Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 kwietnia 2011 , Skomentuj

Juz sama nie wiem, który to dzień dietowania. i znów pewnie będę miała przerwę. Wyjeżdżamy dziś z GW na zachpomorze, do mamy. A u mamy ...no diety takiej jak w GW to napewno nie będzie.

Moje dzisiejsze menu to :

I tradycyjnie musli z kostką gorzkiej czekolady, kawa z mlekiem

II twarozek ze szczypiorkiem

jabłko, activia do picia

lunch duża porcja sałatki greckiej

kolacja - coś u rodziców, moze jakieś wędlinki, pomidory..

No i obejrzałam w necie ślub...suknia cudna. W pierwszej chwili mi się nie podobała. no ale teraz jak się lepiej przyjrzałam to jestem pod wrażeniem. Bukiecik taki sobie, reszta super.

Dziś wieczorkiem lepiej nie wychodźcie z domów gdyż zasiądę za kierownicą mojego Szarusia!!! No chyba że PiW dał już sobie spokój z próbami zmuszenia mnie do jazdy autem. Tak więc, na wszelki wypadek ostrzegam : nie wychodźcie na ulice.

Pogoda na majówkę ma być nieszczególna, ja to zawsze mam takie szczęście... jak sobie zaplanuję opalanie nad morzem, to pogoda musi się spierniczyc. I już się boję o swoje wczasy w II połowie lipca, że pogoda będzie blee, a my zostajemy nad Bałtykiem.

28 kwietnia 2011 , Skomentuj

Po długim weekendzie wracam na I. Jednak płatki i pełnoziarniste makarony mi nie służą. No i święta też się pryłożyły. Niby waga w górę nie, ale w dół też nie. Na majówkę jedziemy do rodziców, więc nie będę mamie robić problemów... chociaż oni też dietetycznie, tato ma cukrzycę, mama też po diecie. ale zawsze dla wnuczki zrobi jekieś słodycze, jej ulubione przysmaki ( zupa pomidorowa)...

Na jedynce dołożę sobie ze 2 owoce, albo owoc i owsiankę, poza tym sztywny reżim. Dla zdrowia i dla wątroby, która ostatnio daje o sobie znać.

Najważniejsza rzecz : mam bilety na derby!!!!!!!!!!!!!!!! Zakupiłam wczoraj późnym popołudniem w pewnym miejscu i byłam w szoku, że tak mi łatwo poszło. Zabieramy znajomych ze Szczecina, mamy bilety obok siebie. Suuper. Byleby tylko STal się popisała i dołożyła myszom.

Moje menu na dziś to porażka. Właśnie doszłam do rozumu i postanowiłam zneutralizować kabanosy pepperoni, które zakradły się do mojej lodówki i sieją zniszczenie w moim jadłospisie.

I-musli z kostką gorzkiej czekolady, kawa z mlekiem

II - twarozek ze szczypiorkiem, jabłko

lunch - i tutaj poprostu walę sie łeb : makaron pełnoziarnisty oblany słodkim sosem z truskawek zmiksowanych z łyżką śmietany i łyżeczką cukru brązowego. co mnie pokusiło - nie wiem. Biczujcie mnie, krzyczcie, poddaje się

obiad - rosół na udkach z marchewką, pietruszką, makaron sobie chyba odpuszczę

kolacja - od 3 dni wpisuję kolację, a potem jej nie jem, bo jak przygotowuję kanapki dla PiW i córki, to podjadam : tu plaster szynki, tu ser, tu pomidor...Jestem żenująca

Poza ty herbata, kawa, 2 litry wody a moze i więcej...

Jutro wyjeżdżamy, już mi niedobrze na myśl o samochodzie i jego prowadzeniu, muszę pokonać tą słabość!!!

27 kwietnia 2011 , Skomentuj

Chcecie wiedzieć, czym zajmuję się w pracy? Otóż od godziny 7 tkwię przy kompie usiłując zakupić przez internet bilety na derby. Mam dość, zaraz wyjdę z pracy i kupię tradycyjnie, tylko nikt mi nie moze powiedzieć, czy wystarczą pesele czy też dowody osób dla których kupuję bilety. telefon w stali zajęty, na maile nie odpowiadają...to się nazywa szacunek dla kibica rzygać mi się chce i jestem cholernie zła. Jak ktoś uruchamia stronkę kupbilet, to chyba liczy się z dużym zainteresowaniem i montuje wydajne serwery a nie takie gówna. Kpiny jakieś totalne. Za chwilę oleję te bilety i derby obejrzę przed moim piknym tv, bo już tracę cierpliwość. I jeszcze po 36 minutach kończy się sesja i tak czy inaczej wypier...dziela mnie z serwisu. I od nowa. Ja p.ierd.olę!!!!

 Moje menu :

I - musli, kawa z mlekiem

II- twarożek z jagodami, jabłko

lunch - sałatka z makaronu  pełnoziarnistego i warzyw

obiad - z wczoraj filet w sosie kaparowo-pieprzowym, surówka

kolacja - jajecznica

Poza tym woda, woda, woda. bez wody umieram

Po swiętach mam problemy żoładkowo-jelitowe, chociaż nie objadałam się specjalnie. Jednak ścisły reżim bardziej mi służy.

26 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Witam poświątecznie. Powracam do ścisłego trzymania sie diety. Poluzowałam w święta i skończyło się źle - kolka jelitowa, bóle żołądka. A wcale dużo nie jadłam i raczej produkty zgodne z dietą. Babka piaskowa i sypany jabłecznik na cieniteńkim spodzie na mące pełnoziarnistej, chude wędlinki, jajka. Było minęło.

Dziś :

I - musli, kawa

II - twarozek z mandarynkami i winogronem,

lunch - sałatka, jabłko

obiad - gniazdko makaronu pełnoziarnistego, pierś w sosie kaparowo-pieprzowym

kolacja - pomidor, rzodkiewki, plaster sera, wędlina.

Ciężko było wrócić do pracy, tym bardziej, że wczoraj na żużlu byliśmy i późno do domu wróciliśmy. Ale polazłam do pracy na 8 zamiast na 7.

żużel cudowny, walka na torze, kibicowałam jak szalona, dziś gardło boli. Córka chyba z politowaniem patrzyła na mnie i PiW...młodzież teraz taka poważna, zero uczuć, zero entuzjazmu...

Cieszę się już majowym weekendem, jedziemy nad morze do moich rodziców. Trochę sen spędza mi z powiek świadomość, że PiW każe mi prowadzić auto po S3, a ja taki niedzielny kierowca i zawsze nogami się bronię przed tym. Mam prawko od 15 lat ale chyba tego nie czuję...niestety. Ale postanowiłam przezwyciężyć strach i w końcu zacząć jeździć, zeby nie być od nikogo zależnym.

22 kwietnia 2011 , Skomentuj

Wszystkim życzę radosnych, rodzinnych Swiąt Wielkanocnych!!

          

Siedzę niestety w pracusi, nie mo to jak pracoholizm. W domu ogarnięte, zakupy świąteczne zrobione. Plan na dziś:

- zakupić bladożółto-niebieskie bratki na stół

- zakupić : mąkę pełnoziarnistą i takiż makaron, chrzan, napoje, warzywa i inne duperele

- wykupic receptę...

- nie napinać się, cieszyć się świętami i poniedziałkiem (żużel)

- nie denerwować się teściową

- zakupić prezent zajączkowy dla córci

byłam wczoraj u dermatologa, co prawda stan mojej cery poprawił się o 90 % w stosunku do tego co było ale jak się powiedziało a to trzeba i powiedzić ...

dermatolog zapisała mi kurację : Duac na 8 tygodni, raz w tygodniu epiduo, codziennie rano Acne-derm na przebarwienia. Trochę tego dużo, nie wiem jak zareaguję moja skóra ale w końcu to dobry lekarz, wie co robi.

Wczoraj zjadłam : musli z kawałkiem gorzkiej czekolady (suuper), twarozek, surówkę wenecką (mała porcja), udko z kurczaka duszone, 1/2 kabanosa, kawałek pasztetu, pomidora, rzodkiewki i jabłko. Trochę skąpo z warzywami, muszę to nadrobić. Wczoraj naprawdę miałam zakręcony dzień i nie myślałam nad tym co jem. Niestety

Moje menu na dziś:

I - musli z kawałkiem gorzkiej czekolady, kawa z mlekiem i słodzikiem

II - twarozek z rzodkiewką, jabłko

lunch - śledzie z cebulką, jabłkiem, ogórkiem w sosie jogurtowo-musztardowym (wg przepisu Kuchnia Polska)

obiad - ryba

kolacja - ... nie mam planów

Na święta zaplanowałam zrobić babkę z mąki pełnoziarnistej (dla córki), prosty jabłecznik z dużą ilością jabłek, deser z galaretek , biszkoptów i budyniu malinowego.

Nareszcie pogoda, którą kocham!! Słońce, słońce, słońce....ciepło. Moge się wygrzewać jak kot na słońcu.

Pamiętajcie,żeby przez święta nie objadać się za wiele, bo najważniejszy jest umiar. Do usłyszenia poświętach.

 

 

20 kwietnia 2011 , Skomentuj

Czy ja muszę tak mieć? Znów problemy z porcelanką. Ja nie mogę, zapindalam dziś do apteki po coś na przeczyszczenie i nażrę się, bo zwariuję. Chyba mam nietolerancję błonnika, bo zawsze tak mam po błonniku...

Moje menu dziś:

I- musli, kawa z mlekiem

II - twarozek z jabłkiem i kostka gorzkiej czekolady, sok pomidorowy - 1 szklanka

lunch ; surówka, do tego 2 plastry szynki szwardzwaldzkiej i resztka piersi kurzęczej, jogurt naturalny 0%

obiad : udko duszone z marchewką i selerem, surówka

kolacja : jajko, warzywa : pomidor, papryka, ogórek

Jogurt naturalny, który kupiłam miał napis )% tłuszczu, bez dodatków cukru, zwiększona ilość białka Jak się wczytałam to się okazało, że węgli ma 8.2 a białka 5.5. No to pytam się skąd te węgle? Nie kupię go i już. Zrobię sobie po świętach sama swoją activię, dodam owoce i gites.

Idę zaraz do fryzjera podciąć włosy i już mam traumę, czy nie za dużo podetnie. Ja to wariatka na tym punkcie jestem.

 

Nic

 

19 kwietnia 2011 , Skomentuj

Wczorajszy dzień zwariowany na maxa. Córcię zaczyna brać przeziębienie...

Ja wczoraj u dentysty, oczywiście znieczulam się i ... znieczulanie trwało dłużej niż wiercenie. Ale naciągnęła mi dentystka usta, bo to 7 - ostatni ząb w szczęce, paskudne dojście od strony policzka... noszzzz myślałam, że mi rozerwie twarz. Coż jeszcze dwójeczka górna do zrobienia, bo szkliwo się zdarło i finał.

Wpadłam wczoraj w wir porządków przedświątecznych, bo mi mama na ambicję wjechała. Dobrze, że mieszka w innym mieście, bo jakby zobaczyła ten sajgon... wstyd, na weekend nic nie posprzątane. Zuza powywalała trociny z klatki na dywan, więc tylko tak zmiecione z grubsza... ale wczoraj od 15stej - kuchnia : szafki, w szafkach, piekarnik, mikrofalówka, kratki wywietrznikowe, podłoga.. odkurzanie, mycie, mycie okien. Jak skonczyłam to myślałam, że nie wstanę. Ale dałam radę jeszcze o 20stej umyć okna u dziecka w pokoju. Dzisiaj czeka mnie łazienka. Środa i czwartek reszta okien, podłóg, szaf. A jeszcze pralkę nastawiłam, wywiesiłam pranie i zmieniłam pościel.

Przez te porządki i dentystę całkiem mi się posiłki popierniczyły. Jadłam o 12stej sałatkę a później dopiero o 18stej jak znieczulenie zeszło zjadłam zupę z obiadu. A później jeszcze pomidora i plaster żółtego sera. Ale zauważyłam, że po I fazie łatwiej mi znosić głód, nie mam już tak, że jestem głodna i muuuszę koniecznie coś wciagnąć.

Moje menu dziś:

I - musli, kawa z mlekiem

II - twarozek z tartym jabłkiem, posypany gorzką czekoladą w ilości 1 kostki, jogurt 0%

lunch - surówka z warzyw świeżych z kurczakiem pieczonym,

obiad - zupa gulaszowa

kolacja - napewno pomidor, rzodkiewka, papryka

Nie mam koncepcji na obiad jutrzejszy, żeby sie nie narobić, a żeby wszyscy sie najedli, bo gotowanie 2 obiadów dla siebie, dla reszty wykańcza mnie. Poza tym muszę iść jeszcze dzisiaj i kupić sobie kurtkę, bo córa zabrała mi moją brązową, a ja chcę czarną teraz.

cieszyłam  się na Leszno i dupa. Wydrukowałam tzw. voucher z którym w dniu meczu muszę zapindalać do kasy i odebrać bilety. To po to rezerwuję przez internet, żeby i tak 2 godziny przed zawodami sterczeć w kolejce przy kasie?! Oj chyba ktoś dzisiaj na stali zbierze ode mnie powinszowania za ten system...

 

18 kwietnia 2011 , Skomentuj

I Stało się : jestem w II fazie. Na razie pozwoliłam sobie na płatki z rana. Owoców mi się na razie nie chce.

No i mam bilety na Leszno!! Cieszę się jak głupia, wiem, ale ja kocham żużel. Po to się sprowadziłam do GW, żeby łazić na żużel.

Poza tym : waga 64 kg. I to jest piękne, prawda?

Moje menu :

I - musli, kawa z mlekiem

II - twarozek z rzodkiewką, jogurt 0%

lunch : surówka z warzyw + pieczona pierś z kurczaka - 1/2 porcji

obiad w domu : gulaszowa bez ziemniaków

kolacja : jajko z mikrofali, warzywa : pomidory, papryka, ogórek

W weekend dietowo było poza uszczknięciem niteczki z waty cukrowej, którą PiW i córa zakupili sobie na koniach. Poza tym w ramach słodyczy cola light. I dalej juz bezgrzesznie.

Aaaa zapomniałabym, nareszcie kupiłam rybki do akwarium, na krewetki muszę poczekać aż mi się roślinka (mech ) rozrośnie, żeby krewetki miały sie gdzie chować. A więc krewetki przybędą po majówce, za 2 tygodnie.

Weekend na sportowo; dużo chodzenia, dużo ruchu, nawet rower był zaliczony. Jest dobrze, oby tak wytrwać.

15 kwietnia 2011 , Skomentuj

Powoli zbliżam się do końca I fazy. jestem zadowolona z siebie, naprawdę. mamy w pracy grupę wsparcia i...udaje się!!

Wczoraj wróciłam do domu o 17:40, ponad 11 godzin poza domem, szok. Jak durna rzuciłam się na swoją zupę i pochłonęłam 2 talerze. W końcu od 13 nie jadłam.. ale za to poszłam spać bez kolacji. a i trochę ćwiczeń było przed snem i nie był to stepper...

moje menu dzisiejsze (nuudne jak flaki)

I - kawałek mozarelli, 2 trójkąciki sera cammember figura, 2 pomidorki cherry, 4 paski grube papryki, kawa z mlekiem

II - twarożek

lunch - sałatka z makrelą ( ta sama co wczoraj, po prostu mam zakrętkę na makrelę)

obiad - filet z łososia, surówka z kiszonej kapusty

kolacja - jajecznica na szynce

Poza tym kawa, woda, woda i woda.

dziś po pracy umówiłam sie z córką na zakupy, poza tym muszę dokupić kilka roślin do akwarium bo jutro ponownie zarybiam swój mały akwen...tym razem będzie kolorowo : neonki, sumy szkliste,platynki, 2 otoski i... krewetki. Zakochałam się w tych krewetkach słodkowodnych, są cudne i fajnie wyglądają w akwarium. Chcę je!!!

Cieszę się na weekend. wybieramy się na koniki na "Jancarza". Kocham konie, kiedyś trochę jeździłam ale jakoś nie mam czasu, żeby do tego wrócić. Szkoda, bo to wielkie szczęście siedzieć na końskim grzbiecie.

Od poniedziałku II faza. będę mogła wprowadzić 1 produkt skrobiowy i 1 owoc - mmm sama nie wiem jakiego owocu mi się chce.

ach, zapomniałabym ; bal 6klasistów  10 czerwca, moja klasa dekoruje salę gimnastyczną ( yyyyyy jak to się robi ?). Już widzę te męki przy zakupach z córą...ona chce sukienkę ale nie ma pojęcia jaką! Zakupy z nią to dla mnie trauma

14 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Dentystka odwołała wczoraj wizytę, tzn chciała żebym przyszła na 12stą, ale dla mnie to wczoraj za wcześnie, kiero by mi dała - kończymy miesiąc, a ja o 12 w drzwi i do widzenia. Aha już to widzę.

Pożużlowe klimaty :

Fajne, nie? Oprawa pierwsza klasa.

dzisiejszy rachunek żoładka :

I - 2 łyżki twarogu, 4 pomidorki cherry, 3 paski papryki, 1/2 ogórka, kawa z mlekiem i słodzikiem

II - 1/2 mozarelli, 4 pomidorki cherry

lunch - surówka z sałaty lodowej, ogórków z chilli ( ze słoika od mojej teściowej - pikantne jak diabli), makreli wędzonej i jajka

obiad - talerz wczorajszej zupy

kawa z mlekiem, herbata, woda mineralna, garść orzeszków

kolacja - 2 plastry chudej wędliny, jajko z mikrofali, warzywa (papryka, pomidory, ogórek)

Czuję, że jest mnie mniej, moze jakoś nie spektakularnie, ale w biodrach się węższa zrobiłam, brzuch też nie taki wystający, d.u.p.s.k.o takoż. Plusy z tej diety to przyzwyczajenie do picia dużych ilosci wody, jedzenie warzyw do każdego posiłku. Od poniedziałku startuję z II etapem i będę mogła wprowadzić 1 owoc dziennie i mój ukochany makaron pełnoziarnisty i płatki. Ryż, kasze i ziemniaki sobie daruję. Może wprowadzę pizzę ale robioną przeze mnie na spodzie z mąki pełnoziarnistej, pełnoziarniste tortille. mam jeszcze dużo do zrzucenia, zadowole sie wagą 58 kg więc II etap będzie dłuuuugi. No i wazne jest, żeby jeść owoce w towarzystwie nabiału.

Mam dziś zebranie w szkole i nie mogę się wywinąć z tego.

Wczoraj nie ćwiczyłam na stepperze, dzisiaj juz nie mogę sobie odpuścić. Postanowiłam ćwiczyć 5 razy w tygodniu, na razie po 1/2 godziny. Wczoraj za to miałam spacer do centrum i rundę po aptekach. Znowu aptekarka przywaliła się do recepty, że niby poprawiane...Już nie mam siły na debilnych lekarzy i jeszcze debilniejsze przepisy NFZ. Na szczęście w następnej aptece nie robili mi problemu.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.