Nareszcie jeden “luźniejszy” dzień! Już naprawdę byłam padnięta, mimo, że pomiędzy tymi dniami był weekend, ale przecież wszystkie wiemy, że na tydzień przed świętami to weekend, nie weekend zawsze jest co robić. Postaram się trochę przybliżyć Wam co się u mnie działo.
Michalina wykaraskała się z ospy, a po kilku dniach dostała kaszlu. Po jednym ze spacerów dostała takiego ataku kaszlu, że myślałam, że się udusi! Na szczęście mieliśmy te wszystkie leki do nebulizacji i od razu jej podaliśmy. Mówię do Małża - szukam prywatnego alergologa, bo ktoś musi ją zobaczyć kiedy ma objawy, a nie za dwa miesiące jak wszystko ustąpi. Miałam namiar na jedną babkę, ale nie miała miejsc, potem nie odbierała, albo mnie odrzucała. Zaczęłam szukać po przychodniach i okazało się, że w pobliskiej jest alergolog. Dzwonię w poniedziałek, a Pani mi mówi, że na wtorek może być wizyta, koszt 120 zł. Sprawdzam po nazwisku lekarza w necie - ma świetne opinie! No to umawiam Miśkę.
Pan doktor przeprowadził z nami bardzo dokładny wywiad pytał o wiele rzeczy, również o leki i mówi tak: "Te leki są bardzo dobre, tylko nie dla Państwa dziecka, bo ono nie ma alergii". Powiedział, że alergia wziewna u tak małego dziecka jest prawie niemożliwa i pytał na jakiej podstawie alergolog nam to stwierdził, czy robił testy. Powiedział, że na testy naskórkowe jest za małą, ale na te z krwi już nie, ale tak czy tak on nie widzi potrzeby brnięcia w takie koszty. Zobaczył to zaświadczenie od tamtego lekarza o astmie wczesnodziecięcej i powiedział - tak Państwa dziecko ma astmę, ale to nie jest taka astma o jakiej każdy by pomyślał. Astma wczesnodziecięca to zespół objawów (kaszel, katar) wynikających z osłabienia odporności i generalnie dotyczy prawie wszystkich dzieci, które poszły do żłobka/przedszkola. Dziecko zaczyna się stykać z obcymi wirusami, bakteriami i układ immunologiczny nie potrafi sobie z tym poradzić, więc dziecko cały czas jest chore, ale z drugiej strony ukł. odpornościowy się uczy jak reagować. Powiedział, że to jest całkowicie normalne i ona z tego wyrośnie. Kazał odstawić wszystkie leki p/alergiczne, w przypadku kaszlu stosować dalej nebulizacje i nie bać się strydu, bo wziewne nie mają skutków ubocznych, a poza tym te jej dawki są bardzo bezpieczne i tak naprawdę można je stosować bez konsultacji z lekarzem i przepisał nam doustne szczepienie na poprawę odporności. Powiedział, że wg niego na jesień będzie po sprawie, ale gdyby nie to zaprasza po drugą dawkę. Kuracja trwa 3 miesiące, więc zgodnie z zaleceniami ją stosujemy, a leki na alergię odstawiliśmy. Wyszłam z gabinetu bardziej skołowana niż byłam, ale nie mamy nic do stracenia - może ma rację? dodałam tak wyczerpujący opis, bo może którejś mamie pomoże.
Co do diety i ćwiczeń. Od poniedziałku jestem na 2000 kcal i powiem Wam, że naprawdę jem dużo i nie wiem gdzie tu jeszcze coś upchnę skoro czasem zjem cukierka, żeby podbić kaloryczność(a zgodnie z wpisem od Happy_SlimMommy chcę jeszcze coś dołożyć, bo przyszłościowo lepiej jeść więcej niż mniej). Ważę się kontrolnie co 2 dni, żeby sprawdzić jak to idzie. Póki co waga jest mniej więcej na tym samym poziomie czyli 61 kg i taka sama była nawet dzień przed okresem. To jest kolejny miesiąc gdzie nie miałam napadów obżarstwa przed okresem. Wypryszczyło mnie tylko, ale powodów może być mnóstwo. Generalnie na śniadanie pochłaniam teraz nawet 500 kcal. jak zwiększam kaloryczność to zawsze dokładam coś albo do śniadania, albo do II śniadania, albo do lunchu. Nauczyłam się przygotowywać cały zestaw jedzenia do pracy, żeby nie liczyć nerwowo kalorii rano, a tylko wyciągnąć wszystko z lodówki i do pracy. Powiem szczerze, że w sumie to mało jest momentów gdzie odczuwam głód. Mam przeczucie, że mimo świąt nie będzie jakiejś rażącej nadwyżki jeśli chodzi o wagę, a nie zamierzam wszystkiego ważyć przy świątecznym stole. Mam problem z makrami - pod koniec dnia okazuje się, że czegoś jest za dużo a czegoś za mało, ale póki co staram się tym nie przejmować. Wszystko w swoim czasie. Redukcję planuję rozpocząć po majówce obcinając po 100kcal tygodniowo. Co do treningu to cały czas mam ten sam zestaw i te same obciążenia, choć powoli dojrzewam do jakiejś zmiany. Muszę trochę poczytać i przemyśleć jak to zrobić. Mierzyć się będę w najbliższy piątek, ale to będzie po niecałym miesiącu, więc nie liczę na powalające efekty. Ja zauważam już pewne zmiany jeśli chodzi o jędrność nóg, wydaje mi się, że trochę zeszczuplały, brzuch też wygląda lepiej, ale zobaczymy jak cm - one nigdy nie kłamią.
Powoli zaczynamy przygotowania do świąt, choć w tym roku naprawdę fajnie to wszystko wyszło. U nas jest śniadanie - my i mama. Potem na obiad jedziemy do siostry, bo 21.04 ma 40-tkę, a w poniedziałek zaprosiła nas na obiad mama. Także tych przygotowań nie ma tak dużo - wiadomo, że jakieś sprzątanie nas nie ominie, ale i tak będzie mniej roboty. Nie piekę też żadnego ciasta. Uznaliśmy, że to nie ma sensu, bo prawie nie ma nas w domu, mój zamrażalnik już pęka w szwach, a Miśka i tak nie przepada za ciastami. Za to uwielbia ciasteczka wszelkiej maści, więc uznaliśmy, że robimy ciasteczka. Można je zrobić wcześniej, bo poleżą, więc bez stresu, bez gonitwy....
Ok-na razie kończę moje wywody - i tak sporo napisałam. Muszę koniecznie zajrzeć co u Was!