wczoraj minęło 6 lat od kiedy zostałam Mężatką. Czy żałuję? Absolutnie nie! Mojego Męża kocham bardziej niż te 6 lat temu, jak patrzę na nasze życie to jestem zadowolona - mamy gdzie mieszkać, mamy czym jeździć, mamy Smerfetkę, która czasem doprowadza nas do szału, ale przecież ją kochamy : I tak między nami Wam powiem, że seks też mamy lepszy niż te 6 lat temu
Z okazji wczorajszego święta poszliśmy na obiad do jednej z naszych ulubionych restauracji - o dziwo nawet Michalina to zniosła bez większych ekscesów. Szkód w lokalu też nie narobiła Potem były lody, a wieczorkiem mały drink. Niedziela nie była jakoś super dietowa, ale muszę przyznać, że piątek, sobota naprawdę nieźle - jestem z siebie dumna. Będąc w sobotę na grillu naprawdę oparłam się wielu pokusom W sobotę też udało nam się pójść na rower na 45 min. Nie jest to jakiś wynik, którym należało by się chwalić, ale jak na pierwszy raz z dzieckiem i tak jest nieźle. Nawet jej się podobało, ale ten kask….. Czekamy na kolejne słoneczne dni i znowu będziemy jeździć.A propos roweru to myślę nad zmianą, ale najpierw zobaczymy czy faktycznie będziemy chodzić czy będzie to tylko słomiany zapał :-) Chcę wymienić swój, bo kupiłam go jak miałam może 15 lat, a może jeszcze mniej… niby wszystko z nim w porządku, ale ma bardzo nisko kierownicę (nie można jej już podnieść) i cała góra mojego ciała wspiera się na tych rękach. Taka jazda jest naprawdę męcząca - bolą mnie całe śródręcza. Siodełka też nie można już obniżyć. No jakiś taki dziwny się popadł… W sumie mogłabym poszukać samej kierownicy na wymianę, ale po tylu latach chyba należy się temu rowerowi emerytura. Zobaczymy pod koniec sezonu. Na razie mamy inne “top-wydatki”.Z weekendowych spraw to zaczęliśmy z Michaliną trening majteczkowy. Powiem Wam, że czarno to widzę :-) Ona chyba nigdy tego nie załapie :-) Sadzamy ją na nocnik, ona zaraz wstaje i po minucie leje po nogach i oczywiście po podłodze. Dzisiaj rano udało się jej nasikać do nocnika, więc było brawo i uroczyste spuszczanie wody, ale to chyba niewystarczająca zachęta dla niej :-) Pytałam Panią w żłobku jak oni to robią i Pani mówi, że początkowo to nawet co 5 minut sadzają takie dziecko. Musimy walczyć o odstawienie tych pieluch ze względu na tą infekcję…. Dzięki trufli zgłębiłam trochę tematykę tego zakażenia i na razie podjęliśmy samodzielne działania i powtórzymy badanie przed kolejną planowaną wizytą u nefrologa.
Pozdrawiam Was ciepło w ten wietrzny dzień :-)