Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nocka23

kobieta, 42 lat, Warszawa

162 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: jak nie teraz to kiedy??

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 października 2017 , Komentarze (10)

Witam po weekendzie :) 

U mnie nudno i standardowo czyli weekend był biegowy .... tak , tak śmignęłam kolejny półmaraton tym razem pojechałam do Gliwic :) W sumie miałam nie jechać przez serię niefortunny zdarzeń ale w końcu się zdecydowałam i mknęłam przez Polskę od 3 rano żeby dotrzeć na czas do biura zawodów. Deszcz padał jak cholera zanim bieg się zaczął już byłam przemoczona ale myślałam że zaraz przestanie .... pomyliłam się :) Biegłam 21 km w strugach deszczu z rozmazanym tuszem i uśmiechem na twarzy a biegło mi się rewelacyjnie :) Czas 2:05 minut ale podbiegów było mnóstwo i śliska nawierzchnia , gdyby nie dwa telefony od dzieci i mokre sznurówki które się uparły żeby mnie wywrócić to spokojnie byłabym przed dwoma godzinami :) 

Naładowana endorfinami poleciałam z Moim pozwiedzać w deszczu i na pizze żeby uzupełnić węglowodany. Potem długa podróż do domu i w głowie przemyślenia. 

Wracam do treningów !!!!

Koniec rozczulania się , skoro mogę zejść do dwóch godzin bez przygotowania to powinnam poprawić swoje czasy . Od roku biegam na tym samym poziomie i juz mnie to irytuje , nigdy nie biegałam dla czasu tylko dla funu ale trzeba w końcu podnieść sobie poprzeczkę a ciało mi tylko podziękuje. 

Tak więc dziś się roluje i rozciągam a od jutra razem z moim ruszamy z treningiem przecież ktoś z Nas musi wygrać zakład :) 

Waga dziś 69,2 kg :) Od kiedy nie mam na wadze 72 kg to czuje się jak królowa Bona :) A będzie tylko lepiej bo na serio tym razem się skupiam na tym co jem . Kupuje z głową jak jem na mieście , nie łapię za pączka czy drożdżówkę tylko patrzę i kalkuluje lub biorę papu z domku :

Plan na ten tydzień :

DIETA trzymana w ryzach i bez piwska które czasami wpada 

Treningi biegowe 3 

Basen 1

Trampoliny 1

Mel B  4 

Zaraz sporządzę sobie tabelki i będę się trzymać planu choćby niebo mi się na głowę zwaliło :) Najważniejsze to uwierzyć w siebie i dobrze wszystko rozłożyć w czasie :) 

Pozdrawiam i miłego tygodnia zyczę :)

 

18 października 2017 , Komentarze (7)

Witam :) 

Odpoczęłam po biegu w Krakowie ale niestety nie ruszyłam z ćwiczeniami , nie mam czasu w tym tygodniu niestety. Znowu się nałożyło parę spraw i usiłuję zrobić sobie grafik działań bo nie jestem w stanie wszystkiego pogodzić ze sobą. Nie ważyłam się jeszcze bo zapomniałam. Jedynie dziś wyskoczyłam o 4 rano pobiegać z Moim na 5 km i na nic więcej czasu nie miałam rano bo dzieciaki dziś jechały na wycieczki przez co harmider był straszny .

Dietke trzymam nadal , ciągle coś w niej poprawiam więc jeszcze nie mam takiej na sztywno , sprawdzam swój organizm i testuje pokarmy . Do wszystkiego potrzebuje grafiku jak się okazało bo inaczej zginę marnie !!!!

Oby do niedzieli !!! Biegniemy półmaraton w Gliwicach choć już zaczyna mnie nudzić ten dystans , ile można razy biec 21,0975 km ??? To mój 12 w tym roku i nie ostatni ... Zleciał jak z bicza strzelił ...

Uciekam do kina na BOTOKS bo obiecałam psiapsiółce że z nią pójdę choć czas mnie nagli . Odezwę się w piątek ...

Bez odbioru ... :)

Dobrego dnia :) 

16 października 2017 , Komentarze (4)

Witajcie kochane :)

Niestety mój tydzień nie wyglądał tak pięknie jak było zaplanowane . Ból nerek nie pozwolił trenować od czwartku więc musiałam odpuścić treningi i basen . Bardzo mi zależało na wyjeździe do Krakowa i do ostatniej chwili nie wiedziałam czy będę biec czy nie, taki ryzyk - fizyk . W sobotę rano czułam się dobrze więc ruszyliśmy do Krakowa z fit pojemnikami i  dobrym humorem :)

Było duże spotkanie biegowe w knajpie , zjechali sie biegacze z całej Polski i bardzo miło spędziliśmy wieczór w Krakowie tyle że wpadło alko i jakies tam jedzenie w knajpie które nie było za bardzo fit . Na kwaterę dotarłam późno i rozmawiałam do 2 rano , możecie sobie wyobrazić jak się czułam przed startem ... dramat. Dobrze że nerki już nie bolały ale po takiej ilości piwka to nie miały prawa :) Ruszyłam , pobiegłam bardzo wolno , optarłam się strasznie ale ukończyłam swój 11 półmaraton w tym roku i zarazem ostatni do Korony Półmaratonów Polski :) 

Fotorelacja obowiązkowo :) W końcu biegam z prywatnym fotografem :)

Czas najgorszy jaki miałam w życiu :) Musze się przyłożyć do treningów i na sezon 2018 wrócic do formy z początku tego roku , więcej trenowania , mocny trening brzucha bo to motor biegacza i będę śmigać jak marzenie :) 

Dzis się resetuje i oczyszczam organizm , będę się rozciągać i rolować a jutro już bez pitu-pitu biorę się za trening :) 

Podsumowanie ubiegłego tygodnia :

poniedziałek 5 km bieg  i 30 min mel b brzuch , abs , plecy 

wtorek          20 min mel b        brzuch , abs

środa chora  BUUUUUU

czwartek       20 min mel b        abs, pośladki 

piątek , sobota chora 

niedziela  21 km bieg 

Zobaczymy co przyniesie ten tydzień :) 

Lecę do pracy a potem wielkie sprzątanie mieszkania po nieobecnym weekendzie :) 

Aktywnego tygodnia kochane :)

12 października 2017 , Komentarze (8)

Hej :) 

U mnie wczoraj była czarna środa ....

Najpierw mnie całą noc bolała nerka do tego stopnia że płakała , noc nie przespana i niestety obyło się bez treningu :( Okazało się że jest to powikłanie przeziębienia pęcherza i wystarczyło brać uro coś tam żeby tego uniknąć ... moja głupota 

Rano już w lepszej formie pojechałam do pracy a tu BUM :( Telefon ze szkoły że syn na gimnastyce na główkę spadł i mam natychmiast do szkoły przyjechać ... na szczęście nic się złego nie stało ale wycieczka karetką , 4 godziny na SORze i dzień pracy w plecy. 

Byłam tak rozbita że nawet nie pomyślałam o treningu ale dietki pilnowałam , mała wpadka była a mianowicie batonik twarogowy na podwieczorek zjadłam - uwielbiam je a najbardziej pistacjowe . Na kolację za to zjadłam tylko dwie łyżki sałatki z karmazynem bo musiałam coś zjesć do leków i elegancko poszłam lulu :) 

Dziś mam zamiar juz funkcjonować normalnie :) Zaraz machnę sobie Mel B w domku a potem lecę na chwile do pracy , niestety syn jest w domu na obserwacji więc nie mogę go zostawić na długo ale wieczorem idę dziś na trampoliny sobie pobrykać :) To mój pierwszy trening grupowy od lutego więc trzymajcie kciuki żebym nie padła :) Jutro w planach bieg , Mel B i basen na wieczór a w weekend półmaraton w Krakowie :) Ten tydzień będzie pierwszym tak treningowym , rozkręcam się nareszcie a tak się za tym stęskniłam :) 

MIłego dnia :) 

 POZDRAWIAM 

<<<ILO>>>

10 października 2017 , Komentarze (22)

Witam :) 

Jest 7 rano na zegarze a ja już w najlepsze przygotowana do dobrego dnia :) Wczoraj było bardzo dobrze , zrobiłam swój pierwszy od dawna trening w domu. Mel B na plecy , brzuch i pośladki dało radę potem rozciąganie i szycikiem  przygotowanie do pracy . W pracy nie skusiłam się na nic , zawsze coś chrupnę ale wczoraj powiedziałam stanowczo nie i piłam tylko wodę aby po powrocie do domku zjeść swój ryz z warzywami. Koalacja z facetem o 19 i potem juz nic nie wpadło mimo że graliśmy w karty na stole nie było żadnych przekąsek :) Brawo Ja !!!! Tak sobie grając w karty wieczorem zaczęliśmy rozmawiać o wadze , ja się pożaliłam że cm za dużo mi przybyło a on kg :) Założyliśmy sie więc kto pierwszy schudnie do świąt 5 kg oczywiście w formie żartu ale nagroda dla zwycięscy jest tak interesująca że się skusiłam :) Bardziej ten zakład jest motywacją dla mnie bo On i tak waży 5 kg więcej ode mnie :) 

Biorąc byka za roki wstałam o 4 rano , staje na wagę i widzę 6,99 kg :) Wiem , wiem woda itp. itd. ale i tak miło zobaczyć 6 zamiast 7 na początku :) Wskoczyliśmy w trykoty do biegania i w deszczu smigneliśmy sobie 5 km w temp, 6;00 :) Dla nie w sam raz dla Niego spacer ale i tak było fajnie bo buty przemoczyłam totalnie skacząc przez kałuże :)

Czas nas trochę gonił więc raz , dwa do domku na śniadanie czyli koktajl witaminowy i szybki trening na macie . U mnie znowu 30 min Mel.B a Mój swoje planki i inne ćwiczenia stabilizujące , potem koktajl białkowy , buzi i do pracy a ja ogarniam dzieci i siedze przy komputerku odpoczywając przed swoją :) 

Nie , nie jesteśmy nienormalni :) Robimy foty na jego strone biegową więc zabieram mu niektóre tak z doskoku :) Zresztą obydwoje lubimy fotki takie zboczenia :) 

Biegało mi się w deszczu rewelacyjnie , bałam się że po dwóch tygodniach przerwy padnę na twarz po pół km ale było dobrze , moc się rodzi więc do Krakowa pojadę spokojna bez nerwów czy dam radę . Chciałabym takich poranków jak najwięcej , to jest moja pora do ćwiczenia , mam najwięcej siły i chęci do wysiłku fizycznego a to ważne żeby znać swój organizm i dostosować do niego porę treningu :) 

Dobrego dnia życzę kochane :) 

Pozdrawiam :) 

9 października 2017 , Komentarze (6)

Witam moje kochane :)

Jak po weekendzie ??? Ja miałam wyjątkowo leniwy, dawno takiego nie miałam . Siedziałam w domku , coś tam gotowałam i rozmawiałam z facetem do rana aż mi przykro że już poniedziałek i trzeba iść do pracy :) Jak wiadomo to co dobre szybko się kończy , zresztą już się wyleniłam w tym roku aż za bardzo . 

Poniedziałek zaczynam od kawy i koktajlu :) Zrobiłam też pomiar i niestety liczby mówią same za siebie ding-dong ostatni dzwonek na ogarnięcie . Wiecie kiedy robi się pomiar i sprawdza czy w dobrą stronę jest metr krawiecki to sygnał że już dawno nie jest dobrze :) Niestety przybyło mi bardzo dużo cm od ostatniego pomiaru ...

biceps 29 cm   +3 cm

biust 100 cm    +5 cm

talia 80 cm       +6 cm

brzuch 90 cm   +8 cm

udo 55 cm        +1 cm

Zdjęć nie robię bo nie mam odwagi :) W każdym razie mam co robić i organizuje się na 110% :) Ten tydzień mam zaplanowany dość zacnie . Bieganie wraca do łask tym bardziej że półmaraton w Krakowie już w ten weekend a ja od maratonu odpoczywam , zapisałam się na trampoliny i odwiedzę też pobliski basen. Dzień zaczynam od Mel B po 30 minut czyli wybieram dwa lub trzy treningi , muszę poprawić metabolizm i pozbyć się z brzucha najbardziej tego cholerstwa bo niedługo będę wyglądać jak jabłko na umięśnionych nóżkach :) Lecę na matę trochę się po gimnastykować :)

Dobrego tygodnia :)

Pozdrawiam :)

 

6 października 2017 , Komentarze (10)

Witam kochane :) 

PO maratonie miałam dość intensywny tydzień ale nie treningowo :( Najpierw przyjechała kumpela z Olsztyna potem druga ze Szkocji więc zamiast trenować wieczory spędzałam na centrum długo rozmawiając i popijając korzenne piwo ( gdzie jest moja dieta ???? ) Koleżanka wyjechała i przyjechała moja mamusia poznac mojego nowego faceta , zabawnie było bo się zestresował i to bardzo choć nie potrzebnie , mama nie gryzie :) Znowu zamiast dietkowac i trenować były obiady w restauracji indyjskiej , kawiarnie i wino na wieczór a dokładnie do 5 rano dyskutowałyśmy po czym byłam tak nieprzytomna że nie było mowy o chodzeniu a co dopiero bieganiu czy ABS.

Fota z mama :)

Oczywiście w czasie tych rodzinnych pogaduszek dostałam opieprz że nie badałam tarczycy i jestem za ciężka a jak biegam to potem mnie boli kolano , mnóstwo rad jak schudnąć bo mama schudła 10 kg po 50- tce więc nie ma co jej się tłumaczyć wolnym metabolizmem czy czymś w tym stylu :) 

Kiedy mamuś pojechała zadowolona przygotowałam plan na resztę dni , to miał być cudowny początek miesiąca . Wiecie jak to jest ... wszystko rozpisane , jedzenie przygotowane a tu nagle przychodzi najgorsza @ od kilku lat :( Spuchnięta , obolała leżałam dwa dni i przeklinałam w poduszkę , nawet do pracy nie mogłam pójść no chyba że w pampersie ale tez nie wiem czy by pomogło a do tego apetycik że hej ... jadłą orzeszki , pastę z ryby , ogórki kiszone , czekoladę itd.... itp.... no po prostu bomba...

Na szczęście już lepiej , cholerstwo się skończyło wczoraj i dziś wstałam rano jak człowiek . Mogę realizować plan treningowy i jedzeniowy ale i tak znowu mi gdzieś uciekł tydzień a moje urodziny coraz bliżej . Niestety dziś mam pracę do wieczora a na noc idę na spotkanie z psiapsiółą więc znowu nie poćwiczę , 3majcie kciuki żeby w weekend udało mi się ruszyć bo jak zacznę to nic mnie nie zatrzyma :) 

Z dobrych wieści :

- we wrześniu przebiegłam 280 km :) 

- waga stoi i nie rośnie :) Było 72,4 a jest ciągle 70,2 a nawet raz mi mignęło 69.9 ale tylko na chwile ( chlip , chlip )

Zbieram się załatwiać zaległe sprawy :)

DObrego weekendu życzę :)


25 września 2017 , Komentarze (26)

Witam:)

Żyje :)

Udało się przetrwałam maraton warszawski :)

Pierwsze 21 km biegłam dobrze i radośnie , dobry czas 2:03 wiec była szansa na życiowke niestety kolano odezwalo się na 25 km i wtedy zaczęła się walka o życie i walkę o metę . Kolejne 10 km truchtanie wolniej i spacer na podbiegu , puściłam przyjaciółkę przodem żeby biegła na życiowke a sama usiłowałam dotrzeć wolniutko razem z moim facetem który prowadził na 3:00 i wrócił po mnie więc w sumie zrobił 55 km. Ostatnie km dramat ale jakoś się przemieszczałam choć przegonilo mnie tyle osób ze juz wiedziałam że moja życiowka odeszła w zapomnienie a moim celem było już zmieścić się w 5h .


Z bólem ale i wsparciem dobiegłam do mety w 4:59:01 na ostatnich siłach z bólem kolana i obolałym kręgosłupem lędźwiowym ale szczęśliwa i uśmiechnięta

Dziś czas na refleksje :) Ale to jutro bo dzić V ucina mi ciągle wpis niestety ....

Pozdrawiam 


24 września 2017 , Komentarze (13)

Witam o poranku :)

Tydzień zleciał bardzo szybciutko :) Od kiedy pracuje rano jakoś lepiej się czuję , mam jakis szkic grafiku i staram się znaleźć czas na wszystko . Z ćwiczeniami powoli znowu się zaprzyjaźniam ale nadal nie ma miłości jak wiadomo na miłość czasami trzeba czasu :) Nad dietką tez pracuje choć ten tydzień nie był dietetyczny przez dzisiejszy maraton do którego musiałam przygotować organizm i jeść dużo węgli aby siła była na przetrwanie :)

Pobiegałam dwa razy w tym tygodniu wieczorkiem w deszczu , pogoda nas nie rozpieszcza więc przestałam czekać na ciepełko i poleciałam raz 10 km a drugi raz 7 km w strugach deszczu :) Nie wolno i tak duzo biegać przed królewskim dystansem czyli jakiś tam trening zrobiony :)

Wczoraj jeszcze byłam spokojna a dziś obudził mnie dziwny ból w kolanie i nie wiem czy to tylko nerwy czy rzeczywiście mnie boli ??? No niestety psychika różne płata figle więc jak głowa się odetnie to zejdę z trasy , nic na siłę ... Mam mieszane myśli ... ech ... uda się albo się nie uda a na pewno będę walczyć do końca  :) Dobrze się rozgrzeje i podejmę wyzwanie choć wydaje mi się że po ostatnim ultra moje nogi jeszcze nie odpoczęły i mogę mieć dzisiaj walkę o życie a nie bieg :) Oby do mety :) 

3majcie kciuki  za mnie dziś bo będzie mi to potrzebne :) 

99 dni do końca roku już tylko zostało !!!!

Jak przeżyję dzisiaj i odpocznę wdrażam diet na 100% i systematyczne ćwiczenia , to mój ostatni większy start w tym roku więc będę mogła się skupić na redukcji a nie sile:) Plan przygotowany , mój facet pomógł mi coś tam ułożyć i zobaczymy co z tego będzie ale liczę na 5 kg mniej do końca roku w moim wykonaniu i tego się będę trzymać . 

Zamelduje się jak odpocznę :0

Dobrej , pozytywnej niedzieli życzę :) 

Pozdrawiam 

<<<ILO>>>>>




 

18 września 2017 , Komentarze (4)

Witam kochane :)

Kolejny weekend biegowy za mną :) Jestem bardzo zadowolona że moja forma wraca i znowu cieszę się każdym przebiegniętym kilometrem , jak coś sprawia satysfakcję to chce się to robić ciągle i ciągle :) Nie wiem czy pamiętacie jak na początku roku Was zamęczałam pisaniem o Koronie Półmaratonów Polskich i nawet dobrze mi szło na poczatku ale przez sytuacje która mnie dopadła od maja opuściłam dwa biegi , nie miałam ani siły ani ochoty biegać i już prawie mi przepadła. Po ostatnim ultra postanowiłam  że jednak ją skończę bo szkoda zaprzepaścić skoro brakuje tylko jednego biegu. Pojechałyśmy więc do Gniezna na Bieg Lechitów :)

300 km mknęłyśmy noca przez Polskę po to żeby wskoczyć w nasze trykoty i trochę się spocić na trasie , było cudnie . Biegło mi się jak nigdy lekko i przyjemnie i mimo że czas pozostawia wiele do życzenia bo 2:14 jest 17 minut za daleko od  mojej życiówki to najważniejsza był radość i satysfakcja z przebiegnięcia i zdobycia swojego celu :) 

Fotorelacja z biegu obowiązkowo :)

Królowe dwie :)

Królowe trzy :)

Teraz pozostaje odebrać odznaczenie i zaczynam koronę Maratonów Polskich co postanowiłam wczoraj :) Kolejny biegowy cel do zrealizowania :) Nakręciłam się strasznie :) Zrobię ja w rok choc mam na to dwa  lata :) Podejdę ambitnie a treningi do tego celu na pewno mi nie zaszkodzą  wręcz przeciwnie pomogą w celu biegowym :)

Waga bez zmian nadal 70,5 - 71 kg do zrzucenia 7 kg do grudnia w planie , jak wyjdzie zobaczymy trzeba pilnować jedzenia i trenować a efekt będzie bez ciężkiej pracy nad sobą nie ma efektów , cuda nie istnieją ważne żeby pracować nad sobą w każdej sferze życia i taki mam plan :) 

Dziś dzień załatwiania spraw i jakiś mały trening na dobry początek tygodnia :) 

Zapraszam na insta  :)

Działamy , działamy nie czekamy :)

Jutro pomiar cm ... Będzie bolało :0 

Pozdrawiam i zyczę udanego tygodnia  :)

<<<ILO>>>>


 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.