Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nocka23

kobieta, 42 lat, Warszawa

162 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: jak nie teraz to kiedy??

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 czerwca 2021 , Komentarze (15)

Witam :)

Nie miałam czasu aby zrobić podsumowanie , ostatnio się dużo działo , dzieci wróciły do szkoły i rano juz nie było tyle czasu na siedzenie przy kompie :) Dzis się zmobilizowałam na szybko skrobnąć to i tamto .

Maj wyszedł lepiej niż można się bylo tego spodziewać , straciłam tydzień treningów jak byłam z Młoda w szpitalu ale jakos nadrobiłam później , więc zamknęłam maj na plusie .

W liczbach : 

- 192 km biegania
- 3 starty (dwa razy góry, jeden asfalt)
- 14 treningów z M.Kołakowska  co daje łącznie 798 min- 5 treningów siłowych (jakoś mniejsza wena w maju była na machanie sztanga....)
- 5 treningów stretching co daje 208 min ( zaniedbałam znowu, cholera ciężko mi z tym idzie
Na wadze przez chwile było już -17 kg i byłam mega zadowolona ale niestety znowu coś poszło w górę i do celu dalej . Cel obniżyłam do 58 kg ale bez ograniczenia czasowego więc już nie będę spinać tylko pracować nad sobą  i trenować .
Porównanie majowe .
Różnica około -17 kg 
Waga , wagą ale ciekawostka jest w centymetrach . Mimo że waga waha się w granicy 62,7-64,4 kg to w obwodach jestem równa to sylwetki z przed lat kiedy ważyłam 59-60 kg . Jak to dobrze że człowiek prowadził regularnie pomiary na V 10 lat temu bo teraz możne sobie przeanalizować zmiany jakie nastąpiły . Zależy mi na straceniu w obwodach talia , brzuch , biodra ok 4 cm i takie mam założenie na lato 2021 a zupełnie nie idzie to w parze z waga . Wiem że mięsień jest cięższy niż tłuszcz ( choć wale nie az tak jak nam to próbują przedstawić na różnych obrazkach :)) ale fajnie jest to widzieć na własnej osobie . Niby waga nie poszalał w maju , utknęłam na jakiś czas w tym pułapie więc wychodzi na to że chcę czy nie mam stabilizację to obwody mimo wszystko zeszły o 2-3 cm w wyżej wymienionych partiach i to mnie cieszy najbardziej .

Treningowo jestem już w dobrym cugu , teraz otworzyli jeszcze basen i siłownię więc będę miała urozmaicenie , oczywiście jak czas pozwoli :) Nie boje się o ruch , zrobiło się ciepło i za moment będą wakacje więc więcej możliwości. Już teraz zaczęliśmy z dzieciakami codziennie grać w ping-ponga i badmintona jako rozruch po lekcjach w jak się skończy  rok szkolny to dojdzie jeszcze rower i wycieczki piesze . Formę fizyczną mam bardzo dobrą , w porównaniu do stycznia kiedy była bardzo słaba i ledwo mogłam przebiec 3 km jest bardzo duży progres . 5 km w styczniu było w czasie 44 minuty a teraz zbiłam ten czas o 17 min więc trochę na równo z wagą poszło :)
Przez okres letni będę się bardziej koncentrować na diecie i walce z moja nową słabością czyli słodyczami . Od dziś nie kupuję słodyczy , będę w razie co jeść zdrowe w stylu kisiel , galaretka i domowe pyszności na które w necie jest bardzo dużo przepisów . Zapisałam się na kurs z dietetyki sportowej , chcę się doszkolić i rozszerzyć wiedzę . Kiedyś byłam na postawach ale od tamtej pory dużo się zmieniło , jak to w nauce co chwile odkryją coś nowego i na zmianę coś jest zdrowe a za chwilę już nie jest , można zgłupieć i stwierdziłam że świeży zastrzyk wiedzy się przyda . Nie tylko mięśnie potrzebują treningu , mózg tez trzeba ćwiczyć a najlepiej  chłonąc nowa wiedzę :) 
Wykorzystam ostatnie miesiące w domku na samorealizację , taki jest zarys planu ....doszlifuje plan i opowiem :)

Pierwszy czerwcowy tydzień minął na spokojnie . Rozpoczęłam nowe wyzwanie z Moniką ,,LATO" , w dni wolne kończyłam starsze które robiłam przez maj , siłowo jak na razie mało ćwiczę ale juz zaczynam wdrażać krótkie sety . Bieganie było i to całkiem ładnie bo wyszło mi 46,5 km w tydzień , całkiem zadowalający wynik. Dieta leżała jak do tej pory , dziś już odstawiam słodycze - będzie ciężkie parę dni , syndrom odstawienia wejdzie na pewno , ale się nie boję nie takie rzeczy już człowiek odstawiał :) 

Pamiętajcie , wszystko zaczyna sie w głowie i każda ma swoją moc , tylko trzeba ją wydobyć :)  
Powodzenia w realizacji planów na czerwiec :) 

25 maja 2021 , Komentarze (22)

Witam :)

I już po krzyku ....

Pojechałam w góry i pobiegłam swój pierwszy górski maraton po ciąży :) Lekko nie było , oj ....okazało się że Beskidy Niskie wcale nie jest łatwa trasą jak się okazało , wiedziałam że będą duże podbiegi i zbiegi ale nie spodziewałam się takiej ilości strumyków i błota po kolana przez większość trasy . Na dodatek się zgubiłam na chwilę i wyszło mi 45 km więc zamiast maratonu mam małe ultra , tak to bywa w górach łatwo pomylić trasę nawet jak jest dobrze oznakowana , moje roztargnienie znowu wygrało :)

Na szczęście dotarłam na metę , choć był mały kryzys po drodze . Przez to że się zgubiłam nie wiedziałam ile jest do mety i jak rozłożyć siły , na dodatek zaczęło padać jak z cebra i wszystko skumulowało sie w mojej głowie tak że przez chwilę bluzgałam na swój pomysł i krzyczałam w echo ,, co  mi znowu odwaliło << 😵 Bardzo byłam zadowolona jak wreszcie dobiegłam z powrotem do Rymanowa , taka ulga i satysfakcja w jednym :)

A co do spraw sylwetkowych jak chodzi o maraton to sytuacja jest dość skomplikowana . Aby go przetrwać musisz ładować węglę aby mieć zapas glikolu i tak oto przerywasz dietę jaka by nie była i żresz , dosłownie . Nawadniałam się mocno bo 4-5 litra dziennie przez parę dni przed ale to i tak nie pomogło bo woda od wysiłku mi się zatrzymała i jeszcze dostałam @ zaraz po biegu . Dwa dni po maratonie waga na plusie 3 kg , twarz i ciało opuchnięte jak cholera . Po biegu nadal ładujesz białko i węgle , nie możesz od razu  wejść na niską kaloryczność bo rozwalisz metabolizm więc nadal żresz . Jak widać nie jest to wyczyn sprzyjający odchudzaniu , jestem dziś trzeci dzień po a na wadze 1,5 kg na plusie , do tego ciało wciąż nabite wodą , mięśnie jeszcze się nie zregenerowały ale już jest końcówka regeneracji, dziś w nocy spałam normalnie , bez bólu .  Dopiero koło weekendu dowiem się ile ważę i wrócę do normalnego odżywiania choć już przestaje od dziś przekraczać 2000 kcal , wydaje mi się że już jest dobrze i mogę zaszaleć .

A od czerwca będzie modelowanie sylwetki i więcej siłowego treningu , w końcu lato tuz , tuż :) 

Miłego dnia :) 

 

19 maja 2021 , Komentarze (51)

Witam , witam :) 

Dziś rano wstałam trochę półprzytomna , pewnie przez tą pogodę , Mimo że spałam 8 h to czuję sie jakbym nie spała wcale . Miałam się ważyć w czwartki ale jakoś tak dziś mnie wzięło i zobaczyłam coś szokującego :

Dziś powinnam świętować , szampan niech się leje bo mam -17 kg od stycznia !!! 

Mój ostatni cel z planu styczniowego jest zrealizowany . Miałam byc waga po ciązy 72 kg , potem waga z przed ciązy 67 kg i na koniec zamierzona około 62 kg czyli taka z przed lat ... i mam to !!! 

Godziny treningów i km wybiegania jednak robią swoje , nie spodziewałam się że uwinę się w nie całe pół roku a tu taka niespodzianka . 

Fotę na porównanie tez strzeliłam z tej euforii 

 Czuje się młodsza o 10 lat i znowu wchodzę ubrania z przed tylu , kondycyjnie jestem na dobrym poziomie , mogę śmigać po placu zabaw za małą bez zadyszki , wyniki morfo mam super a przwie codzienny trening to dla mnie normalny punkt dnia . 

Jak pisałam ostatnio ze mam ochotę zobaczyć piątkę z przodu ale to nie jest priorytet , nic na siłę . Teraz ważniejsze jest dla mnie modelowanie sylwetki , treningi siłowe wracaja do łask i cm w obwodach . A jak mi 5 mignie to się uciesze , jeśli nie to nie będę beczeć .

Warto zrobić w życiu trochę małych zmian , przegospodarować czas aby uzyskać godz dla siebie i czytać etykiety w czasie zakupów bo czasami coś co lubimy jeść i wydaje sie fit jest tak na serio bardzo nie dobre dla naszego organizmu - tylko wszystko w granicach rozsądku :) 

Trzymam za was kciuki abyście były tak z siebie zadowolone jak ja dziś i nie tylko pod względem kg ale z innych ważnych dla Was aspektów życia :) 

Pozdrawiam 

17 maja 2021 , Komentarze (4)

Witam po weekendzie :) 

Jak wam minął bo mi aktywnie w miarę możliwości i czasu :) W sobotę zrobiłam 2 tabaty z Moniką z wyzwania ,,trenuj w domu ,, i wpadło 5 km biegu a w niedzielę mimo że mi się bardzo nie chciało zrobiłam 21 km biegusiem . Zapisałam sie na maraton w górach na przyszły weekend więc musiałam zrobić ostatnie wybieganie a uwierzcie że jedyne na co miałam ochotę to łóżko i serial . Od rana sie zbierałam , potem była burza popołudniu i wreszcie o 16 ruszyłam się z domu , ciężki to był trening aż się boję przyszłego weekendu. Na szczęście po 10 km już biegło mi się dużo lżej ale pierwsza dycha to był koszmar i męka przez piekło , trochę przez pogodę , po burzy było duszno i parno .

W piątek wróciłam do fitatu . Chciałam sprawdzić jak jem i okazało się że jest dramat, nic dziwnego że nie ma już jakiś spektakularnych efektów skoro jem nawet powyżej stabilizacji . Miałam parametry ze stycznia czyli na wagę 79 kg ... jak je zmieniłam na 63 kg to nagle wyszło że jem 500 kcal albo i więcej za duzo na redukcje . Tak z ręką na sercu w sobotę aż 1200 kcal poszło na głupoty które nie były mi potrzebne ani do życia ani dla zdrowia . Makro tak samo fatalnie , tłuszcze przekroczone , węglowodany na górnej granicy a cukier pod sufit . Musze trochę posprzątać w moim sposobie odżywiana , rozbestwiłam się strasznie . Przez jakiś czas znowu będę prowadzić dziennik i wypracuje zdrowsze nawyki , na pewno trzeba ograniczyć słodycze . W ten tydzień przed maratonem nie robię żadnych cudów , potrzebuje na weekend dużo energii więc węgle będą jedzone na maxa ale jak wrócę to od przyszłego tygodnia wejdę na spokojnie na redukcję .

Waga dziś rano 63,1 kg .

Coraz bliżej kolejnej cyferki której nie widziałam od dawna , co ciekawe mimo nadwyżki kalorycznej czego nie rozumiem ... Co do tego a czym pisałam w poprzednim wpisie , postanowiłam zawalczyć jednak o tą 5 z przodu . Uda się lub nie ale spróbuje zrealizować cel , nie za wszelką cenę tylko z głową . Wykorzystam moment kiedy organizm ze mną współpracuje, jak to mówią kto nie ryzykuje ten nie wygrywa :) 

Aktywnego i zdrowego tygodnia Wam życzę :) 

Pozdrawiam :)

13 maja 2021 , Komentarze (7)

Witam :)

Kolejny tydzień zleciał , matko jeszcze chwilę i będzie połowa roku !!! czas leci za szybko ....

Po szpitalu jakoś próbuję wrócić do rytmu ale ciężko mi idzie , w tym tygodniu psiapsi ma urodziny więc trzymam się stabilizacji majowej na tą chwilę . Ruszyłam ze starym wyzwaniem Moniki ,, trenuj w domu ,, i staram się codziennie wychodzić na bieg i spacer z wózkiem tak do 5 km minimum , robie po 25000 kroków dziennie więc nie można powiedzieć że odpoczywam :) 

Aktywność jest więc taka jak do tej chwili , nawet pojechała na bieg górski w weekend i zrobiłam 17 km po pagórkach w upale ...oj było ciężko ale po szpitalu z młodą potrzebowałam odpocząć psychicznie . Nie był to szybki bieg ale bardzo meczący i wymagający jak chodzi o trasę więc satysfakcja +1000 :) 

Wagowo si waham 64-63,3 kg . wszyscy mówią że to jet moja waga i powinnam przy niej zostać jak zawsze wszędzie mnóstwo dobrych rad jak to w życiu . Z jednej strony wiem że maja racje bo czuje się lepiej bez tego 15 kilogramowego balastu a z drugiej strony mam ochotę na przekroczenie kolejnej cyfry .... i tu się zaczyna już walka  próżności z rozsądkiem . Pewnie każda z was tego doświadczyła , kiedy idzie dobrze to chcemy iśc za ciosem dalej . Przestaje się liczyć aspekt który był bodźcem czyli zdrowie i samopoczucie a uruchamia się akcja ,, mniej , mniej , mniej ,,  i nawet jak masz psyche ze stali i tak przejdziesz przez ten etap bo tak jest to zaprogramowane . No i w tym punkcie jestem , pierwszy raz od urodzenia starszej córki czyli około 13 lat . Tamtym razem poszłam grubo do 54 kg i zapłaciłam za to zdrowiem, zmęczeniem i późniejszą nadwagą . Dzisiaj starsza powinnam być mądrzejsza , w końcu człowiek uczy się na błędach :) A jednak nie do końca jestem bo ta zapominana 5 z przodu jest bliżej niż  kiedykolwiek i chciałoby się w lato wyskoczyć w bikini jak fit mamuśka ( jakby to miało jakieś znaczenie :) ) I takie oto przemyślenia mną trącają ostatnio , macie tak ??? 

Na razie wybrałam stabilizacje i zajmę się swoim odżywianiem bo mam dużo do poprawy . Zaczęły przeważać słodycze nad warzywami , parowar stoi w kurzu bo już go nie używam i codziennie na spacerze wpadają desery lodowe  . Normalnie czuję jak mi uciekają witaminy z organizmu :) dam sobie małą dyspensą bo idę w piątek na urodziny i wpadnie torcik i piwko 0% ale po tej imprezie będę się już bardziej pilnować i zamienię lody śmietankowe na sorbety itp. 

Uciekam na trening i e-lekcji z córką bo koniec roku się zbliża a zaległości same się nie uzupełnią , trzeba dziecku trochę pomóc . 

Miłego weekendu :)

6 maja 2021 , Komentarze (15)

Witam serdecznie :) 

Nareszcie jestem z córcią na wolności !!! Spędziłyśmy 12 dni na oddziale , w zamknięciu ale na szczęście wszystko się dobrze skończyło i operacja się udała :) Miałam tam dużo pracy przy dziecku więc nawet Was nie czytałam , muszę w wolnej chwili nadrobić zaległości  ale najpierw szybko skrobnę podsumowanie kwietnia .

Kwiecień ze względu na to iż miałam zaplanowany szpital był miesiącem stabilizacji. 

ogólnie udało mi się zrealizować plan treningowy :

W sumie wyszło tak :

Bieganie 174 km a w tym roku 603 km /1500 km
🏃‍♀️
ostatnie 5 km zrobione przed samym szpitalem na wyluzowanie i żeby dobić te km
😉
- Hiit wpadł 12 razy , mogło być lepiej ale jakoś ciężko się zbierałam , obiecuje poprawę
😂
- trening siłowy 8 razy ale za to długie sety
🙄
- rozciąganie - 8 sesji po 30 min , jest mały ale progres
💪

waga przez kwiecień lekko w dół a dziś po szpitalu zobaczyłam taki wynik :

1 kwietnia było 66 kg więc mamy przez miesiąc spadek o 2 kg :) A myślałam że przytyłam w szpitalu bo ciągle gębą ruszałam . jadłam batoniki kokosowe i czekoladę aby mieć energię a do tego pierogi gotowe , suchary , wafle ryżowe i duzo masła orzechowego . Jak widać nie zaszkodziła az tak jak się tego spodziewałam. Powoli znowu się wbijam w swój rytm jedzenia i muszę uzupełnić witaminy w organizmie sądząc po stanie moich paznokci. Został mi ostatni trening z Moniką z wiosennego wyzwania , niestety byłam już w szpitalu jak wyszedł ale zarz go zrobię i zamkne kolejne wyzwanie . Przyznam się szczerzę że dzisiejsza waga zrobiła mi  dzień , sama się poklepałabym po ramieniu za dobra robotę , jestem mega dumna i mam najniższa wagę od 10 lat , idę po więcej w swoim tempie. Jutro powrót do biegania , mam spore zaległości a sezon już ma być otwarty i zaczną się starty więc wypada jako tako formę mieć :) Uciekam na matę :) 

Powodzenia w maju :) 

22 kwietnia 2021 , Komentarze (16)

Witam :)

Czwartek , czwartunio a za oknem u mnie szaro -buro ... miałam rano iść pobiegać ale zaspałam , zbiorę sie popołudniu lub wieczorem bo przez tą pogodę mam brak weny , zdarza się każdemu. Napisałam ostatnio że wagę 62 kg miałam dawno bo nie pamiętam juz kiedy , przeszukałam moje tabele na V i faktycznie to było dawno bo w lutym 2013 roku . Trochę porywam się z motyka na słońcę w takim razie. Od 2013 do 2019 moja waga bujała sie w przedziale 65-68 kg , zastanawiam się czy przypadkiem nie jest to mój genetyczny przedział wagowy i czy męczenie organizmu pod swoje fanaberie jest wskazane ale z drugiej strony kto nie próbuje ten nie wygrywa . Takie mam przemyślenia w mojej głowie gdzie myśli śmigają jak po autostradzie . A Wy zastanawiałyście się kiedys nad taki zagadnieniem ? Czy tylko ja mam coś z głową :)

Kolejny tydzień treningów i biegania za mną , waga stabilnie w granicy 64-65 kg a jestem przed @ więc nadrabiam wodę aby nie puchnąć jak mam to w zwyczaju . Obwody w miejscu stoją jak zaklęte czyli jak na razie stabilnie w moim organizmie .

Zmierzyłam dziś moje jeansy które w którymś wpisie na V opisałam jako punkt kontrolny że moje waga jest na dobrym poziomie i efekt jest taki :

Nawet skarpetki mam te same :) Dopiero potem zauważyłam :) Moje jeansy 38 mówią że jest dobrze :) A wiadomo jeansów i leginsów nie oszukasz :)  Uciekam do obowiązków :)

Miłego dnia :)

19 kwietnia 2021 , Komentarze (20)

Witam kochane :) 

Napisałam w czwartek raport z tygodnia ale mi sie skasował i nie miałam aż tyle czasu aby znowu go wystukać , jestem tu cały czas jak coś i zaglądam codziennie co Was . Kwiecień leci w miarę według planu , tylko operację małej nam  ciągle przesuwają ,nie mogę przez to niczego konkretnie zaplanować. Mam nadzieję że się tym razem uda i w końcu trafimy na oddział . 

A co u mnie ? Po staremu .

Cały czas robię swój trening i pracuje nad swoją sylwetka . Staram się biegać 5 razy w tygodniu i realizuje wyzwanie Moniki Kołakowskiej na przemian z planem tygodniowym Agaty Zając . Taka mieszanka trochę cardio i siłowego dobrze na mnie wpływa trening robiony w ten sposób . Nad dietką pracuje cały czas , staram się nie jeść tyle słodyczy co wcześniej ale nadal coś na ząb wpada , przynajmniej nie są to już rogaliki tzw. laguny ostatnim czasem :) raczej wybieram już ,,trochę " zdrowiej słodycze :) Waga mnie w weekend miło zaskoczyła : 64,6 kg 


Niby to jednorazowy incydent bo dziś już jest wyższa ale ważne jest że znowu przesunęła mi się dolna granica. Hurra !!! Z tego szczęścia obniżyłam swój cel do 62 kg więc dołożyłam sobie kolejne 3 kg walki o moje lepsze ja .a to już jest mega wyzwanie bo wagę aktualną miałam przed ciążą czyli około 2 lata temu ale niższą to nawet już nie pamiętam więc pewnie dawno , dawno temu . Zestawiłam fotę   z przed ciąży ( dokładnie z tygodnia przed jak sie okazało ) i aktualną z mniej więcej tą samą wagą :

 a tak się martwiłam jeszcze parę miesięcy temu , trochę pracy i zmiana myślenia i bum , jestem jak nowa :) A że apetyt rośnie w miarę jedzenia jak to mówią :) Nieśmiało stwierdzam że jest nawet lepiej niż przed a wtedy wydawało mi się ze juz lepiej nie będzie , zabawne jest jak reagujemy na nasze wcześniejsze foty z perspektywy czasu .  

Nowe cele są to

-zbić wreszcie BMI do normalnego bo cały czas jestem na nadwadze  ( wskaźnik 25 obecnie  ) 

-tkankę tłuszczową do 21%  obecnie 24,4 %

-popracować nad partiami które najbardziej są oporne 

-przygotować się do maratonu ( nie ważne czy się odbędzie czy nie )

-waga 62 kg 

- skupić się bardziej na treningach siłowych 

zarys miesiąca na tą chwilę :

bieganie 144 km

trening siłowy 283 min

trening hit 422 min 

Został jeszcze 12 dni kwietnia więc się nie zastanawiaj tylko ruszaj , ja zrobię to samo , szkoda czasu :) 

Pozdrawiaam :)

6 kwietnia 2021 , Komentarze (22)

Witam :) 

I jak co roku były święta i się skończyły . Tak samo jak co roku jeszcze z dwa dni będę czyścic lodówkę z pozostałości świątecznych , nie wiem jaki jest fenomen żarcia światecznego ale nawet jak zrobisz minimalnie to zawsze zostaje. Dobrze że zostało trochę pieczonego i żuru a nie ciasta bo słodkie przedawkowałam tym razem . U mnie ciasta a zwłaszcza mazurek rządził a do tego babka marmurkowa , z reszty jedzenia zjadłam tylko żur z jajkiem dwa razy i trochę mięcha ale i tak się czuję strasznie ciężko na żołądku. 

Ciast nie żałuję bo człowiek czasami musi i tyle :) 

W niedzielę po śniadaniu poszłam na trening a dokładnie rajd po mieście w ramach ,,biegam dobrze ,,. to taka zbiórka na rzecz fundacji i wyszło mi tego biegania 32 km  . Niestety wyszłam bardzo późno , bieg skończyłam o 21 kiedy było juz zimno a ja ubrana byłam na dzienną pogodę , dotarłam do domu jak sopel lodu . Fajnie mi się biegło choć to najdłuższy dystans od dwóch lat i trochę przeliczyłam siły na zamiary .

Poniedziałek miał być rodzinny , w planach był spacer itp. ale pogoda była bezlitosna . Było paskudnie , co chwilę padało, wietrzysko wiało więc zostaliśmy w domku. Wyskoczyłam pobiegać a potem zrobiłam kolejny dzień wyzwania wiosennego z M.Kołakowską i trochę siłowego bo mi wena się odpaliła . Mimo aktywności i tak dziś się czuję jakbym siedziała dwa dni przed telewizorem , jednak ilość cukru jaką w siebie włożyłam zrobiła swoje . muśże w końcu powalczyć z tym słodkim bo zachowuję się jak uzależniona , a nie jadłam słodyczy z 5 lat wcale ...ech ...zawsze coś musi być bo inaczej byłoby nudno . 

Wczoraj też skończyłam swoją tabelkę na 90 dni . Moje 90 dni zmiany dobiegło końca , pamiętam jak zaczęłam wypisywać to wydawało mi się nie realne ją skończyć a teraz kiedy się skończyła byłam w szoku że tak szybko :) Już wydrukowałam następną i zaczynam kolejny kwartał i modelowanie sylwetki :)

  Podsumowanie wygląda tak :

Postanowiłam zamknąć ten okres już zupełnie i skupić się na przyszłości . fakt że jestem z siebie zadowolona ale ile można stać w miejscu i ciągle koncentrować się na udanym początku . Dużo pracy przede mną  jeszce ale powiem wam z czego się cieszę najbardziej :

- wyniki morfologi i inne są idealne a było już nie fajnie 

- lepsza kondycja 

- pułap tlenowy 44 ( doskonały )

- lepsza jakość snu 

- lepiej wyglądająca cera 

- więcej energii do działania 

- oczywiście waga która jest już na granicy nadwagi według BMI a była na granicy otyłości w styczniu 

-wiek metaboliczny 23 lata a było 46 ( styczeń ) 

- tłuszcz na brzuchu z 10 na 3 

- świadomość że jednak jak się chcę się działa to można wszystko 

Na koniec realne porównanie ze stycznia , znalazłam fotę na dysku o której zapomniałam więc zrobiłam sobie zestawienie i tutaj widać różnicę bo to fota z 79,6 kg ...

jak pisałam święta się skończyły , przed nami lato więc działamy i się ruszamy , nic samo się nie zrobi :) Każda aktywność jest ważna byle tylko nie siedzieć i nie płakać bo to akurat nie wiele daję :0

Lecę na trening :) 

Pozdrawiam :)   

2 kwietnia 2021 , Komentarze (21)

Witam :)

Kwiecień plecień itd. co oznacza że poszło już trzy miesiące roku :) Trzy miesiące kiedy przestałam zwalać na ciążę że jestem na plusie , trzy miesiące walczenia o lepszą siebie i prostowanie sobie w głowie istotnych faktów o których czasami człowiek zapomina a pandemia i sytuacja otaczającego nas świata w tym nie pomaga .  Bardzo się ciesze że wróciłam też systematycznie tutaj , to taki dodatkowy kop oraz motywacja dla mnie , czuję się zrozumiana bo dla dużej ilości ludzi fakt że się źle czujesz w swoim ciele jest błahostką lub uważają że nie ma problemu a przecież to jak się czujesz w środku jest bardzo ważne dla zdrowia zarówno psychicznego jak i fizycznego .

Przejdę do podumawania bo mi się psychologia już uruchamia :) 

Wykres wagi od listopada choć nie ma na niej najwyższej 79,6 kg bo wstydziłam sie juz zaznaczyć ... allbo zapomniałam ...

 dziś na wadze 65,9 kg czyli prawie u celu choć cel jest trochę mniejszy , w aplikacji samo mi obliczyło mój cel i nie mogę tego zmienić . Do mojego zostało 4 kg i będę go powoli realizować dalej .

Waga od 1,03 -3 kg (od początku -13,9 kg )

W odwodach -14 cm ( od początku 68 cm )

marzec w liczbach :

 

A przez 3 miesiące wyglada to tak :

bieganie 436 km 68 treningów

trening HIT 2098 min 44 treningi ( tu głównie M.Kołakowska i jej wyzwania )

trening siłowy 1045 min 22 treningi ( tu się kłania A .Zajac )

Raporty z aplikacji :

To trochę jak taka moja spowiedź przed samą sobą i jestem z siebie zadowolona bo to mój najaktywniejszy kwartał od trzech lat , choć zbierałam się rok aby ruszyć dupsko wreszcie nadszedł ten moment i kręgosłupa go za rogi . Rok po urodzeniu mówiłam o hormonach , o nie chęci i bólach kręgosłupa który mi dokuczał jeszcze z pół roku po ciąży , faktycznie ciężko przechodziłam ten okres poporodowy ale i tak wiem że było w tym duzo lenistwa i usprawiedliwiania się pandemią itd. Fajnie jest się w końcu dogadać z samą sobą i włożyć trochę pracy w polepszenie sytuacji a jeszcze lepiej jak się wchodzi w swoje jeansy z przed ciąży :) 

Postanowiłam od tego momentu , jak już rozliczam te trzy miesiące wejść na luz . ostatnio trochę się zakręciłam i nie zauważyłam że nadal jadłam kalorycznie jak przy wadze 6 kg więcej a powinnam obciąc kalorie . Wychodzi mi że powinnam jeść 1500 kcal ale to nie dla mnie , chyba bym umarła z głodu . Zostanę przy swoich około 2000 kcal i zobaczymy co się będzie działo . nie mam dużego parcia na utratę wagi w tej chwili , fajnie by było ważyć jak kiedyś 60-62 kg ale nie kosztem głodówki i złego samopoczucia. 

fota z wczoraj z treningu 

Nie mam jakiś konkretnych planów na kwiecień . Na tą chwilę będę sobie dalej biegać i trenować , wchodzę w fazę stabilizacji i na pewno musze powalczyć ze słodkim . To jest zabawne , nie jadłam słodyczy od lat wcale a od kiedy waga leci chodzi za mną czekolada w parze z lodami . Raz dziennie muszę coś zjeść co ma milion kalorii i jest aż obrzydliwie słodkie więc skupię sie na tym teraz . Reszta diety bez zmian , woda nadal 3 litry dziennie , raz w tygodniu dzien przyjemności itd. A waga jak spadnie to fanie a jeśli się utrzyma to tez będę zadowolona :) 

Wczoraj mineło 2 lata jak zrobiłam test ciążowy , 1 kwietnia taki dowcip sobie strzeliłam :)

A waga jest z wczoraj tez taka sama jak wtedy :) Wszystko wróciło do normy :) 

Uciekam do sprzątania i na szybki trening , potem wzywają mnie okna i inne przyjemności związane z wiosennymi porządkami , wiecie jak to jest :) 

Zyczę Wam Radosnych Świat Wielkanocnych , w gronie najbliższych  :)

Pozdrawiam :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.