Witam :)
Kolejny tydzień zleciał , matko jeszcze chwilę i będzie połowa roku !!! czas leci za szybko ....
Po szpitalu jakoś próbuję wrócić do rytmu ale ciężko mi idzie , w tym tygodniu psiapsi ma urodziny więc trzymam się stabilizacji majowej na tą chwilę . Ruszyłam ze starym wyzwaniem Moniki ,, trenuj w domu ,, i staram się codziennie wychodzić na bieg i spacer z wózkiem tak do 5 km minimum , robie po 25000 kroków dziennie więc nie można powiedzieć że odpoczywam :)
Aktywność jest więc taka jak do tej chwili , nawet pojechała na bieg górski w weekend i zrobiłam 17 km po pagórkach w upale ...oj było ciężko ale po szpitalu z młodą potrzebowałam odpocząć psychicznie . Nie był to szybki bieg ale bardzo meczący i wymagający jak chodzi o trasę więc satysfakcja +1000 :)
Wagowo si waham 64-63,3 kg . wszyscy mówią że to jet moja waga i powinnam przy niej zostać jak zawsze wszędzie mnóstwo dobrych rad jak to w życiu . Z jednej strony wiem że maja racje bo czuje się lepiej bez tego 15 kilogramowego balastu a z drugiej strony mam ochotę na przekroczenie kolejnej cyfry .... i tu się zaczyna już walka próżności z rozsądkiem . Pewnie każda z was tego doświadczyła , kiedy idzie dobrze to chcemy iśc za ciosem dalej . Przestaje się liczyć aspekt który był bodźcem czyli zdrowie i samopoczucie a uruchamia się akcja ,, mniej , mniej , mniej ,, i nawet jak masz psyche ze stali i tak przejdziesz przez ten etap bo tak jest to zaprogramowane . No i w tym punkcie jestem , pierwszy raz od urodzenia starszej córki czyli około 13 lat . Tamtym razem poszłam grubo do 54 kg i zapłaciłam za to zdrowiem, zmęczeniem i późniejszą nadwagą . Dzisiaj starsza powinnam być mądrzejsza , w końcu człowiek uczy się na błędach :) A jednak nie do końca jestem bo ta zapominana 5 z przodu jest bliżej niż kiedykolwiek i chciałoby się w lato wyskoczyć w bikini jak fit mamuśka ( jakby to miało jakieś znaczenie :) ) I takie oto przemyślenia mną trącają ostatnio , macie tak ???
Na razie wybrałam stabilizacje i zajmę się swoim odżywianiem bo mam dużo do poprawy . Zaczęły przeważać słodycze nad warzywami , parowar stoi w kurzu bo już go nie używam i codziennie na spacerze wpadają desery lodowe . Normalnie czuję jak mi uciekają witaminy z organizmu :) dam sobie małą dyspensą bo idę w piątek na urodziny i wpadnie torcik i piwko 0% ale po tej imprezie będę się już bardziej pilnować i zamienię lody śmietankowe na sorbety itp.
Uciekam na trening i e-lekcji z córką bo koniec roku się zbliża a zaległości same się nie uzupełnią , trzeba dziecku trochę pomóc .
Miłego weekendu :)