Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W listopadzie mi stuknie 30stka...Od 2 lat mieszkam we Włoszech, przedtem 4 lata w Londynie, a wczesniej była jeszcze Grecja - Kreta i niezapomniane USA. Gruba to ja byłam od zawsze, ale dopiero teraz przez ostatnie miesiące czuje się taka spuchnięta, wielka i ciężka jak nigdy dotąd. Nie mam się w co ubierać, bo mam szafę pełna ciuchów, a większych rozmiarów nie chcę kupować, nie chcę ich szukać, bo chce schudnąć. Chyba już najwyższy czas aby schudnąć, raz na zawsze zmienić nawyki żywieniowe i tu ważne: ćwiczyć, ruszać się, wykonywać sport co najmnie 3 razy w tygodniu po 30 minut. Chcę się zmienić

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 228308
Komentarzy: 2746
Założony: 13 września 2009
Ostatni wpis: 27 kwietnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kingoje82

kobieta, 42 lat, Moniga Del Garda

163 cm, 101.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: To jest moja zima na tworzenie nowej mnie!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 sierpnia 2012 , Komentarze (7)

Witajcie, dziś kupiłam dietę i od 01.09.2012 zaczynam i odchudzanie i ćwiczenia...Trochę sceptycznie do tego podchodzę, bo sama nie wiem czego chcę, ale trzeba być dobrej myśli, zmotywować się i dać z siebie wszystko aby ta dieta działała. Postaram się pisać więcej o mych postępach już w najbliższym czasie. Pozdrawiam wszystkich czytajacych!

20 lipca 2012 , Komentarze (7)

A teraz tylko zostawiam wpis zdjeciowy na moj ulubiony lunch:

melon, arbuz, szynka parmenska, ser feta, i ocet balsamiczny :)

Smacznego

 

24 grudnia 2011 , Komentarze (7)

Wesolych Swiat Bozego Narodzenia,

 

z makowcem "po polsku" i pierogami po wlosku sle wam zyczenia

duzo radosci i milosci i usmiechu.

A w Nowym Roku 2012 duzego skoku (wagi w dol).

 

Do zobaczenia w styczniu 2012!!!

Kinga

17 października 2011 , Komentarze (9)

 Witajcie!

Zimno dzis, tak zimno sie tu nagle zrobilo, ze w jednym momencie musialam porzucic moje japonki i wlozyc adidasy, i w koncu jesien naprawde sie zaczela.

W czwartek juz jade do Polski, wiec pewnie znow nie bede czesto pisac...oj, obijam sie.

A dieta...ten kusiciel we łbie co mi siedzi mowi mi tak " a i tak juz nic nie schudniesz przed wyjazem, to co sobie bedzie odmawiac, co sie bedziesz pilnować diety", albo inny tekst "i tak juz nie dasz rady zjesc dietetycznie, to co sie bedziesz przejmowac"

 Bezczelny, tak do mnie mowic, a ja naiwna istota(jak zawsze)!! uwierzylam...Nawet mi sie ryzu dzis nie chcialo gotowac, a na pewno by bardziej pasowal do dania z kurczaka, niż ziemniaki...

Plan na jutro jest owsiankowy!!! Troche jak ostatnia deska ratunku, co prawda niewiele to da, ale czuje sie troche jakas ociezala i wzdeta, wiec chociaz moze brzuch mi sie lekko splaszczy;) he he

Trzeba bylo trzymac sie diety przez caly miesiac, a nie na 2 dni przed wyjazdem diety cud wymyslac...takie to typowe dla mnie...moze w koncu bede bardziej rozadna... No, ale nie ma co sie uzalac teraz nad soba i tak juz nic nie zmienie, no nie :).     Jade tylko na tydzien do Polski, odwiedzic rodzicow, przyjaciolke, lekarzy, i pojezdzic rowerem(oby tylko nie padalo) i zrobic jakies zakupy.

Kasze gryczana sobie kupie, tutaj w jedym sklepie 500g kaszy kosztuje Euro 3.95... ja mam ponad 16zl placic za kasze??? To wole jej nie jesc :/ naprawde czasami tutaj jak widze ceny, to padam.

Ide sie pakowac:), musze wiecej rajstop grubych zapakowac, bo nie bedzie cieplo, trzeba sie ubrac.

Trzymajcie sie kochane Vitalijki, bede do was zagladac, zeby nie bylo :P

Buziaki i pozdrowka

 

11 października 2011 , Komentarze (5)

 
  Wczoraj nie bylo wpisu, choc pamietalam ze mialam go zrobic. Wciagnelam sie w gre "dirty dancing" na facebooku i zapominam o wszystkim.

    Dzis bylam na poczcie odebrac moja przesylke z ciuchami :). Ostatnie zakupy na kartach kredytowych z uk. Jeszcze czekam na jedna.
Zamowilam sobie: buty, jeansy, 3 bluzeczki bawelniane. Wszystko dobre, oprocz jeansow. No, ale nie bede ich oddawac, bo wysylanie ich spowrotem bedzie mnie wiecej kosztowac niz te spodnie same w sobie. Schudne! Dopiac sie dobne, tylko w kroku ciasne ;).
 Oto buty: drogie nie byly, sa wygodne i bardzo mi sie podobaja :)


A oto ja w pozostalych ciuchach. Widac, ze spodnie za male :P


A tutaj alla dominatrixs :D -

Blyszczyace legginsy, zamki i czarne buty. Pejcz tez mam! (oczywiscie bez tego swetra ;) Jak mnie Cristian zobaczyl, to troche sie zdziwil ;) hehe. Jeszcze mnie takiej nie widzial, a mi sie podoba takie zestawienie z tymi butami. :)
To jak moge sie tak ubrac? :P

Albo tak:


Dawno sie nie pokazalam, wiec teraz w 3 odslonach.
Troche twarz nieumalowana i bez wyrazu, no ale to sie jeszcze da naprawic ;)

Te legginy wyczailam juz wczesniej we Florencji, ale jak to ja zawsze nie pewna, i zawsze mi szkoda kase wydac. Teraz nagle mi sie przypomnialo, ze nie mam sie w co ubrac! Dobrze, ze udalo mi sie znalesc tutaj ten sklep (Calzedonia) i kupilam. Byly jeszcze inne, ale powstrzymalam sie tylko do zakupu 2 par.

Te przebieranie i zakupy zdecydowanie wprawilo mnie w dobry nastroj. I tego musze sie trzymac.

Buziaki Kochane!!!



 
 


9 października 2011 , Komentarze (3)

  Kolejny dzien, kolejna niedziela, wszystkie dni takie same.

Nie cwiczylam dzis, zapomnialam...z dieta bylo tak sobie...2 dni super, 2 dni cienko, ciekawe co mnie czeka na kolejne dni.

Tak krotko dzis bedzie.

Pozdrowka

8 października 2011 , Komentarze (2)

 

  Plan na dzis byl, aby posprzatac w szafie i wszystkie letnie ciuchy do piwnicy wyniesc. Udal sie polowicznie. W polowie tej misji zaczelam sie przebierac i przymierzac. Nie jest tak zle jak myslalam.

   Nie wiem dlaczego, ale mi sie zawsze wydawalo, ze talia jest w tym miejscu, co pempek i tak od kad jeste ma vitali i co tydzien zapisywalam pomiary, zawsze talia byla w brzuchu.

Jakos dopiero niedawno do mnie dotarlo, ze talia jest jednak wyzej! I sie okazalo, ze ja mam!  Wiec nagle, z rozmiarow ok 112-110 skoczylam do 97-95, co bardzo mi sie podoba, ja lubie dwu cyfrowe numerki. Czlowiek sie ciagle uczy.

Nieswiadomosc wlasnego ciala...Dzis jak przymierzalam sobie pewne spodnie (kupione w marcu, jeszcze mete maja i leciutko cisna) i wlozylam do nich bluzke (do srodka) nalozylam obcasy i jak spojrzalam w lustro to bylam zaskoczona! Zaskoczona, ze tak dobrze wygladam w takim polaczeniu i nie mam sie czego wstydzic.

  Jutro mam zamiar jeszcze raz przemaglowac szafe, wynies ciuchy letnie do piwnicy i dokrywac sie na nowo.

Na hulahopie dzis lepiej, latal na jeansach, juz mnie nie boli wiece jedziemy dalej z koksem. 

  A tak wogole to zjadlam dzis pysznego mcdonalda z coca cola light ;P zeby nie bylo. Nie ma to jak przegapic godzine posilku, a pozniej dopada cie glod, ze zje sie cokolwiek. Mam nadzieje, ze to bedzie dla mnie nauczka.

Jestem na dobrej drodze!

 

 Buziaki kochane. Trzymam za WAS kciuki!!!

  

 

 

7 października 2011 , Komentarze (6)

  

   Witam z wieczorka!

U mnie dzis juz ciemniej na dworze i pochmurniej, nawet troche popadalo. Nie zebym nazekala na slonce, ale troche glupio chodzic w japonkach w pazdzierniku.

   Udalo sie!!! Owsianka zadzialala, dzis na wadze bylo 0.9kg, czyli tak jak bylo napisane. Caly dzien sie dobrze czulam, najedzona! i jakbym miala wiecej energii :). Tak wiec, jesli ktos lubi owsianke to zdecydowanie polecam. Wyprobowane! Dziala. Wazne jednak aby naprawde duzo pic. Ja wypilam chyba z 3 litry roznych plynow i to bylo za malo, bo jeszcze dzis kibelka nie odwiedzilam, bo pewnie blonnik za bardzo specznial.

  Moj Cristian stwierdzil, po tym jak zobaczyl moje siniaki, ze nie powinnam cwiczyc na hula hooppie, bo to niebezpiecznie dla ciala. Dzis nie hulalam, ale zaliczylam niezly spacer, wiec jest dobrze. Musze jednak troche wiecej sie przylozyc z cwiczeniami.

    Trzymajcie sie cieplo kobitki. Walczymy dalej!!!!

  

6 października 2011 , Komentarze (11)

 

   Pisanie na vitalii pomaga! Od samego pisania sie chudnie, bo juz ruszam chociazby palce u rak ;). Wiele razy sie na tym lapalam, ze jak tylko przestalam pisac, to odrazu wracalo lenistwo i nadwaga...

  Dziekuje Kochane, za wsparcie i slowa otuchy, nie jestem sama z nadwyzka i cieszy mnie bardzo, ze RAZEM wracaly do walki o spadki kg. Trzymam za was kciuki mocno!

06.10.2011 nazwe dniem owsiankowym. Rano ugotowalam 7 lyzek owsianki na 2 lt mleka( 1,5lt mleko 1,5%tl, reszta woda, bo mialo byc chude, ale nie mam takiego) i do kazdej porcji (wyszlo 6) dodaje po 2 lyzki otrab owsianych. Pije duzo herbat i wody, jutro oczekuje -1kg na wadze, ale co pokaze to sie pochwale jutro.

   Porcje owsianki powinno sie jesc, co 2-3 godziny (tak wyczytalam), a ja przedluzylam ten czas i jak sie dopadlam to z miejsca zjadlam pomarancza i duza garsc winogron.  Odrazu sie lepiej poczulam po tej dawce cukru ;)

   Na kolacje ostatnia porcja owsianki, do tego swiezo zaparzona czerowna herbata i tyle.

Od jutra wracam na diete vitalii, twardo bez wymowek. Nawet udalo mi sie zakupic brukselke na zupe. Bedzie kapusciano.

  Pokrecilam dzis hula hopem pewnie z jakies 5 min i juz zaczelam kwiczec, ze boli, wiec moze powinno tak byc. Postram sie nie wygladac jak obita sliwka, bo to sie zdarza z tego co czytalam ;).

   Trzymam za was kciuki i trzymajcie sie swoich postanowien!!!

Buziaki

5 października 2011 , Komentarze (9)


 wielki, bo z nadwaga, zastojem i brakiem spadku.
3 tygodnie, mialo byc -3kg, a jest +3kg, wiec waga wyjsciowa w granicach 80kg...
   Najlepiej zwalic na kuzynke, bo byla w odwiedzinach i sie jadlo w restauracjach i tych innych i ciezko bylo sobie odmowic czegokolwiek, ale samemu sie ciezko przyznac, ze sie nie pilnowalam, ze zapominalam, ze odpuscilam sobie, po prostu...i dalej mi ciezko wrocic na wlasciwy tor...
  
  Zmobilizowalam sie do wpisu, bo wlasnie zaczynam swoja przygode z hula hop. To jest po prostu maszyna do zabijania!
Moglam na nim cwiczyc co prawda juz przez 2 tygodnie, ale jakos sie wstydzilam...w koncu jak je przedwczoraj zlozylam, co zajelo jakas godzine, to sie okazalo ze w domu nie mam miejsca!!!
    Jest szerokie na metr, ma wypustki magnetyczne, wazy ok 2kg i jest czarne. Dzis w koncu, zamiast ogladania telewizji wynioslam je do piwnicy (gdzie mam duzo miejsca) i zaczelam krecic. Nie jest zle, myslalam, ze gorzej bedzie mi to wychodzic, ale poki co najbardziej mnie bola kostki!! Bo za kazdym razem jak spada to mnie wali po kostkach!
Do prawej mi sie kreci zdecydowanie lepiej, ale to trzeba tez popracowac nad lewa strona aby bylo rownomiernie.
Po 5 minutach tak sie zdyszalam, ze musialam usiasc i ot pisze do was!
  Za 15dni wyjezdzam do Polski, ciekawe ile bede miec na wadze?

Chcialabym tu zagladac do was codziennie! Postram sie :)
Buziaki

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.