Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 572365
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lipca 2012 , Komentarze (2)



Waga się waha
Wczoraj pochłonięte ok. 2500 kcal Nazbierało się choć byłam grzeczna Trudno, trzeba być jeszcze grzeczniejszą!
Za wczoraj: 7 punktów
Wymyśliłam sobie nowego motywatora! Bo z wyjazdu do Barcelony nici
Jak pożegnam się z bałwankiem, zafunduję sobie doklejenie rzęs! A co!!
Najpierw muszę powitać bałwanka...

7 lipca 2012 , Komentarze (7)



Wczoraj zmobilizowałam się w końcu do podliczenia pochłoniętych kalorii. Wyszło 2740, kiedy moja całkowita przemiana materii teraz to 2280
Ale waga dziś pokazała mniej, bo jadłam regularnie i piłam...wodę i herbatkę.
A kalorii tyle nabiłam po południu, gdyż miałam co miesięczne pierwszopiątkowe spotkanie z psiapsiółkami.
 I tak byłam grzeczna, bo zamawiałam tylko sałatkę owocową z lodami a nie jakieś torty, jak te wariatki, ale one mogą
Pochwalę się czymś jeszcze: właśnie siedzę na rowerku i kręcę, pisząc. Kiedyś trzeba zacząć! Co z tego, że upał! Może przy okazji więcej się wytopi
Dziś w planach smażenie ... się, bo nogi mam jak córka młynarza.

Wprowadzam w życie znów punkty motywacyjne:
- dieta: 1 pkt, gdy poniżej 2000 kcal
- regularność: 1 pkt, gdy przynajmniej 5 posiłków co 3-4 godziny
- dzień bez słodyczy: 1 pkt za zero słodkości
- płyny: 1 pkt za ok. 2 litry napoi zerokalorycznych
- ruch: 1 pkt za sport minimum 30 minut
- prysznic: 1 pkt za zimny prysznic rano (podobno przyspiesza przemianę materii i ujędrnia cycki)
- balsamy: 1 pkt za smarowanie przynajmniej raz dziennie
i punkty ekstra:
- kosmetyczka
- masaż (mam taki sprzęt trzęsący, który dostałam od teściowej pod choinkę, tylko raz wypróbowany).
Wczoraj nazbierałam "aż" 3 pkt, w tym jeden za kosmetyczkę

6 lipca 2012 , Komentarze (8)



Stanęłam wreszcie na wagę a tu 92,5 kg. Oj niedobrze, niedobrze, idzie nie w tę stronę
Po pierwsze za mało wczoraj piłam, jak na te upały.
Po drugie nieregularnie jadłam.
Po trzecie nie liczyłam, ile jem.
Dziś już zważyłam i zliczyłam wszystko co trafiło do paszczy.
Mimo upału woda mi nie wchodzi Zrobiłam sobie herbaty z cytryną na zimno, oczywiście bez cukru i piję.

5 lipca 2012 , Komentarze (7)



W tym roku wybieram tę opcję Muszę tylko zakupić leżaczek z mało skomplikowanym wzorkiem
Lenistwo totalne mnie dziś dopadło Od rana próbuję ogarnąć mieszkanie, a tylko skończyło się na snuciu z kąta w kąt. Duszno, parno, pot leci po rowku od samego siedzenia.
Nie mogę zmobilizować się do dokładnego liczenia kalorii, ani do jeżdżenia rowerkiem. Jedynie pływanie mi wychodzi. Wczoraj byliśmy znów popływać, fajnie, lubię to!

4 lipca 2012 , Komentarze (10)



Wczoraj popłynęłam....daleko, jeszcze dalej niż te obłoki...
No z żarciem, a w zasadzie ze słodyczami popłynęłam. A zaczęło się tak pięknie od placuszków
Potem przez chwile byłam dzielna, bo na obiad zjadłam pół zwyczajowej porcji makaronu z sosem. Ale potem wybrałam się jednak do miasta, był lodzik, potem torcik truskawkowy (a miała być tylko herbatka). Dalej dzielnie próbowałam się powstrzymać i wypiłam tylko jeden podpiwek i jednego żywca bezalkoholowego, ale za to jak wróciłam do domu koło północy, to był i banan, i gruszeczka, i nektarynka i na koniec pochłonęłam resztę słodyczy zostawionych przez moje pociechy. Było tego trochę: zliczając z grubsza tyle kalorii co z jednej czekolady.
Dziś będzie lepiej, musi być!!!
Piękny zeszycik zakupiłam w empiku, trzeba tylko znów wyrobić nawyk ważenia wszystkiego zanim trafi do paszczy
DO BOJU!!

3 lipca 2012 , Komentarze (7)



Mnie ten problem nie dotyczy, ale synka na pewno.
Wczoraj spędziłam z córką bardzo miły dzień. Wybrałyśmy się do miasta, trochę połaziłyśmy po sklepach. Zjadłyśmy bardzo zdrowy obiadzik: zestaw surówek, cycki i cukinie zapiekaną z pieczarkami. Nabyłyśmy drogą kupna nowe klapeczki na basen. I na ten basen się wybrałyśmy. Zaliczyłam 50 długości Przy okazji wykupiłam nowy karnet.
Potem pojechałyśmy na Starówkę, zgodnie stwierdziłyśmy, że zasłużyłymy sobie na dobrego loda sorbetowego. Spotkalłyśmy znajomych, który akurat wybierali się do Spichlerza na spektakl "Kantyczka" młodzierzowej grupu "I cha cha". No to się dołączyłyśmy. Bardzo się nam podobało. Potem w amfiteatrze był koncert Eweliny Saszenko z Litwy pt. Hymn życia i miłości według Edith Piaf" z okazji Międzynarodowego Spotkania Uniwersytetów Trzeciego Wieku. W końcu muszę się rozeznać w tym, co niedługo będę robić
W trakcie koncertu zjadłyśmy kilogram czereśni, mniam.
Po powrocie w domu zjadłam jeszcze banana, twarożek wiejski i nektarynkę.
Dziś waga bez zmian. Ale wstałam głodna bardzo. Na początek wsunęłam banana, bo nie chciało mi się jeszcze nic robić. Jak już wszyscy wstali nasmarzyłam placuszków ze swieżymi jabłkami, kwaśnymi jak cholera. Takie do placuszków najlepsze! Też ich zjadłam i to chyba za dużo

2 lipca 2012 , Komentarze (7)



Leniwiec, czyli ja, na wakacjach

Zważyłam się i zmierzyłam rano zgodnie z zamiarem i nie mogłam uwierzyć Przez ostatni tydzień ubyło 1,4 kg Nie dość, że dogoniłam paseczek, to nawet przegoniłam.
Skutkuje moja metoda. W końcu odchudzam się już tak długo, że paru rzeczy się nauczyłam. Przede wszystkim, że trzeba jeść, żeby chudnąć, żeby broń boże nie spowolnić metabolizmu. Najbardziej mnie dziwi, że te słodkości mnie nie załatwiły. Ale nie będę próbować tej dietki dalej
Niestety pierwszy punkt programu już niezaliczony: poranny rowerek.
Chyba po intensywnym koncertowym weekendzie wyszło ze mnie zmęczenie, bo rano byłam po prostu nieprzytomna.
Byłam już w szkole, pomogłam koleżance w dzienniku elektronicznym, załatwiłam swoje sprawy na dziś i mogę trochę poużywać wakacji. Jedziemy dziś z córcią w miasto. W planie nie tylko sklepy, ale też i basen. Pogoda piękna i gdyby woda była ciepła w jeziorze można by wyskoczyć na plażę, ale przecież nie miała się kiedy nagrzać. A my obie bardzo lubimy pływać. Poopalałabym się, ale za dużo chmurek, mimo duchoty.
Drugi punkt programu też zawalony
Zapomniałam zważyć pochłonięte żarełko. Tyle dobrego, że było grzecznie.
Śniadanko: jogurt naturalny z muesli, kromka razowca z szynką i pomidorem
II śniadanko: nektarynka
Co będzie dalej? Nie wiem, ale waga mnie zmotywowała, więc będzie dobrze

1 lipca 2012 , Komentarze (3)



Dałam dziś ciała. I po cholerę skusiłam się na te słodycze?
Wszystko przez Toscę. Chór ma tam tyyyle śpiewania, że przez 3 dni snuliśmy się tylko po filharmonii. W pierwszym akcie 2 wejścia po 2 minuty, w drugim stoimy na scenie 10 minut a śpiewamy może 3. I to wszystko, a trzeba czekać na koniec 3 aktu, na ukłony.
I co w międzyczasie? Świętowanie imienin, urodzin, pożegnań... Wszak to koniec sezonu i niektórzy po wakacjach już nie wrócą.
Ja jestem jak alkoholik. Jak zacznę ze słodkim, to nie mogę przestać
Trudno! Znaczy się, jak nie można mało, będzie zero, null!!!


1 lipca 2012 , Komentarze (6)



Pierwszą zaliczyłam z okazji zakończenia roku szkolnego. Podjadłam trochę ciasta, ale raczej bez przesady. Drugi raz wczoraj, ale w końcu były moje urodzinki
Dziś z kolei się nie ważyłam i nie wiem, jak mi idzie, ale chyba źle nie będzie.
W wakacje miałam liczyć kalorie i chyba będę. Wiem, wiem, że są różne sposoby na liczenie, różne programy, różne kalkulatory w internecie, ale nie ma to jak zeszycik.
Jak dziecko, które idzie do szkoły, mam ochotę zakupić sobie ładny zeszycik.
I zakupię, a co!!!
Jutro ogłaszam oficjalne ważenie i mierzenie i niezależnie od tego, czy dogoniłam pasek, czy nie, zaznaczę zmianę. Czas na to, dość udawania!
Noga lepsza zdecydowanie, nawet nie puchnie i już nie boli. Zamierzam zatem jutro powrócić do systematycznego rowerkowania.
Same męskie decyzje podejmuję dziś! Tylko dlaczego realizacja od jutra?
Dziś pilnuję jadłospisu, a wieczorem mam ostatni koncert i zaczynam prawdziwe wakacje.
Jeszcze wprawdzie muszę wygenerować jakieś dwa dokumenty do szkoły, ale to już pikuś.

28 czerwca 2012 , Komentarze (5)



Speliśmy doopska i wczorajsza generalna poszła już bez zgrzytów.
Waga o 0,1kg mniejsza niż wczoraj
Słodyczom mówimy nie!!! Chociaż czyhają na nas ze wszystkich stron
Na razie nie daję im się, mimo różnych stresów i nieprzyjemności.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.