Cieszę się, nareszcie weekend.
Tak jak przewidywałam, spałam w nocy fatalnie. Zawsze wtedy przypominają mi się horrory, mordercy, złodzieje, zombiaki...wiem, to dziecinne ale naprawdę nieswojo czuję się w nocy sama. Tak więc noc męcząca, wypiłam nawet dwa kieliszki wina, zeby się trochę znieczulić. Niewiele to dało.
Jadłospis
I - płatki ryżowe na mleku z suszonymi owocami i malinami,kawa zmlekiem
II - kawałek pasztetu, 1 ciastko lu go, herbata ze słodzikiem
lunch - płatki zbożowe - 3 łyżki, suszone owoce, nektarynka, jogurt naturalny
obiad - pierogi ruskie - 5 szt.
kolacja - coś tam sklecę, może jajecznicę z warzywami...o tak to jest to, albo brushettę z mozzarellą
Ruch
wczoraj z tego wszystkiego było 50 przysiadów, i galop pod filharmonię, i z domu do sklepu.
dziś stepper. wolę ten stepper, jednak lepsze efekty mam po przysiadach.
Jak wyjdzie motyw z kartą pro-fit to jednak zapiszę się do fitness klubu i na basen.
Mam nadzieję, ze w weekend nie popadne znów w słodkie szaleństwo i nie napcham się słodyczami. Zrobię popkorn na ligę. No nie mam w sobie tyle samozaparcia, wiem, jestem dnem. Przeczytałam, że Mila Kunis stwierdziła, że to nie prawda, że nie można schudnąć, ze jak się bardzo chce to można wszystko. Noo, to powinno być moje motto : nie ma nie moge, jak chcę to się uda. Cóż chciałabym tak wyglądać:
Niech to będzie moja motywacja.