Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kora1986

kobieta, 38 lat, Katowice

163 cm, 63.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 grudnia 2016 , Komentarze (4)

..... dodałam wpis na Vitalię z tematem sukienek, a tam zachwyty nad moimi nogami..... nie chcę się obudzić!!

7 grudnia 2016 , Komentarze (42)

Udało się - kupiłam sukienkę :) Ale może pójdźmy chronologicznie :)

Na początek sukienka na Wigilię firmową (cały czas zastanawiam się czy nie jest zbyt krótka)


Myślę, że tutaj nie ma co przesadzać i postawię na jakieś proste kolczyki typu "wkrętki" i bransoletkę. Taką:

Zastanawiam się jeszcze czy zostawić takie rajstopy jak na zdjęciu czy może czarne kryjące.... muszę przymierzyć różne konfiguracje.

A to kupiona wczoraj sukienka na Sylwestra i tu czekam na porady dotyczące biżuterii - złoto/srebro/perły??

Aplikacje na plecach są biało-czarne (LINK do strony sklepu - może będzie lepiej widać http://vissavi.pl/sukienki/1806-sukienka-00334402.html). Ta sukienka na mnie czekała :) Ostatnia w moim rozmiarze :) I tak oto miałam nie kupować, nie inwestować, a grudzień zaczynam z dwoma nowymi sukienkami w szafie :)

6 grudnia 2016 , Komentarze (6)

Wczoraj po południu piekliśmy kolejną partię pierniczków, żeby Mikołaj jadł świeże :D Po kąpaniu i bajce poszłyśmy z córką do kuchni, położyłyśmy na talerzyku dwa pierniczki i nalałyśmy szklankę mleka. Wszystko postawiłyśmy na stoliku obok łóżka, żeby Mikołaj mógł się posilić jak przyjdzie z prezentami - oczywiście musiałam co chwilę zaglądać czy moja córka sama nie postanowi być świętym mikołajem, który zje ciasteczka :) Jak my się kładliśmy spać położyliśmy na stoliku prezenty, zjedliśmy po pierniczku zostawiając okruszki i wypiliśmy mleko (poświęcę się - najwyżej utyję od tych pierników:)). Mina mojej córki i radość z prezentów dzisiaj rano wynagrodzi mi wszystkie dodatkowe fałdki. Fajnie być świętym Mikołajem :D

W sobotę zgodnie z planem byliśmy we Wrocławiu. Powiem szczerze, że kompletnie nie “czuliśmy” jarmarcznego klimatu….. :| Było tak dużo ludzi, że dla rodziców z dzieckiem w wózku to był koszmar. Nie było jak przejść, nie było nawet jak coś zobaczyć…. Ba - nawet zdjęcie ciężko było zrobić! Przeszliśmy Rynek dookoła i wróciliśmy na kolację do Szwagierki. 3 lata temu byłam w Krakowie i nie było takiego tłoku…. Ponieważ zaplanowaliśmy, że kupimy kilka rzeczy na jarmarku, a się to nie udało to w niedzielę odwiedziliśmy katowicki jarmark. Luźno, kupiliśmy to co mieliśmy w planie…. cud miód!

W niedzielę kupiłam sukienkę na firmową wigilię :) Niestety nie obskoczę jedną sukienką dwóch imprez :) Dzisiaj postaram się zrobić sobie zdjęcie to Wam wrzucę do recenzji - miałam sporo obiekcji przed zakupem, że jest za krótka, ale Mąż zapytał kiedy mam zamiar nosić takie sukienki jak nie teraz. Zresztą widziałam w jego oczy jakiś taki błysk jak mnie zobaczył, więc mimo wątpliwości - wzięłam :) Najwyżej tylko dla niego będę się ubierać :) Dzisiaj też chyba podjadę do innego sklepu, bo widziałam śliczną sukienkę na internecie, która by się nadała na Sylwestra. Jak wszystko pójdzie dobrze to jutro pokażę Wam dwa zdjęcia :) Żeby jeszcze bardziej rozerwało mnie ze szczęścia to dzisiaj idę do fryzjera :) Pora podciąć te moje “zapuszczane” włosy. Wielkiej zmiany raczej nie będzie - określiłabym to jako “odświeżenie” wizerunku :)


Na koniec anegdota z soboty :D Podjeżdżamy pod bramki na autostradzie (ja prowadzę samochód) i mówię do mojego Męża, żeby wyjął z portfela moją kartę. Otwiera portfel, a ja widzę kątem oka, że miejsce na kartę jest puste…. trybiki w głowie zaczynają chodzić jak oszalałe…. mówię, żeby poszukał w torebce. Przejrzał - mówi, że nie ma. Myślę kiedy jej ostatnio używałam, gdzie mogłam ją dać…. nie wiem - czarna dziura. Mąż odpala aplikacje pyta czy ma zastrzegać… po namyślę mówię tak - zanim wrócimy do domu i zacznę jej szukać to ciągły stres, że nam ktoś konto wyczyści. Na którychś światłach otwieram torebkę, a tam w kieszonce na telefon siedzi sobie spokojnie moja karta…. Mój Mąż w śmiech :) Tak oto zostałam na razie bez karty….. Jak przez mgłę przypominam sobie jak ona się tam znalazła. Płaciłam w biedronce i oczywiście zanim zdążyłam pozbierać się z zakupami kasjerka zaczęła już kasować kolejną osobę, więc wrzuciłam kartę do torebki i o tym zapomniałam…. jakbym od razu przy samochodzie ją schowała to by nie było tej całej sytuacji. Ale nie powiem - stresik był :) Przynajmniej mój Mąż ma powód do radości, że jego poukładana żona wycięła taki numer :D

2 grudnia 2016 , Komentarze (22)

W końcu mogę Wam napisać, że ważę mniej]:>  Od zeszłego piątku ubyło mnie o 800g i mam prawie 1 cm mniej w biodrach - a na tym bardzo mi zależało :) Zaskoczenie o tyle miłe, że naprawdę jem więcej (i przyznaję się do wypicia piwa w środę - mój Mąż chciał uczcić zakończenie pracy w starej firmie… no i jak mu odmówić??!! ) i ćwiczenia ze względu na ból kolana były “słabsze”. Cieszę się, że mimo kontuzji nie zaprzestałam ćwiczyć. Okazuje się, że nawet z bolącym kolanem można ćwiczyć i to bez pogorszenia swojego stanu, bo z moim kolanem jest lepiej z każdym dniem. Jak tak dalej pójdzie to może w przyszłym tygodniu wrócę do Chodaka i innych męczących treningów :)


Mój Mąż dzisiaj jest drugi dzień w nowej pracy. Nie spodziewałam się, że po pierwszym dniu wróci taki zadowolony i wypoczęty. Mówi, że atmosfera jest zupełnie inna, więc inaczej się pracuje. Wiadomo, że to są początki, że się wgryza w to wszystko, ale czuć zupełnie inny poziom relacji i współpracy niż w jego poprzedniej firmie. Mi zależało przede wszystkim na tym, żeby on odpoczął psychicznie i jeśli to się uda to już sam ten fakt będzie wielkim sukcesem i powodem do radości. W starej pracy pożegnali go bardzo fajnie, ciasto zniknęło do ostatniego kawałka :)


Kiedyś słyszałam, że oliwki albo się kocha, albo nienawidzi. Chyba coś w tym jest… ja kiedyś w ogóle ich nie jadłam, bo kompletnie mi nie smakowały. Przełom nastąpił jakieś 5 lat temu, kiedy koleżanka poleciła mi przepis na pastę kanapkową z oliwkami, a ponieważ mój Mąż zawsze był “oliwkowy” to postanowiłam ją dla niego przyrządzić :) Od tamtej  chwili ja też pokochałam oliwki i mogę ich jeść dużo i często :) Pasta jest baaardzo prosta - ser feta, oliwki i trochę tej zalewy z oliwek dla uzyskania pożądanej przez nas konsystencji. Po prostu pyszota :D

Pomyślicie, że jestem oliwkową wariatką, ale ostatnio robiłam zupę wiosenną z mrożonki, którą miałam w zamrażalniku i strasznie dominował w niej smak brukselki. Umówmy się, że nie była to moja najlepsza zupa. Mój Mąż (on naprawdę ma świetny smak i zawsze wie co dodać) mówi - a może by tu dodać oliwek? Pomyślałam chwilę… zupa już zblendowana...ok - dodam w całości zamiast makaronu :) I okazało się, że to strzał w 10 :) Nie dość, że bardzo podkręciły smak zupy to zawsze to odmiana dla makaronu, soczewicy czy kasz (bo musicie wiedzieć, że zupy kremy bardzo lubię z kaszą, a mój Mąż z makaronem, więc jakoś to przeplatamy).

Jutro kierunek Wrocław - życzcie mi owocnych zakupów na Jarmarku :D

30 listopada 2016 , Komentarze (10)

Zaskakujecie mnie coraz bardziej… :) nie dość, że ostatnio co chwilę goszczę na głównej, to na dodatek co otwieram pocztę  to meile “Twój pamiętnik został dodany do ulubionych”. Kurczaczki - strasznie to miłe! Dziękuję :D Jednocześnie wywołało to u mnie pewien atak paniki - muszę tu sensownie pisać, żeby nie zawieść tych co mnie “lubią” :) Nie mam fejsa to chociaż tutaj ktoś może kliknąć “Lubię” :)

Ale ten czas leci… te co czytały mnie wcześniej może pamiętają (pisałam o tym w lipcu/sierpniu), że mój Mąż dostał ofertę pracy. Licząc wypowiedzenie itp. zaczyna jutro. Jeszcze nie tak dawno bił się z myślami czy zmieniać czy nie, a dzisiaj zabrał do pracy plecak na swoje rzeczy i  “pożegnalne” ciasto. Pracowałam nad nimi dwa ostatnie popołudnia :-) Mąż na razie się nie odezwał, więc nie wiem czy smakuje :)

Upiekłam wiewiórkę (piekłam je pierwszy raz):

I zrobiłam szybkie ciasto serowo-jabłkowe bez pieczenia:

Myślałam, że po 7-latach będzie to bardziej przeżywał, ale to chyba ja mam większy sentyment, bo nie będę znała ludzi z nowej pracy, o których będzie opowiadał :) Poprzednia praca pozwoliła mu znaleźć fajnego kumpla (ja też go lubię, jak również jego żonę). Mam nadzieję, że ta znajomość się nie rozpadnie pomimo tego, że nie będą już dzielić biurek - jak będą chcieli to będą się kontaktować! Zresztą najbliższa okazja do wspólnego świętowania to Sylwester, na który się razem wybieramy.

Z dziennika pseudo-fit dziewczyny - musiałam zmienić treningi. Od 3 dni boli mnie prawe kolano. Schodziłam w pracy po schodach i czuję, że coś mnie to kolano pobolewa, ale myślałam, że to chwilowe. Chwila trwa już 3 dni i już poprzedni trening pomijał ćwiczenia spalające i obciążające kolana, a postawiłam na ćwiczenia na brzuch i pośladki z poziomu maty. Dzisiaj pewnie będzie podobnie. Przeznaczę 20 min na brzuch i 20 min na pośladki (chcąc nie chcąc uda też przy okazji popracują). Mam nadzieję, że szybko mi przejdzie ta dolegliwość niewiadomoego pochodzenia, bo chciałabym się porządnie spocić :) Na razie zrzuciłam szpilki, smaruję kolano żelem i czekam….. Jak nie będzie poprawy to pójdę do lekarza, ale jeszcze wcześniej w sobotę będę się widzieć ze szwagierką, która jest fizjoterapeutką. Może mnie oklei taśmami i odciąży mi to kolano dając jednocześnie inne zalecenia.

28 listopada 2016 , Komentarze (17)

Chyba powoli zaczynam dostrzegać jaka byłam głupia…. tak, tak głupia!

Od kiedy dałam sobie na luz z dietą to poprawiła mi się przemiana materii i co najważniejsze w tym miesiącu okres zaczął się normalnie z pominięciem kilkudniowych plamień. Myślę, że ma to bardzo duży związek z ilością przyjmowanych kalorii! Im dłużej czytam Wasze jadłospisy tym bardziej przekonuję się, że jadłam za mało! Standardem były 2 kromki domowego chleba na śniadanie, a teraz jem 3 i nie tyję! Bez wyrzutów sumienia zjadam też domowe ciasto w niedzielę i  nie sprawdzam obsesyjnie ile kcal ma jedzona na śniadanie owsianka. Na śniadanie mogę wszystko - przecież zdążę to spalić.:) Z ćwiczeń co drugi dzień też jestem zadowolona - z jednej strony mięśnie mają czas odpocząć, a  z drugiej nie przyzwyczajają się tak do serwowanych im treningów. Kiedy skończy mi się okres zobaczymy czy waga się zmieniła.

W piątek zgodnie z planem byłam z koleżankami z pracy na pizzy, a potem w pubie. Na deser jadłam najlepsze lody kokosowe w życiu…. istna rozkosz dla podniebienia podana w połówce kokosa. Wróciłam do domu o 22, choć imprezka dopiero się rozkręcała. Z Mężem jeszcze wypiłam drinka (wcześniej wypiłam 2 lampki wina na początku spotkania, bo byłam samochodem), pogadaliśmy jak każdemu z nas minął dzień.... Z przerażeniem stwierdzam, że chyba najbardziej lubię spędzać czas z moim Mężem i córką. Wydaje mi się, że w tej codziennej gonitwie mamy tak mało czasu dla siebie, że celebruję każdy moment, który możemy spędzić razem. Nie wiem czy robi się ze mnie matka-polka, czy żona-polka…. w sumie mnie to za bardzo nie interesuje, bo takie życie mi odpowiada :) Zamiast imprezowania wolę spędzać czas na ćwiczeniach, gotowaniu… na tym co naprawdę lubię. Nie lubię już zarywać nocy - chyba wyczerpałam już cały limit kiedy pracowałam na weselach. Moja przyjaciółka ponad rok temu wyprowadziła się za granicę (pewnie już nie wróci) i nasze kontakty są rzadsze, a też nie za bardzo lubię opowiadać wszystkim dookoła o swoim życiu, żeby na siłę szukać przyjaźni.  Chyba dziadzieję :D


25 listopada 2016 , Komentarze (7)

Ci, którzy mnie czytają chyba już się przyzwyczaili, że co chwilę testuję jakieś nowe przepisy :) Nie inaczej było wczoraj - przepis wprawdzie znaleziony dość dawno, ale nie wpadły mi w ręce daktyle. Dlaczego napisałam owsianka dla cierpliwych? Bo jej wstępne przygotowanie pochłania trochę nerwów jak się nie ma malaksera a zwykły blender ręczny lub kielichowy (od razu sugeruję, żeby przygotowywać to partiami), ale smak wynagradza po prostu wszystko!!!!! Poniżej filmik, a dalej przepis jakby komuś nie chciało się go samodzielnie przepisać :)

http://x.video-edi.com/video/wizazpl/owsianka-czek...

CZEKOLADOWA OWSIANKA JAMIEGO

200g uprażonych orzechów laskowych (bez skórki, która po uprażeniu właściwie sama schodzi)

200 g daktyli bez pestek

200g+200g płatków owsianych

2 łyżeczki ekstraktu z wanilii

3 czubate łyżki kakao

Skórka z 1 pomarańczy

 Wszystkie składniki zmiksować w blenderze. Dodatkowo po zmiksowaniu dodaj kolejne 200 g płatków owsianych i przechowuj w słoiku. Na jedną porcję odmierz 65g owsianki i 200ml domowego mleka kokosowego (ja dałam zwykłe 1,5%). Podgrzewaj jednocześnie mieszając przez 3 minuty.

Dla mnie to obecnie nr 1 z dotychczas przygotowywanych owsianek :)

ps. waga 200g w górę, ale z 1 cm w biodrach mniej. Wyjaśnił się też powód środowego obżarstwa. Zaczął mi się okres.

24 listopada 2016 , Komentarze (12)

No cóż miałam nadzieję, że obejdzie się bez dodatkowych zakupów, ale widzę, że nie będzie wyboru. Zamówiłam wczoraj sukienkę na Sylwestra i jak przyjdzie to zobaczymy czy się nada. Jest cała czarna z koronką. Może dodatkami zrobię z niej dwa looki - jeden na tą nieszczęsną wigilię i jeden na Sylwestra. W sumie pierwszy raz kupuję coś o tym kroju, więc jeszcze nie wiem czy będę dobrze wyglądać, ale w razie czego odeślę. W najgorszym wypadku - będę musiała poszukać czegoś w okolicznych sklepach - ale naprawdę nie wiem kiedy wygospodaruję na to czas. Pożyczyć nie mam za bardzo od kogo - koleżanki w pracy same narzekają, że znowu trzeba coś skombinować na tą imprezę, siostra dużo grubsza, 2 koleżanki też… Jednak są jakieś minusy w noszeniu rozmiaru 36/38 :)

Wczoraj miałam kiepski jedzeniowo dzień - nie pomyślcie, że załamałam się kiepskimi opiniami na temat sukienki :) Nie wiem co się stało, ale włączył mi się “odkurzacz”. Co chwilę podjadałam - a to herbatnik, a to biszkopt, a to wafel ryżowy, kawałek żółtego sera, plaster wędlinki….. :( zdołowana tym dniem zakończyłam go wypiciem połowy piwa - oczywiście kolacji nie zjadłam, bo wcześniej nawrzucałam w siebie byle czego i nie byłam głodna. Nie pomogło też to, że miałam wczoraj dzień urlopu, bo musiałam pójść z córką do lekarza i miałam wszystko pod ręką. Nie tak jak w pracy, gdzie jak nie wezmę czegoś z domu to nie zjem.:< Może to 5 dni do okresu tak na mnie działa? Sama nie wiem - nie chcę się tłumaczyć, to generalnie było głupie. Ale dzięki temu zauważyłam pewną prawidłowość. Po zjedzeniu kilku biszkoptów czy herbatników nagle pojawiała się totalna senność i wczoraj wieczorem usypiałam już o 21.20, gdzie normalnie chodzę spać koło 23. Ciekawe czy to jest tak wyraźnie zauważalne u kogoś kto generalnie odżywia się w porządku, ale miewa takie wpadki czy również u kogoś kto stale odżywia się byle jak. O dziwo nie czuję się dzisiaj bardzo opuchnięta, wszystko się dopięło :)

Wczoraj skończyłam walkę z myciem okien. Teraz pozostaje czekać na deszcz, bo wiadomo, że zawsze pada jak się umyje okna lub samochód :) Zresztą u Michaliny w pokoju okno od środka już jest brudne - “Mamo - paceć!” I to patrzenie kończy się odciśniętymi rączkami, nosem - poprawię za jakiś czas. Na jutro nic nie planuję, bo mamy babskie wyjście z koleżankami z pracy - ma być pizza, ale chyba będę na trzeźwo, bo pewnie pojadę samochodem. Na sobotę przewidziałam generalne porządki w kuchni. Z tym to pewnie zejdzie z pół dnia, zwłaszcza z biegającym koło nóg dzieckiem :)

23 listopada 2016 , Komentarze (27)

Mam pytanko.. Czy tego typu sukienka będzie odpowiednia na firmową wigilię??

Nie za bardzo wiem jak połączyć dwie kwestie - po tej wigilii chcą jeszcze iść na jakieś afterparty do klubu....

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.