Było mi trochę przykro, że waga pokazała więcej, ale nie załamałam rąk. Staram się nadal robić swoje i zobaczymy co będzie przy kolejnym ważeniu. Na razie idę zgodnie z planem.
Michalina dzisiaj już poszła do żłobka, a ja do pracy. Generalnie u nas w domu pomór. Od środy Michalina, w piątek mój Mąż przyszedł z katarem do domu, a od wczoraj mnie boli gardło. Na szczęście przypomniałam sobie, że jakiś czas temu lekarz rodzinny przepisał mi płyn do płukania gardła i powiem Wam, że przyniósł mi znaczącą poprawę - bo orofar, hascosept i mleko z miodem niewiele zdziałały. Dzisiaj gardło już prawie mnie nie boli, ale trochę męczy mnie taki suchy, gardłowy kaszel. Mama nadzieję, ze szybko dojdę do siebie.
Wczoraj miałam dzień bez treningu i cały wieczór poświęciłam na czytanie. Obecnie czytam pożyczoną od Teściowej "Czas pokaże" Ficner-Ogonowskiej. Jej książki czyta się lekko, rozdziały kończy w takim momencie, ze chce się czytać dalej, mają dość sporo stron. Nie lubię takich książek, gdzie wszystko wyjaśnia się w przeciągu 100-150 stron.
Na dzisiaj przygotowałam zupę-krem z zielonego groszku. Pyszności. Moja druga ulubiona po zupie pomidorowo-paprykowej. Zaczynam też zagłębiać się w przepisy z książki Jamiego Oliviera, którą dostałam pod choinkę. Wczoraj było premierowe danie - bardzo smaczne. Kolejne już czekają w kolejce
Dzisiaj w planie kolejny trening z kanału popsugar :-) Po poprzednim miałam takie zakwasy na pośladkach....... zobaczymy co przyniesie kolejny trening