.... ale też trochę się działo.... Podczytywałam Was na tablecie, ale nie wiem dlaczego mimo zalogowania nie mogę dodawać komentarzy.... Może któraś z Was mnie odwiedzi, więc zostawię małą notkę co u mnie.
O dziwo od lutego udaje mi się utrzymać wyniki badań moczu w normie. Jestem w szoku! Jak tak dalej pójdzie to może obejdzie się bez okołoporodowego antybiotyku. Z brzuchem wiadomo - coraz ciężej - ubrać skarpetki, spodnie, podnieść coś z podłogi. Zostały jakieś 3 tygodnie i szczerze mówiąc nie mogę się doczekać końca. Ta ciąża bardziej dała mi się we znaki niż pierwsza. Na razie szyjka zamknięta, więc nie ma widoków na rychły poród. Niestety nie obyło się bez wizyty w szpitalu w ostatni wtorek. Mój dzidziuś od początku ma tętno w górnych granicach normy, ale w poniedziałek i wtorek świrował i nie mógł się uspokoić. Na wtorkowej wizycie moja Pani doktor skierowała mnie do szpitala i kazała jechać wieczorem, żeby zrobili dłuższy zapis ktg, przepływy i ew. inne badania i niech zdecydują czy sytuacja wymaga obserwacji w szpitalu. Na szczęście skończyło się na strachu. Trafiłam na fantastycznego lekarza, który zrobił dwa zapisy ktg, dokładne usg, morfologię, CRP i powiedział, że wszystko wygląda w porządku. Na szczęście nie musiałam zostawać w szpitalu. Na usg powiedział, że Olek w tej chwili waży 3300g... Michalina przy porodzie ważyła 3500g, a ten kawaler jeszcze ma szansę sporo podrosnąć. Mam nadzieję, że dam radę go urodzić SN, bo niczego się tak nie boję jak cesarki (to nie wiem czym pachnie). A tak wyglądam obecnie (prawie 15kg na plusie) :
W międzyczasie postarzałam się też o kolejny rok - to co widzicie na moim nadgarstku to prezent od Męża Żebym miała "monitoring" powrotu do formy Na razie mierzę przebyte kroki i sen Szału nie ma, ale też i kondycja kiepściutka.... A propos Mąż... w międzyczasie pojawiły się też problemy zdrowotne u niego. Ma 35 lat i pojawił się problem z prostatą. Przez kilka dni naprawdę się stresowaliśmy, ale mój urolog nas uspokoił, wdrożyliśmy leczenie i w sumie już jest poprawa, więc wierzę że będzie wszystko dobrze i też skończy się na strachu.
Teraz przygotowuję wyprawkę. Poprałam już pościel, ręczniki, kocyki, dzisiaj wrzuciłam pierwszą partię ubranek. Termin między 17-20.04, ale myślę że spokojnie zdążę. Trochę martwię się tym strajkiem nauczycieli od 8.04, bo to znaczy, że będę przez cały dzień miała Miśkę w domu nie wiadomo jak długo, a to już sam finisz. Moja Miśka nieststy należy do bardzo żywiołowych dzieci i nie będzie lekko. Mama obiecała mi trochę pomóc. Zobaczymy.
Pozdrawiam Was mocno i życzę Wam szybkiego nadejścia wiosny!!
ps. sobie też, bo chciałabym już po prostu wsunąć na nogi baleriny, a nie zapinać botki