Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 574773
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 marca 2012 , Komentarze (4)



A co zrobić, kiedy się nie nudzi???

W poniedziałek zaliczyłam wpadkę: zeżarłam 200 g jakiegoś beznadziejnego kremu czekoladowo-orzechowego. Żeby to jeszcze nutella była!
I ogólnie poniedziałek nie należał do udanych. Ale we wtorek podniosłam się i już jestem grzeczna. Wprawdzie z rowerkowaniem jestem na bakier, ale co drugi dzień kręcę
A tak w ogóle, to jestem świnia! Zaglądam z doskoku i nie komentuję
Poprawię się, jak będę miała więcej czasu, ale w najbliższej 5-latce tego nie przewiduję.

12 marca 2012 , Komentarze (5)



Jak ma mi tak iść dalej, to szybko się zniechęcę
Na wadze 0,1 kg mniej, no koń by się uśmiał!
Z aktywnością fizyczną było całkiem ok, bo i rowerek, i basen, i tango (wczoraj też).
Pewnie dietka całkiem do kitu, bo nawet centymetry się mocno mnie trzymają.
Za dużo jedzenia wieczorem, za mało picia wody i za mało warzyw w zamian za co innego. Jakoś nie mam wenery twórczej do dietkowania. Kusi mnie, żeby zakupić jakiś specyfików na odchudzanie, chociaż wiem, że to tylko wywalanie kasy przez okno, a jeszcze można zdrowie stracić, w najlepszym wypadku nie zadziała.
Tak jakoś się zdołowałam, a jeszcze nadwyrężyłam sobie lewe kolano. Najbardziej boli przy zmianie biegów
I jeszcze dziś nie jeździłam na rowerku i pewnie przez to kolano nie pojeżdżę
 A w ogóle to zmęczona jestem, tak ogólnie, życiem...

11 marca 2012 , Komentarze (11)



To sem ja



A to w kostiumie z I części Księżniczki Czardasza



A to z II części. Nie ma to jak mieć na czym przytrzymać ręce

A na dowód, że nie zmyślam, można mnie odszukać na zdjęciach TU 

9 marca 2012 , Skomentuj



Ledwo zaczęłam się do niego przygotowywać a już dawno po
Nie wyrabiam na zakrętach. Ma wrażenie, że czas przyspieszył i na dodatek wszystkie roboty się spiętrzyły. Nawet podczas porannego pedalenia nie mam czasu na Was, tylko sprawdzam kartkówki i prace klasowe.
Jedynie staram się nie odpuszczać w "wiadomej nam sprawie".
Zaliczyłam w tym tygodniu pierwszy basen w tym roku, w czwartek wprawdzie nie pedaliłam rano, ale za to było tango z księciem małżonkiem. Niestety był również kawałek torta, ale zamiast obiadu. Dziś też nie kręciłam, ale w soboty zrobię sobie chyba czas na regenerację mięśni. Taka przynajmniej jest moja wersja i takiej się będę pazurami trzymać!
Jedzeniowo jeszcze nie jest całkiem dobrze. Słodycze odstawiłam, ten tort to była mała wpadka Niestety za często zdarza mi się zjeść tuż przed spaniem. Wiem, że to kwestia tylko dobrej organizacji, ale zanim jadę na próbę to jeszcze nie chce mi się jeść, za to potem robię skok na loduffkę Zatem ten problem trzeba jeszcze rozwiązać. No i zbyt mało płynów. W zasadzie te dwa punkty można połączyć i nie będzie problemu, tzn wieczorami w lodówce zostawiać tylko wodę.
Ciekawam poniedziałkowego ważenia, gdyż twarda jestem i nie ważę się już codziennie

8 marca 2012 , Komentarze (7)



Dzisiaj Dzień Kobiet, więc cycki w górę
i odrzuć z twarzy gradową chmurę,
niech żyje celulit i kurze łapki,
bo i tak jesteśmy fajowe babki.

7 marca 2012 , Komentarze (3)



Mam tyle roboty, że na tej stercie koteczkowi leżałoby się zdecydowanie niewygodnie.
Ale ta robota nawarstwia się i spiętrza od września, po trochu ubywa, ale znów przybywa i tak w kółko. Do tego już się przyzwyczaiłam i nie to mnie martwi.
Wiedziałam, że jak ograniczę paszę, to będzie kłopot z "kupowaniem". No i jest.
Wiem, wiem, każdy ma swoje sposoby. Ja też. Niestety mają to do siebie, że nie zawsze działają W zasadzie, jeśli zaparcia nie powodują uporczywych wzdęć i uczucia ciężkości, to należy się przyzwyczaić. Z resztą, czym jest takie poczucie ciężkości w porównaniu do 30 kg nadwagi?

Na razie dzielnie pedale codziennie rano, staram się nie objadać i nie jem słodyczy.
Dziś jeszcze mam basen późną nocą.

5 marca 2012 , Komentarze (10)



Tak mnie niektóre dziewczyny podziwiają za wytrwałość, motywację i wyniki (marne) itp.
Nie, żebym nie chciała być chwalona. Bardzo lubię, jak mnie chwalą. Jednakowoż wolę na to zasłużyć.
Nie sądzę, że ktoś powinien mnie brać jako przykład. Przecież ja tu już jestem od 2007 roku! I co? No i zero efektów, drepcę w miejscu! Jak trochę schudnę, to zaraz przytyję. Cierpię na chroniczny słomiany zapał, szybko się zniechęcam.
Jak popadam w fazę żarłoczności, urywam kontakty, zawalam zobowiązania itd, itp.
Fakt, ciągle próbuję i nie chcę tak ostatecznie się poddać.
No chyba, że służę jako przykład kogoś, kto ma te same problemy, co inni.
Bo jak czytam inne (nie wszystkie) pamiętniki, to jakbym czytała o sobie I też próbuję wyskrobać z tego wszystkiego odrobinę nadziei, że jednak kiedyś tam dam radę, że jest jakiś sposób, by wytrwać, nie zaprzepaścić sukcesów i cieszyć się zgrabną sylwetką. I mieć przynajmniej jeden problem z głowy. A może jak uda mi się schudnąć, to uda się też uporać z resztą zagmatwanego życia?
Odchudzanie nauczyło mnie pokory. Nie można czuć się zbyt pewnie, że uda się utrzymać sukces. Nigdy nie można być pewnym, że to właśnie moje podejście do problemu, jest idealne. Że mnie nie dopadnie jo-jo (czy to wagowe, czy dotyczące innych aspektów życia). Niestety mamy tendencję do powtarzania błędów, nawet tych, które sobie uświadamiamy. I myślę, że inteligencja nie ma tu pola do popisu. Zauważyłam, że jak osiągnie się sukces, to uważamy, że to zasługa własnej mądrości i zalet. I że już żadna porażka nam nie grozi, bo jesteśmy bogatsi w doświadczenia. Powiem dosadnie: GÓWNO PRAWDA!!!
I tym optymistycznym akcentem pożegnam się z wami późnowieczornie
Sorrki, tak mnie coś wzięło na nocne refleksje.

5 marca 2012 , Komentarze (6)



Człowiek pełen szczęścia nie zwraca uwagi na małe porażki 

Przez tydzień ubyło mnie 0,8 kg i parę cm tu i ówdzie, od 1.03. - 0,4 kg.
Jest nieźle, byłoby lepiej, gdybym zastosowała jakieś sensowniejsze jedzenie, tzn, więcej warzyw. No i wczoraj, tuż przed spaniem zjadłam kolację 
Ale za to godzinę jeździłam na rowerku a potem jeszcze co najmniej pełne 2 godziny tańczyłam tango. Ledwie doszłam do domu, tak mnie nogi bolały. Dziś jeszcze czuję, ale właśnie rozjeżdżam zakwasy na rowerku.

4 marca 2012 , Komentarze (5)



No cóż ...
Nie popisałam się wczoraj silną wolą.
Najpierw długo spałam, potem poszliśmy do teściów i zjadłam 2 kawałki ciasta. Teściowa to umie mnie podejść, miałam tylko spróbować jej nowych wynalazków: drożdżówki bez konieczności wyrabiania ciasta i sernika bez tłuszczu.
Dobrze, że były to naprawdę małe kawałki.
Wieczorem poszliśmy do znajomych i tam też skusiłam się na kawałek murzynka. A to przecież wiem jak smakuje. Poza tym, ponieważ byliśmy na piechotę, mogłam również wypić miodóweczki, mniam, dobra była
Nie żałuję wczorajszego dnia, uważam, że ogólnie nie przesadziłam z jedzeniem, byłam na długim spacerze z psiundem, bo pogoda była bardzo zachęcająca, choć wiał zimny wiatr, ale trzeba było pochłonąć odpowiednią porcję promieni słonecznych.
A że nie jeździłam na rowerku, to też nie szkodzi, bo to był dzień regeneracji mięśni
Zaraz z resztą usiądę i coś pokręcę.
Jutro oficjalna zmiana paska. Zobaczymy, czy Szklana Niezdecydowana wytknie mi grzechy sobotnie. Jednak już zaczynam coś pozytywnego odczuwać. Jakby zmniejszyły się odrobinę chomicze policzki, brzuch już tak nie odstaje drastycznie, palce jakby mniej spuchnięte, znaczy się woda schodzi. Poczekamy trochę może i tłuszczyk też zacznie.
Byłabym zapomniała, jedziemy dziś wieczorem na milongę do Hotelu Dyplomat na Dąbrowszczaków, jeszcze tam nie byłam po remoncie. Kiedyś w tej kamienicy, dawno, dawno temu była knajpa "Pod samowarem".

2 marca 2012 , Komentarze (6)



Ten demotywator chyba doskonale ilustruje moje poczucie humoru
Czasem płacz już nie pomoże a śmiech i owszem.
Byłam dziś na dwóch plotkarskich spotkaniach, najpierw z bratową, potem z psiapsiółami jeszcze z liceum (całkiem zamierzchłe czasy, że najstarsi Warmiacy tego nie pamiętają). I wiadomo, co się wtedy robi: albo piwkuje, albo pożera jakieś ciasta czy inne równie wysokokaloryczne potrawy. A ja dzielnie, nie dałam się pokusom, chociaż mało się nie przyssałam jak glonojad do witrynki z ciastami. Zamówiłam tylko owoce! No dobra, była jedna gałka lodów Ale nawet jej nie liczę
Liczy się to, że nie rzuciłam się na żarcie.
Normalnie cały tydzień byłam grzeczna, że sama się nie poznaję. Aż ciekawa jestem, co waga w poniedziałek pokaże. Wprawdzie ważyłam się wczoraj, ale tylko dlatego, że początek miesiąca, to nie mam jakoś potrzeby codziennego stawania na wagę, jak poprzednio. Te codzienne niezdecydowanie szklanej pani potrafiło mi zepsuć humor.
Na razie stresuję się w poniedziałkowy poranek, którego nic nie jest mi już bardziej w stanie popsuć, od świadomości, że znów trzeba iść do pracy.
Za jednym stresem załatwiam 2 sprawy

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.