Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 575658
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Po raz kolejny zachęcam wszystkie kijkujące osoby do podawania swoich wyników w istniejącej już grupie KIJKOWANIE - sport dla wszystkich. Od maja można by ruszyć z rywalizacją. Podejmuję się robienia cotygodniowych tabelek z rankingiem. Uważam, że to niezła motywacja do częstszego ruchu. A przy okazji zlicza się swoje przechodzone kilometry. Ja sama nie przypuszczałam, że od 22 marca przedreptałam już 75 km. Dziś zliczyłam i się mocno zdziwiłam, że to tyle, mimo że nie chodzę codziennie, bo głównie czasu brak, a nocą to najwyżej można wskoczyć na stacjonarny rowerek.

Długo myślałam, że kijki są nudne, aż młody pies zmusił do częstszych i dłuższych spacerków. Dzisiaj wyglądało to tak:

Niestety Klusek za bardzo wypuszcza się w głąb lasu, pewnie czuje zwierzynę, nie wraca na wołanie. Boję się, że coś mu się stanie, muszę go więc mocować do paska. Czasem biega luzem, ale są takie miejsca na trasie, gdzie instynkt łowcy jest silniejszy. Nie myślcie, że mnie ciągnie. Niestety ;) jest nauczony chodzić na luźnej smyczy.

W piątek złapałam gumę. Okazało się, że nie mam zbieżności kół i całkowicie zdarłam przednie opony. Prawie spóźniłam się na próbę. Chciałam jeszcze zrobić zakupy na weekend, to wybrałam się wcześniej. Niestety czas minął mi na pogawędce z mechanikiem. Całe szczęście, że miał otwarte. Zwykle w piątki zamyka o 15, a było już po 17. Oczywiście 2 stówki nie moje i w poniedziałek samochód do warsztatu. Ma sprawdzić teleskopy, odbijacze, łączniki stabilizatorów, końcówki drążków, klocki i tarcze hamulcowe. Taka jestem teraz sprytna, bo szwagier mi to wszystko podyktował. :D Boże, skąd ja to wszystko mogę wiedzieć??? Samochód mam dopiero od 3 lat i to mój samochód, więc książę małżonek się nim nie zajmuje. Z resztą zna się jeszcze mniej ode mnie.

Wagi nie będę upubliczniać, bo poświątecznie nie chce wrócić do paskowej, mimo że nad nią pracuję. Trochę spadnie, trochę wzrośnie i tak dookoła Wojtek. Ech...

Wskakuję na rowerek, bo muszę jeszcze poczekać aż chlebek mi się upiecze. Jakoś nie chciał dziś rosnąć.

23 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Zapraszam do wspólnej rywalizacji w pokonywaniu kolejnych kilometrów i kilosków.

Pomysł powieliłam (czytaj: bezczelnie ściągnęłam) od dior1 i mam nadzieję, że będę dzielnie trwać na posterunku, jak to ona robi. Ktoś musi :D

Oto link do grupy KIJKOWANIE - ruch dla wszystkich

Nie chciałam zakładać nowej grupy. Stwierdziłam, że lepiej reaktywować już istniejącą. Może uśpieni członkowie się obudzą? W każdym razie liczę również na nowych. 

I moja prośba do Was: udostępniajcie tę wiadomość i zachęcajcie swoich znajomych, szczególnie tych którzy kijkują.

22 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Mnie dopadła ta prawdziwa, żrąca przełyk, aczkolwiek sumienie też mi żre. Ale nie za bardzo ]:>

Pyszności były na święta i wcale sobie nie odmawiałam. Tyle, że żołądek przyzwyczaił się już do lekkiego jedzenia i teraz protestuje. 

Wygrałam koszyk świąteczny na facebooku. Polubiłam Kiermasz Świąteczny w restauracji Skarbiec i mnie wylosowali 8) A w koszyku: swojskie wędzonki, pasztet z gęsich wątróbek, chlebek na zakwasie, serniczek i przetwory w słoiczkach. Tyle tego było:

Córcia narobiła mazurków i babek. Będzie musiała trochę zabrać ze sobą

Ruchu też trochę było: w sobotę i niedzielę kijki - razem 12 km, rowerek też - 80 km.

19 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Życzę Wam wszystkim, aby nasze odchudzanie nie było robotą Syzyfa.

Raz a dobrze!!!

15 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Waga okołopaskowa. Raz więcej, innym razem mniej. Ja tak mam, chudnę skokami. Potem ze 2 tygodnie waga się umacnia i jak się nie poddam, to spada dalej. Muszę mieć anielską cierpliwość, żeby chudnąć. W zasadzie nigdzie mi się nie spieszy.

W zeszłym tygodniu nie miałam siły na jakąkolwiek aktywność fizyczną a pod koniec tygodnia, to nawet czasu. Ale chyba się troszkę rozleniwiłam, bo od poniedziałku czasu jakby więcej a chęci mało. Dziś już wyciągnęłam księcia małżonka na kijki, bo Kluska trzeba było porządnie wybiegać. A potem jeszcze ukręciłam 40 km na stacjonarnym. 

Wszyscy w koło trąbią o świętach. Jakie święta, jakie sprzątanie, jakie gotowanie?!

Jutro przyjeżdża córka, to postawi mnie do pionu ;) Już dzwoniła, że robi listę potraw.

Ok. Ja sprzątam, ona gotuje. Nie lubię ani jednego, ani drugiego, ale z dwojga złego...

Nie mam ostatnio weny do pisania, więc rzadko się wpisuję. Zaglądam do was, podziwiam i staram się naśladować.

14 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

Oto zdjęcia z wczorajszego koncertu:

A tu link do filmiku. Tyle że najciekawszy fragment jest pomiędzy minutami: od 7:40 do 10:50

Filmik

8 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Dawno nie pisałam. Doba mi się skróciła ;( Albo ja jakaś wolniejsza jestem. 

Mam zwolnienie lekarskie. Nie mogę wyleźć z choróbska. Kaszlę, chrypię i siły nie mam na nic. Wczoraj cały dzień spałam. W zasadzie z takimi objawami poszłabym do pracy, ale muszę być od czwartku w formie, bo do niedzieli wieczór czeka mnie harówka. W tym roku jestem przewodniczącą zespołu egzaminatorów sprawdzających sprawdziany szóstoklasistów. Po raz pierwszy, więc mam stresik związany z odpowiedzialnością. Sobotę spędziłam w Łomży na szkoleniu i mam nadzieję, że koleżanki też pomogą w razie jakichś wątpliwości. 

Najbardziej żałuję, że ominie mnie jeden koncert z chórem i chyba nie dam rady być na próbie generalnej przed niedzielnym koncertem. Byłam jednak do tej pory na wszystkich próbach, więc powinnam dać radę. O ile uporam się na czas z obowiązkami przewodniczącej... Mój chór ma dodatkowy koncert w kościele na ul. Bajkowej. Dziewczyny mają dyplom z dyrygowania. W sobotę o 18 chór zaśpiewa Stabat Mater, ale bez solistów i orkiestry.

O porządkach świątecznych nawet nie myślę. Dam radę w przyszłym tygodniu. Ja zajmę się sprzątaniem, córka gotowaniem i damy radę.

W temacie odchudzania dobre wieści: chudnę. Powolutku, ale idzie w dobrym kierunku. Na razie nie chcę podkręcać tempa, bo przecież święta za pasem. Po nich dokręcę śrubki. Czasem dopada mnie faza podjadania, ale szybko wracam do pionu. I to mi się bardzo podoba.:D

30 marca 2014 , Komentarze (6)

A sprawozdanie vitaliowe później. Nie jest źle, a nawet bardzo dobrze!!!:D

25 marca 2014 , Komentarze (9)

Tak na razie widzę moje spadki wagowe. Złapałam ciąg jedzeniowy :(

23 marca 2014 , Komentarze (10)

Dziś już było dłużej, bo zasuwaliśmy po lesie prawie godzinę, jak motorki :D Jestem pod wrażeniem, jakie to fajne. Łazić zawsze lubiliśmy, aż szkoda, że dopiero teraz wspomogliśmy się kijkami. Tydzień temu dzisiejszą trasę pokonaliśmy w półtorej godziny, a nie szliśmy spacerkiem. Na pewno weekendy będziemy z księciem małżonkiem tak spędzać. A może i w trakcie tygodnia wygospodaruje się jakieś popołudnie, w końcu jest już coraz dłużej jasno.

Waga dziś łaskawa 83,5 kg. Od razu zmieniłam paseczek, bo jeszcze się rozmyśli :PP Chyba córka tak na nią działa. Była tylko na 2 dni, ale podziałało. Przyjechała złożyć wniosek na zmianę dowodu. Przy okazji wymyśliła, że zaliczy maraton zumbowy w Bartoszycach. No to żeby trochę dłużej z nią pobyć, zawieźliśmy ją tam w sobotę. Przy okazji pochodziliśmy sobie po mieście. Kiedyś mieszkał tam mój brat z rodziną, to czasem bywałam. Wszystko się zmienia na korzyść. Na zumbę jeszcze się nie zdecydowałam, ale... kto wie co będzie w przyszłości. Płyta na kinekta czeka. Gorzej z czasem. Chyba dopiero na emeryturze, o ile doczekam.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.