Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W listopadzie mi stuknie 30stka...Od 2 lat mieszkam we Włoszech, przedtem 4 lata w Londynie, a wczesniej była jeszcze Grecja - Kreta i niezapomniane USA. Gruba to ja byłam od zawsze, ale dopiero teraz przez ostatnie miesiące czuje się taka spuchnięta, wielka i ciężka jak nigdy dotąd. Nie mam się w co ubierać, bo mam szafę pełna ciuchów, a większych rozmiarów nie chcę kupować, nie chcę ich szukać, bo chce schudnąć. Chyba już najwyższy czas aby schudnąć, raz na zawsze zmienić nawyki żywieniowe i tu ważne: ćwiczyć, ruszać się, wykonywać sport co najmnie 3 razy w tygodniu po 30 minut. Chcę się zmienić

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 228463
Komentarzy: 2746
Założony: 13 września 2009
Ostatni wpis: 27 kwietnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kingoje82

kobieta, 42 lat, Moniga Del Garda

163 cm, 101.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: To jest moja zima na tworzenie nowej mnie!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 września 2011 , Komentarze (6)

 

 Kuzynka przyjechala, oprowadzam ja po miescie i innych atrakcjach Montepulciano. Wczoraj bylysmy we Florencji, w dordze powrotnej lapalysmy stopa ;) (tylko ostatnio 10 km podrozy).

 Dietetycznie, oj slabo. Postaram sie jakos to poprawic i wrocic na wlasciwe tory.

Hulahop kupione, ale jeszcze lezy w czesciach, czeka na swoja kolej.

 Wroce do was niedlugo.

Trzymajcie sie kochane twardo!!

12 września 2011 , Komentarze (8)

 

  Witajcie!!!

Dziekuje za komentarze. Wniosek jeden, do roboty mam sie brac i koniec i kropka. Bez gadania, bez jeczenia (jak ja to uwielbiam) i wypocic sie troche.

  Moja kuzynka przywiezie mi hula hop, poprosilam ja aby mi zamowila na allegro, wiec bede i ja zaglebiac jego techniki, moze akurat bedzie to cos, co mi sie spodoba.

Dzis z cwiczenie to zaliczylam 2 h lekkiego sprzatania i tyle na razie.

    Dieta:

- do sniadania byl kalafior, ale go nie zjadlam bo nie mialam, zamiast tego 1 lyzeczke otrab wymieszalam z jogurtem

- do obiadu byla kasza gryczna, ale nie mialam, to zjadlam ze 130g salatki z bialym ryzem i warzywami (na sucho), plus 90g kurczaka z curry i jakies tam warzywka

W pewnym momencie poczulam, ze zjadlam wlasnie tyle ile trzeba (wliczajac to szkl soku ananasowego bez cukru) i gdy mnie Cristian zapytal czy chce jogurt powiedzialam nie. Po tym moim posilku bylam nasycona idealnie, nie za malo, nie za duzo, zadnego dyskomfortu...W koncu zdalam sobie sprawe, ze zapanowalam nad tym co zjadlam. Ot taki moj maly sukces.

      Dzis do mojego stroju do pracy (krotkie spodenki i t-shirt) zamiast japonek zalozylam buty na koturnie i jak spojrzalam w lustro to zdecydowanie wygladam lepiej niz na plaskim. Dosc tego "wygodnego" obuwia, nie dosc ze wygladam jak kaczka to jeszcze na plaskim wygladam grubiej. Sama siebie krzywdze.

  Od dzis bede po poludniami nosic buty na koturnie, korku i szpilce, co sie trafi ;), a plaskie adidasy tylko na spacer! Precz z klapkami!!!!

   To lece na podwieczorek!!!

Buziaki i pozdrowka

11 września 2011 , Komentarze (9)

 

  Niedzielny wpis po spacerze, na ktory sie wybralam w koncu!!!. Tak ciezko mi sie zmobilizowac do wszystkiego, moj poziom lenistwa jest bardzo wysoki, poziom ruchosci minimalny: z krzesla na kanape, do kuchni, na kanape...

Nawet wpisow na vitali juz nie robie, bo sie lenie, albo po prostu nie chce pisac, bo ciagle wymowka!!!

Nie panuje nad emocjami, nie panuje nad soba...kiedys mialam cierpliwosc do turystow, teraz juz nie! Zamiast po prostu sie do nich usmiechac, to ja proboje sie z nimi klocic, tym moim koslawym wloskim, co i tak nie daje zadnych rezultatow. Do jednego wniosku dzis doszlam, ze koniec koncow, zle mi nie jest, a moze nawet mam za dobrze, ale oplaca sie tu byc i pracowac, i robic to co robie.

     Z nowosci:

- w piatek przyjezdza moja kuzynka na 2 tygodnie w odwiedziny, przyda sie tez troche do pracy jak cos ;). Co prawda nigdy nie bylysmy, az tak zazyle, ale ma okazje na prawie darmowe wakacjie we Wloszech! to niech korzysta. Ja bede miala w koncu z kim chodzic na spacery i moze mnie nauczy jezdzic samochodem :)

- w sobote przyjezdza tez przyjaciel Cristiana, wiec bedzie nas 4ro i wesolo. Dobrze, ze jest nowa kanapa, ktora Mirko bedzie testowal po raz pierwszy. To juz drugi raz jak do nas przyjezdza i bedzie testowal ;), zbieg okolicznosci.

- na 20.10 mam zarezerwowany bilet Rzym- Berlin, czyli jade do domku na pierogi!!! albo krupnik, nie wiem jeszcze co sobie zazyczyc.

- w Berlinie spotkam sie z kolezanka, z ktora razem pracowalysmy w Londynie, wiec to bedzie bardzo emocjonalne spotkanie

- mam nadzieje, ze pogoda bedzie na tyle laskawa, ze pozwoli mi poodwiedzac moje stare miejsca na rowerze...

- w koncu zobacze Kubusia, ktorego mialam byc chrzestna, maluszka mojej najlepszej przyjaciolki

-kupilismy do domu nowa kanape naroznikowa w kolorze bialym, skoropodobna i bardzo wygodna. Pasuje do nas i do mieszkania.

   Odrazu mi sie poprawil humor po tym wpisie :). Wniosek: robic to czesciej!

Obym na powaznie sobie wziela sprawe, ze wyjezdzam do Polski i musze sie pokazac!!!  w domu z mniejsza nadwaga, chcialabym co najmniej zobaczyc 75kg na liczniku i zaskoczyc wszystkich dookola.

Mam nadzieje, ze bede was informowac o moim postepie, codziennie.

Milego wieczorku :)

5 września 2011 , Komentarze (10)

  Dobra, to za rok to ja bede w bikini biegac ;), no ja jestem za. Podoba mi sie taka opcja.

Dziekuje za komentarze do zdjec. Jest, jest nad czym pracowac do tego bikini, do nowego stroju, bo te stare beda musialy isc na sprzedaz.

Wogole ciuchy letnie, spodenki zrobily sie za duze, heh i naprawde zaczynam wygladac niekorzystnie, ale jeszcze troche i beda mogly isc w odstawke. Tutaj tez juz lato powoli sie konczy.

Dieta idzie ok, dzis nie zjadlam podwieczorku, bo zafundowalam sobie 4 kosteczki gorzkiej czekolady. Pyszne byly, odrazu sie lepiej czuje. A po poludniu zaliczylam tez spacerek - 40 minut i nawet moj Cristian poszedl ze mna.

  Jestem na dobrej drodze, chce systematycznie chudnac ok 1kg na tydzien i na urlop do Polski pojechac z wynikiem 75kg :) to sie wszyscy zdziwia. Taki jest plan. Polecenie: Wykonac!!!

  Wykonac!

Pozdrowka!! Spokojnej nocki.

4 września 2011 , Komentarze (11)

Witajcie!!!
Mi to nalezy sie naprawde porzadne lanie na dupsko, bat i pejcz jakis razem wziete, moze w koncu dotrze przez dupe do glowy, ze nie ma co sie obijac tylko zaczac sie ruszac.

Wczoraj wyszlam na spacer i zrobilam jakeis 40 minut. Dychac  nie moglam, pod gorke bylo, ale dobrze sie czulam i poodychalam swiezym powietrzem! Dzis podlaczylam moje dvd i zrobilam sobie seryjke cwiczen, ale cos chyba za mocno nadwyrezylam plecy i tylko 30 min zrobilam.
  Wczoraj podczas spaceru zakuło mnie lekko kolano i dzis odczulam to samo...nie podoba mi sie to, czyzby w koncu moja odwieczna nadwaga dawala sie we znaki, ze to sygnal tak na serio sie odchudzic, a nie tylko bawic w odchudzanie?

   Diety pilnuje, ale znow mi brakuje tego 100% wyniku, bo albo tu oblize lyzke z tego, a tu zjem kesa z obiadu mojego Cristiana itp. Dziś miałam ochotę na czekolade, ale zamiast niej wypilam kawe z lyzeczka kakao. Dobre bylo :).
  
   Zagladnelam w swoje zdjecia, i takie male zestawienie wam tu wrzuce... jak to ja sie zmienialam... ;)

ROK 2008  - waga nieznana, ale zakladam ze to bylo w granicach 80 - 83


ROK 2009 - to bylo na pewno 89 - 92kg....bo to po tym urlopie zapisalam sie na vitalie



ROK 2010 - ten sam stroj i 10 kg mniej... 80-81


ROK 2011 - ciagle 80 - 83kg..


Muszę sie przyznac, ze sie sama zszokowalam jak zobaczylam te zdjecia z 2009, z tego urlopu..szczegolnie moja twarz,to taka wielka kulka, a oczu wogole nie bylo widac...
Ogladanie tych zdjec mnie przeraza...teraz nie jest idealnie, o nie, jeszcze dluga droga przede mna, ale czuje ze jestem na dobrej drodze...
Na tym z 2011 wstydzilam sie ubrac stroj dwu - czesciowy, heh... ciekawe co zaloze w 2012 ;). Jesli ze mna wytrzymacie to pokaze :).

 Trzeba sie brać za siebie, bo kiedy, no kurde kiedy w koncu!!!!

Pozdrawiam was serdecznie!!!!

2 września 2011 , Komentarze (8)

To juz tydzien jak znow mnie nie bylo na vitali...

bo sie wstydzilam tego co pokazala na wadze i wstydzilam sie o tym pisac...

nic ciekawego sie nie dzieje, oprocz tego, ze nowy telewizor wywiera na mnie wplyw objadania sie...to bylo do przewidzenia, ale coz, tak ciezko sie pozbyc tych zlych nawykow i udawac przed soba, ze wszystko jest ok...

zobaczymy jak mi pojdzie ten kojeny tydzien...oby troche bardziej pozytywnie...

pozdrawiam serdecznie!!!

24 sierpnia 2011 , Komentarze (8)

  Witajcie Kochane,

dziś tak pare słow tylko napiszę, coś ostatnio nie mam weny, ani na pisanie, ani na odchudzanie, ani ćwiczenia...mam jakiś zastój umysłowy. Najlepiej zwalić na tą gorączkę, co tu napływa z Sahary, choć wiadomo, że to lenistwo i brak chęci.

No, ale nie będe już wam tu smęcic, bo nie daj boże jeszcze Wam się udzieli, a to tak nie może być!!!

   Wczoraj, po dwóch godzinach myślenia, przełamałam się i poszłam wypić piwo, którego sama sobie naważyłam. Musiałam iść do urzędu i zapłacic mandat (nie mój), nie chodziło o fakt zapłacenia, tylko o to aby tam iść...w sumie i mnie zrozumieli i ja zrozumiałam wszystko, więc mój strach jak zwykle ma WIELKIE oczy!!! I tak jest ze wszystkim. Heh, najśmieśniejsze jest to, że nawet w Polsce miała bym takie same obawy, bo pewnie nie wiedziałabym jak sie zachować...z kąd sie to bierze...ten cały mój strach, obawa, jakaś wybujana niezaradność, brak wiary w siebie....

   Chciałam Wam napisać skąd się wział ten mandat, ale nie chcę sobie zaśmiecac pamiętnika wspomnieniami o tym zdarzeniu. Było mineło, a ja powinnam dopisać do małego sukcesu załatwienie sprawy w urzędzie :).

   Dieta, ostatio popijam zioła szwedzkie, bo coś mnie kiszki bolały, no znaczy brzuch czy coś tam, takie nieprzyjemne uczucie miałam, które chciałam zagłuszyć dodatkowymi porcjami jedzenia...ale 3 dni popiłam sobie tych ziółek i odrazu lepiej. Czy może to jakiś efekt uboczny octu jabłkowego, co mnie troche podraznił... Wracam od jutra na ocet i zobaczymy, co będzie dalej.

Kontynując, wczoraj robiłam twaróg, ale że mleko było świeże to je kwasiłam i octem, i cytryna i jeszcze jogurtu dodawałam. Koniec, końców, na śniadanie z 1lt mleka miałam 150g chudego (1,5% tł) twarożku i pół litra serwatki, z kórą nie wiem, co teraz zrobić... Nie powiem, był dobry, wilgotny i lekki. A serwatka to pewnie się będę myć..gdybym miałą wannę, to bym się w niej wykąpała..

   Jutro jest plan aby się wybrać na basen, oby się udało. Jutro też wieczorem kolacja w restauracji, obym sobie troche obcieła kalorie w ciągu dnia i zrobiła dobry wybór.

Szczegóły pojutrze :).

  Trzymajcie sie twardo kochane!!! Trzymam za was kciuki.

Buziaki i pozdrowki

21 sierpnia 2011 , Komentarze (6)

 

   Witajcie Kochane Vitalijki,

dziekuję za tyle komenatrzy i wiary i wsparcia, bo udalo mi sie przejść przez próg 8mki. Teraz muszę jeszcze lepiej się wziąść za siebie i nie zaprzepaścić tego, co własnie osiągnełam. Nie ma, co teraz spoczywać na laurach i rozkoszować się 7mka zajadając lody!!! to nie konieć, a to dopiero początek.

  Moje ciuchy już robią się za duże, jakoś tak dziwne zaczynają odstawać...ale dopiero jak zaczne naprawde głupio w nich wyglądać to pójdą na dno szafy ;), w nowym roku, z nowymi wymiaramy zrobi sie wymiane garderoby i juz! :) Plan jest dobry, teraz go tylko trzeba systematycznie realizowac.

     Dieta idzie dobrze, trzymam sie planu. Dziś wieczorem będzie mizeria, a do tego orzechy włoskie i herbata. Jutro kolejny tydzień, a w czwartek czeka mnie kolacja w restauracji. W sumie mogliśmy wybrać piątek wieczór, bo w piątek rano mam ważenie i żebym się tylko nie wystraszyła.

  Trzymajcie sie twardo, nie poddawac sie i walczyc!!!

Pozdrawiam serdecznie!!!

  

 

 

 

19 sierpnia 2011 , Komentarze (8)

    Widziałam, że wam się podobała moja dieta, rozumiem, że te ośmiorniczki to nie dla każdego, ale w mojej wersji na pewno by wam smakowały :). A zapiekane z bakłażanów polecam bardzo mocno, na prawde super i szybko się przyrządza.

      Woda z ziołami i cytryną, przed porannym ważeniem zaoowocowała spadkiem 0.3kg czyli wagą....78.9!!!

Ja Wam mówię, to magia, to cud, to dieta!!! Ja nigdy takiej wagi nie widziałam (bo zaczełam się ważyć regularnie jakies 2 lata temu).

Przekroczyłam próg 8mki i to w jakim stylu, od zeszłego tygodnia - 1,4kg!!!!

Teraz chcę widzieć tylko tą 7mkę!!!! a tydzień, po tygodniu będą co raz mniejsze liczby tuż za nią.

 

 

Moje ulubione spodenki już mogę wkładać bez rozpinania :D, a strój kąpielowy też dziwnie odstawał na tyłku, więc tylko tak dalej i będę robiła wyprzedaż na ebayu hi hi.

   To jest mój czas, tu i teraz. Odchudzam się i dopnę swojego i będę ważyć 65kg!! Powoli, powoli, ale dopne swego. Tu i teraz, teraz jest mój czas!!!

18 sierpnia 2011 , Komentarze (10)

   Coś mnie mało ostatnio na Vitalji, ale prosze nie myśleć, że was nie zaniedbuję, bo ja tu codziennie jestem, tylko nie zawsze napisze ;). No jutro będzie ważenie, mam nadzieję, że będę miała z czego się cieszyć, choć dziś jeszcze nie byłam w kibelku i boję się, że mi się to zasiedzi do jutra...no zobaczymy :).
   Dziś przedstawie wam pare dań z mojej diety :)


Zapiekanka z jabłek i kaszy jaglanej z cukrem, można go trochę dodać :) i cynamonem :).


Taka porcja risotto z kalarmanicami ;). Były bardzo mięciutkie i na pewno by wam smakowały. Taka mała porcja, na niewielkiej ilosci olej, duszona z bulionem, winem i do tego groszek. Miała być pietruszka, ale zapomniałam dodać do zdjęcia.


Zapiekanka z baklazana z ryzem - 400g baklazana, pomidorek, 35g ryzu i gotowane razem :) Bosko smakowalo!!!

Zapraszam do gotowania.
Walczymy kochane!!! :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.