Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 574847
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 września 2013 , Komentarze (7)


Po weekendzie ponad kilogram do przodu :( Wykończy mnie ten łatwy dostęp do koryta.
Wczoraj się jednak ogarnęłam i zostało tylko pół kg nadwyżki. Ale w taki sposób, to ja nie schudnę.   Stwierdziłam, że cierpię na chroniczny niedobór żucia. Testuję teraz gumę do żucia, zobaczymy co moje plomby na to. No i powinnam pamiętać, że najczęściej to nie jestem głodna (szczególnie bezpośrednio po jedzeniu), tylko chce mi się pić! Niestety, chyba przez pesel, zwykle o tym zapominam, szczególnie w weekendy. Tzn. wtedy piję, ale niekoniecznie wodę.
A poza tym to szkoda gadać. Sypie się to, co już wychodziło na prostą i wygląda na to, że jeszcze parę miesięcy nerwy będę miała napięte jak postronki. Plus książę małżonek, którego w tej sprawie szczególnie muszę podtrzymywać w pionie. Ech, życie... Zawsze znajdzie się jakiś kretyn, który z czystej, nieprzymuszonej woli zrobi ci świństwo.

13 września 2013 , Komentarze (5)


Niestety ja też jestem silniejsza od swoich chęci 
Wczoraj wprawdzie pojeździłam na rowerku, ale tylko 20 km. Ćwiczenia vitaliowe nie ruszane. Sumienie mnie tak gryzie, że paszczęka ma mniej roboty 
Jednak pomogło trzymanie się dietki, bo od zeszłego piątku ubyło mnie równo 1 kg 
Nawet te IGpro zaczyna mi się podobać. Jest jeszcze dla mnie szansa...
Na weekend niczego nie zaplanowałam, więc spokojnie się wyśpię, odpocznę po tym szaleństwie zastępstw i porowerkuję. A w przyszłym tygodniu już luz, bo kolega przychodzi do pracy i mam tylko swoje godziny. Plan się zmienia, wszyscy narzekają a mnie chyba program do układania polubił, bo planisko super!!! Codziennie na rano, tylko 2 okienka i byle tak zostało do końca roku szkolnego, amen!

10 września 2013 , Komentarze (15)


Tak było na niedzielnej milondze. I jeszcze tak:



To były najkorzystniejsze ujęcia, bo następne są prawdziwsze:


I ja na 3 planie oraz mój brzuch na drugim: 


No tragicznie wyglądam na tle tych szprotek. 
A dieta i ćwiczenia wołają o pomstę do nieba. Dietę staram się stosować, coś tam zmienię, coś wymienię i chyba nie jest źle, ale boję się zważyć, żeby się nie zniechęcić. Jutro moje ważenie, a w piątek vitaliowe.
Na ćwiczenia zupełnie nie mam czasu, a przede wszystkim siły. Dziś w szkole bez wytchnienia od 7:30 do 15 a potem od razu ponad 3 godziny "radzenia"  Było dobrze dopóki byłam zajęta sprawdzaniem pierwszych testów. Jak już mózg mi się od tego zlasował i zaczęłam słuchać, to z kolei wkurw mnie chwycił, ciśnienie się podniosło i nie wytrzymałam, musiałam się odezwać. Kurcze!!! W każdym protokole z rady jestem. Następnym razem zaszyję się, najlepiej w ciemnym kącie i każę się związać i zakneblować.
Czas dostarczyć rowerkowaniem nowych endorfinek, dziś zużyłam wszystkie. Ale to już jutro bo padam na pyszczydło.

9 września 2013 , Komentarze (2)


Dawno nie pisałam 
Cóż, nie jest łatwo się zorganizować, gdy w szkole tylko krótkie przerwy. Okazało się, że kolega zaczyna prace już 17.09. więc jeszcze ten tydzień wypełniony po brzegi i będzie "normalnie". Na razie po lekcjach cieszę się, że trafiam do domu, bo mogłoby być różnie ze zmęczenia.
W zeszłym tygodniu trudno mi było nawet pojeździć rano na rowerku  Muszę chwycić jakiś rytm, na razie ciężko. Nawet nie dałam rady wyćwiczyć swojego planu treningowego. Niedobrze! Dietę ogarniam z grubsza, nie jest najgorsza, wciągam się.

W weekend miał być triatlon turystyczny, niestety odwołali z braku chętnych. Szkoda, bo pogoda była piękna. Mocno się nie zmartwiłam, bardziej w zeszłym tygodniu. Teraz wolałam być wolna na wypadek niezaplanowanych okoliczności w związku z osiemnastkową imprezką mojego syna na działeczce  I tak urobiłam się po łokcie i najeździłam w te i we wte, żeby wszystkich zawieźć i odwieźć, bo ciężko tam czymkolwiek dojechać. Ale odfajkowane i super!!
Na deser w nagrodę wczoraj wieczorem zaliczyliśmy z księciem małżonkiem milongę. Było super, nie oszczędzaliśmy się i dziś czuję to w nogach.

No dobra, a teraz do boju! Tzn. do roboty!

2 września 2013 , Komentarze (10)


Pierwszy, jeszcze lajtowy, dzień w szkole za mną. Nie będę wstawiać żadnych obrazków, jak to mi smutno i żal wakacji. Bo co to zmieni, a z uśmiechem zawsze przyjemniej. 
Wprawdzie mogą posądzić o brak porządku pod sufitem... chyba widać obłęd w oczach.
Jutro zaczyna się hardcore: 8 godzin zajęć dydaktycznych i tak prawie codziennie przez wrzesień w zastępstwie za kolegę. Jedyny plus to w planie nie mam okienek  ha ha po prostu nie było ich gdzie wstawić jak się ma 35 godzin w tygodniu...

Spadam. Idę zrobić sobie nowe pazury. 

Waga łaskawie w rekompensacie za początek roku szkolnego mniejsza o 0,6 kg od wczoraj. Nerwy?

1 września 2013 , Komentarze (5)


Chyba rozum straciłam, ale przed chwilą wykupiłam abonament na 3 miesiące. 
Nie wiem, czy to dobry pomysł, czy dam radę zastosować się do wytycznych. Ale może pomoże mi to złapać pion? Zobaczymy...
Waga wczoraj 90,2 kg. Dziś się nie ważyłam...

30 sierpnia 2013 , Komentarze (4)


Cóż... Ja swoje, a życie swoje 
Triatlon przełożony na przyszły weekend. Za mało chętnych. Zaczynam myśleć, że przynoszę pecha wszystkim przedsięwzięciom, w których chcę wziąć udział, bo to nie pierwsza taka sytuacja. Czas przywyknąć.
Waga się zacięła na 90,00 kg. Dokładnie tyle pokazuje od 3 dni, niezależnie na której płytce ją ustawię i chyba powinnam się cieszyć zważywszy ile wkładam do paszczy 
Chałupa zapuszczona i zero chęci do odgruzowania.
Wczoraj byliśmy na szantach dziś nad jeziorem, bo trochę wiało.
Jedynie pedalę, do tego jednego udaje mi się zmobilizować. 
Jutro koniec miesiąca, będzie czas na podsumowanie i zweryfikowanie celu.

29 sierpnia 2013 , Komentarze (6)


Bardzo mi się to motto podoba i mam zamiar się go trzymać.

Ruch w normie, jeszcze gdybym tylko dała radę koryto ogarnąć...

W szkole nasiadówka zaliczona nawet bez większego wqurwa.

Rowerki odebrane z przeglądu. Prawie jestem gotowa na weekendowy triatlon turystyczny.

Jedynie chałupa nieogarnięta, bo nie mam melodii do sprzątania. Jakoś z wiekiem coraz mniej mi zależy, żeby we wszystkich kątach błyszczało.

28 sierpnia 2013 , Komentarze (2)


Środa. Czas wrócić do regularnego ważenia i mierzenia. Dzisiejsze nie wypadło najgorzej. Jest równo 90 kg   1,7 kg mniej przez tydzień! I co z tego, że to okołomałpowa woda  Mniej to mniej i proszę nie drążyć 
Jakiś leń mnie dziś dopadł i nie mogę się zabrać za rowerkowanie, ale zbieram siły, jest szansa, że się uda. Byle nie wypaść z rytmu. Jak wrócę do pracy będzie trudniej, a może właśnie łatwiej, bo jak nie pojeżdżę w zaplanowanym czasie, to potem doopa, nie będzie kiedy. A świeże endorfinki będą potrzebne, żeby nie zwariować 
Wczoraj moi chłopacy wreszcie zebrali się w sobie i popływali na desce. Ja im tylko zazdrościłam, ale kiedyś też się nauczę!!! Trochę i pomagałam w transporcie, a że nęka mnie i księcia małżonka skleroza, to zrobiłam kilkaset nadprogramowych metrów.
Jutro w szkole nasiadówka, muszę rano porowerkowac, bo czuję, że będzie mnie wszystko wkurzać. A tak zmęczę się, może zasnę, a jak nie endorfinki zadbają o lepszy humor. Trzeba przetrwać, potem jak już zacznie się młyn, nie będzie nawet kiedy myśleć o duperelach.
Zbliża  się powoli weekend i nasz Triatlon. Najgorzej, że chyba pogoda się psuje  Nie, żebym chciała rezygnować, ale zawsze przyjemniej, kiedy nie pada ci za kołnierz.
Dość pitolenia, przebieram się i na koń!!

27 sierpnia 2013 , Komentarze (2)


Tak to u mnie wygląda  ale tylko jeśli chodzi o dietkę. Codziennie rowerkuję, staram się też być aktywna w domu, czytaj przygotować chałupę na nowy rok szkolny. Zapowiada się, że we wrześniu będę miała zastępstwo i szykują się 2 etaty. Z jednej strony super, bo kasa po wakacjach potrzebna, a z drugiej dobrze, że tylko miesiąc, bo pesel nie ten 
Mam cichą nadzieję, że jutro po raz kolejny pożegnam 9. Jak nie wyjdzie, to pewnie za tydzień. 
A poza tym niedziela milonga była bardzo udana, niestety nie będzie co tydzień jak wcześniej, szkoda  Trzeba będzie z księciem małżonkiem częściej ćwiczyć na sucho na sali gimnastycznej. 
Przysłali też zumbę na xboxa, ale z powodu nadwyrężonej kostki na razie nie zumbuję. Muszę być ostrożna, żeby dotrwać do weekendowego triatlonu. 
No to zmykam na rowerek, bo potem badanie lekarskie w pracy.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.