Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 576427
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 lutego 2013 , Komentarze (1)


Waga powolutku wraca do normy po feryjnych szaleństwach. Niestety wszystko co dobre za szybko się kończy. Dziś już trzeba wracać do roboty. Z jednej strony oznacza to pewną regularność (bardzo korzystną dla chudnięcia), ale z drugiej mniej czasu i dużo więcej stresu. 
Mam nadzieję, że rano będę się mobilizować do pedalenia, chociaż pół godziny, ale warto podkręcić sobie metabolizm i dodać endorfinek. W środy basen na pewno (o ile profesor nie zarządzi dodatkowej próby) a w soboty może też się uda. Co niedziela milonga, czasem i w sobotę oraz trzeba ustalić jakiś dzień na praktikę w szkole z księciem małżonkiem, bo parę figur musimy jeszcze przećwiczyć. Zatem ruch zaplanowany. Gorzej z wchłanianiem, ale staram się je opanować. Oszukuję swój mózg, że ja przecież się wcale nie odchudzam, tylko dbam o bolące kolano. I na razie działa. Tzn. jem wszystko, tylko w rozsądnych ilościach a białe węglowodany ograniczam do zupełnego minimum.
 A teraz dla odważnych fotki z sobotniej imprezy: moja mina bezcenna i zaznaczam, że byłam trzeźwa jak takie zwierzę, do którego na razie jestem z sylwetki mocno podobna.
Oto ja jako cyganka i książę małżonek w roli szalonego naukowca. Wcale nie musiał się przebierać 


2 lutego 2013 , Komentarze (6)


Waga jest wredna i nieobliczalna! Dziś np. pokazała cały kilogram mniej niż wczoraj, tak sobie, bez powodu. Tylko czemu wczoraj przy takich samych warunkach pokazała więcej? Wrrrr! Staram się nie dołować ani nie popadać w euforię na skutek wskazań tej paskudy. Hmm, staram się.... Ważyć się muszę, bo inaczej: hulaj dusza, piekła nie ma.
Ubóstwiam pływanie! Wczoraj znów pływałam, kraul wychodzi mi coraz lepiej. Znalazłam sposób, żeby się nie zniechęcić do ćwiczenia. W jedną stronę zasuwam kraulem, z powrotem żabką, tzn, odpoczywam i wyrównuję oddech, żeby znów w jedną stronę się zasapać. Aż szkoda, że już koniec ferii, bo trudno będzie wykroić więcej czasu na basen  Przestałam się oglądać na szukanie towarzystwa na pływanie. I tak nikt w trakcie ze mną nie pogada, a nikogo takiego zawziętego jak ja nie znam. Jedna koleżanka lubi ze mną jeździć. Ja pływam, ona się saunuje i obie jesteśmy happy.
Wieczorkiem byliśmy na "Drogówce". Polecam!!!! Jednak lepiej nie nastawiać się na zabawę, bo film jest głębszy niż się spodziewałam, ale nie wiedziałam, kto jest reżyserem. Smarzowski raczej nie odstawia taniej rozrywki.
A dzisiaj mam już wysprzątane mieszkanko. Mam też takiego plana, żeby popedalić, zobaczymy.
Za to wieczorem: bal przebierańców w Artonie. Chyba wystąpię tak:
Oto Stara Gruba Cyganka Alam


Dołu nie widać, ale jest tam czarna falbaniasta spódnica przepasana chustami z frędzlami.

30 stycznia 2013 , Komentarze (2)


Jest ok, 0,2 kg mniej. Myślałam, że będzie gorzej, bo wczoraj było właśnie tyle więcej niż na pasku. Chyba możemy powiedzieć, że już jest koniec miesiąca, prawda? Na koniec stycznia miałam zaplanowane 95 kg, jest 94,1, to znaczy, że wyrobiłam się. 
Na początku jest łatwiej, ale staram się zbytnio nie ograniczać jedzenia, żeby nie spowolnić przemiany. Po prostu jem rozsądnie. Taką mam przynajmniej nadzieję 
Wprowadziłam też trochę ruchu i byle wytrwać.
Dzisiaj w temacie ruchu niewiele się wydarzyło. Pokrzątałam się po domu, chociaż ciężko było mi się zabrać, pogoda dziś nie sprzyja. Ale jutro basen na pewno 

29 stycznia 2013 , Komentarze (5)


Trochę mnie nie było, ale nie odpuszczam. Chociaż wczoraj miałam kryzys. Niestety jak są nerwy jest i żarcie. No, stara i głupia jestem! Co było, to było, dziś jestem już grzeczna!
Nawet na basenie byłam. Za to od tygodnia nie pedalę  Po pierwsze znów trudno mi się zabrać, po drugie kolano jednak trochę boli, bo ja w niczym nie mam umiaru. 
W zeszłym tygodniu byłam 3 razy na basenie i kolano trochę odpoczęło. Ale podczas weekendu odwiedziliśmy córkę w Gdańsku i wykorzystaliśmy piękną, bezwietrzną pogodę na długi nadmorski spacer. Znowu bolało. W niedzielę chciałam pojeździć, ale książę małżonek  zabronił, bo wieczorem przecież milonga i kolana nie wolno przeciążyć. Wczoraj jakoś tak pół dnia mi w szkole zeszło (mimo ferii ) i po południu nie mogłam się zebrać do rowerkowania. No leń jestem i tyle!
Jutro oficjalne pomiary. Oj, nie będzie tak pięknie jak tydzień temu  W Gdańsku byłam grzeczna, może nie bardzo grzeczna ale jednak. I co? Po powrocie na wadze prawie kilogram więcej. Wczoraj też nic mniej, ale dziś już prawie zbliżyłam się do wagi paskowej. Mimo wczorajszej wpadki. Czyżby woda się zatrzymała była po podróży, czy co?

A to zdjęcie z niedzielnego koncertu kolęd. Jeżu kolczasty, jakie ja głupie miny podczas śpiewania robię!!!


23 stycznia 2013 , Komentarze (3)


Kolejne pomiary wypadły bardzo korzystnie: 1,2 kg mniej przez tydzień.  Obawiam się, że aż za. Rozbestwię się i potem będzie problem. A wcale taka grzeczna nie byłam, bo nawet wam się nie przyznałam, ile pączków wyprodukowanych przez teściową pochłonęłam w poniedziałek. Dziś też się nie przyznam. 
Mimo tych pączków, mam jednak wrażenie, że coś mi się w główce na dobre tory poprzestawiało. Nie pochłaniam już wszystkiego jak leci. Jak mam zjeść coś niedietetycznego, to przynajmniej niech mi to sprawi jak największą przyjemność. Coraz częściej pojawia się w momencie pochłaniania myśl: czy warto? Czy zjedzenie tego sprawi mi więcej radości niż środowe zmniejszone pomiary?
No i ruch!!! Znowu rowerkuję, chociaż zaczęłam zbyt ostro i kolanko potraktowało mnie trochę odmownie. Tym razem nie był to pretekst do zaprzestania, ino zmniejszenia dystansu do rozsądnych rozmiarów.
Wczoraj był dzień bezrowerkowy, ale za to basenowałam i to obficie. Książę małżonek widział po raz pierwszy, jak pływam kraulem i był w szoku.  Fakt, że jestem w stanie przepłynąć 50 m i muszę odpocząć żabką, ale podobno wygląda to nieźle, a same wiecie, jak bardzo właśnie wygląd się liczy. 
Dziś również basen zaliczę, a ponieważ kolanko ma się lepiej to i może popedalić zdążę.
No cóż ferie, a ja nie mam czasu...

21 stycznia 2013 , Komentarze (2)


Tak prezentowaliśmy się wczoraj na koncercie.
Jeśli komuś mało zdjęć, to znajdzie je TUTAJ 

Przed koncertem wybraliśmy się z księciem małżonkiem na zakupy. Poczuł nagłą potrzebę zakupienia paru koszul, bo dostał razem z synem fioła na punkcie wiązanych much. Sami je szyją i wiążą. Znalazł dwie koszule w przystępnej cenie i kolorze odpowiednim, ale jeszcze mu mało. Oczywiście takich, jakie chce jak na lekarstwo, albo koszmarnie drogie.
Ja też zyskałam. Zakupiłam w przystępnej cenie w C&A spodnie (odlotowe) i pasującą do tego koszulę. Książę małżonek wyszukał mi jeansową spódnicę i po przymiarce stwierdził, że jest ok. Trudno, będę nosić, a on będzie ponosił odpowiedzialność za niedogodności estetyczne gawiedzi.

Chyba przesadziłam z rowerkowaniem, bo kolano czuję całkiem wyraźnie. Jednak nie myślę się poddawać, może jedynie mniej będę ukręcać.
Dziś ograniczyłam się do połowy dystansu i czasu.
Jutro w planach basen, nawet książę małżonek dał się namówić. Nie wiem czemu, ale ma jakieś kocie odruchy na hasło: pojedź ze mną na basen. Pewnie ma ten sam problem, jak ja z zabraniem się do rowerkowania. Tym razem przekonała go sauna i jakuzzi.

20 stycznia 2013 , Komentarze (5)


Dziś również dzień pod znakiem tanga. Książę małżonek stwierdził, że chociaż godzinkę przed koncertem potańczymy, a potem on po prostu porobi zdjęcia. Jeszcze będę miała szansę na końcówkę. 
Dziś znalazłam niezły filmik, polecam! 

Właśnie przejechałam 30 km. Najgorsze było pierwsze pięć  Bolała moja niewymowna czteroliterowa!
Ale nie poddaję się! Podczas ferii mam wpaść w dobry rytm rowerkowania!
Nie pogardzę też basenem, ale tu już mam większy problem, bo do basenu dalej 

19 stycznia 2013 , Komentarze (4)


Nadejszła wiekopomna chwiła!!!!

Właśnie pedalę! Kiedyś trzeba było wrócić do rowerka, bo i z kolankiem lepiej i ferie się zaczęły. Skończyły się wymówki!
Dziś w planie jeszcze milonga z księciem małżonkiem. Zwykle tańczymy w niedzielę, ale jutro śpiewam kolędy w katedrze i nie wiem, czy zdążę.
 Tak a'propos zapraszam na 20. Będzie 5 chórów: my (chór przy Filharmonii), Bel Canto, Pro Forma, Wawrzyczki i piątego nie spamiętałam.

A za tydzień śpiewamy na Bajkowej:

17 stycznia 2013 , Komentarze (4)


Dziś się nie ważyłam i dobrze mi z tym 
Wczoraj miałam bardzo aktywny dzień, ale zmęczona jestem dopiero dzisiaj.
Najpierw pojechaliśmy z klasami IV i V nad jezioro na festyn "Bezpieczny lód". 3 godziny świeżego powietrza i mrozu, ale fajnie było i pouczająco. Potem bal karnawałowy. Po festynie byłam tak ciepło ubrana, że gorąco mi było od samego stania. Trochę szkoda, bo powygłupiałabym się z dzieciakami  Ogłuchłam na całe popołudnie. Dobrze, że wczoraj nie miałam próby. 
A wieczorkiem zaliczyłam basen. Zdecydowałam, że jednak zapiszę się na kolejny kurs pływania. Zawsze to większa motywacja i łatwiej doskonalić styl pod czujnym okiem instruktora. Dla niewtajemniczonych: od października uczę się pływać kraulem.

16 stycznia 2013 , Komentarze (2)


Kolejne ważenie środowe za mną: 0,6 kg mniej. Jest nieźle 
Wiedziałam, że takich sukcesów, jak tydzień temu nie będę miała często, bo aż tak się nie ograniczam. Boję się, że za bardzo sobie spowolnię metabolizm i będzie jeszcze trudniej niż jest. Bylebym się trzymała planu a będę zadowolona. Zapowiada się, że mam dużą szansę na osiągnięcie styczniowego celu 
Czuję już nawet po sobie, że jest mi po prostu wygodniej. Nawet łatwiej mi już zapanować nad swoim nieokiełznanym apetytem. Największy problem mam z za późnymi kolacjami. Wiąże się to z moim planem dnia. Często mam próby, na które wychodzę z domu o 18 i raczej nie mogę być najedzona, bo trudno byłoby śpiewać. Wracam o 21:30. Rzadko kładę się od razu spać, ale jednak jest to już trochę za późno na jedzenie, szczególne gdy chce się schudnąć. Staram się jeść coś lekkiego, ale brak mi pomysłów. Poradźcie!!!

PS
Wymyśliłam sobie sposób na tytuły: będę tam wstawiać sobie znaczek {< @ >}, bo skończyła już mi się inwencja twórcza 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.