Ponieważ na bieżąco robię swoje i nie bardzo widzę sens codziennego pisania co zjadłam, czy poćwiczyłam i czy miałam do tego siłę napiszę jeszcze o rzeczach, które polubiłam podczas mojej nieobecności na Vitalii.
Na pierwsze miejsce wysuwają się warzywa z hummusem. Po prostu oszalałam na ich punkcie! Bardzo często biorę je do pracy na drugie śniadanie. Numerem jeden jest u mnie rzodkiewka - dla mnie komponuje się wprost idealnie Powiem Wam, że nawet wolę takie zestawienie w ramach przekąski zamiast chipsów czy paluszków - i to mówię ja: “słona dusza”.
Na drugim miejscu znalazły się dania z kaszą marki SYS. Świetnie sprawdzają się u mnie na lunch. Dodaję do nich trochę białka (mięso, tuńczyk, feta, mozarella…. - co tam znajdę w lodówce), przygotowuję jakieś warzywa (rukola,roszponka, sałata, kapusta kiszona itp.) i idealny lunch gotowy. Ciepły, sycący, a jego przygotowanie naprawdę nie jest uciążliwe - nawet dla pracującej mamy, która jeszcze chce wygospodarować czas na ćwiczenia, jakąś lekturę i obowiązki domowe
Wczoraj dostałam też smutną wiadomość. Moja przyjaciółka (na stałe mieszka w Niemczech) robiła wczoraj betę po procedurze invitro i niestety….. ponad 10 lat starań…. nie wiem jak ją wesprzeć. Powiedziała, że odezwie się jak się ogarnie…. Widziałyśmy się po implantacji - byli tacy pełni nadziei, zadowoleni… jej Mąż mówił o niej w formie “oni”. Jest mi tak cholernie przykro. Mimo tego, że mam za sobą 2 poronienia to nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić co oni przeżywają…
Dzisiaj po południu idę do urologa po receptę na antybiotyki poprzedzające leczenie autoszczepionką, a wieczorem trening na brzuch. Dzisiaj zrobię jakieś 2 treningi z kanału gymbreak.