bo byłam u teściów i mamy.Dzieci kupiły mi pracownicę do ubrań.
Cieszę się bo nie lubię prasowac.My z mężem robimy sobie prezenty w połowie stycznia bo będziemy wtedy przy kasie.Tak niestety wypadło w tym roku.Poza tym pechem dzisiejszym to zadowolona jestem bardzo;) Udanego Świątecznego dnia Wam życzę.Nie przejedzcie się za bardzo!!!