Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nocka23

kobieta, 42 lat, Warszawa

162 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: jak nie teraz to kiedy??

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 września 2018 , Komentarze (6)

Witam :)

Tak jak obiecałam zamelduje się po weekendzie . W piątek zakończyłam tydzień treningiem brazylijskie pośladki , nie wiem jak mi poszło ale zapytam dziewczyn dzisiaj czy poczuły tyłki bo u mnie ciężko to stwierdzić ,  rzadko mam zakwasy zwłaszcza na pośladkach i nogach.Zapiszę się na kurs  pilatess w niedługim czasie żeby dodać coś nowego do treningów grupowych , trzeba się rozwijać :)

Sobota była leniwa , troche mi było smutno że nie biegnę ultra i musiałam to przeżyć , ciężko jest nawet z rozsądku rezygnować z marzeń , taki mały smutek zawsze pozostaje . Pojechałam z Moim na rowerach na bieżnie , on biegał a ja  trochę poćwiczyłam wyskoki i planki , taki mały interwał żeby nie myśleć o ultra :)

Popołudniu już tylko słodkie lenistwo , obiad z dziećmi i LODY na deser . Nie jem słodyczy ale tego dnia potrzebowałam słodkiego jak skrzypiec futerał  :) 

Niedziela to już inna bajka :) Rano śniadanie od Miśka abym miała energie a potem siup na rower i w kierunku biegu na 5 km , nie mogę biegać maratonów ale 5 km czy 15 nie powinno mi zaszkodzić . Wróciłam do roweru co jest jakby cudem bo kurzył się od roku , jakoś mi się znudziło jeżdżenie po latach pedałowania a teraz żałuje bo to fantastyczne uczucie mknąć na rowerku ulicami lub ścieżkami w lesie :)

Bieg bardzo udany nawet bardziej niż się spodziewałam :) Pierwszy raz w tym roku po prostu biegłam od tak , bez spiny i zamyśleń . Głowa oczyszczona , decyzje zgodne z sumieniem i od razu lepiej się biega . Miejsce 166/962 mnie zaskoczyło bo od początku sezonu obstawiam tyły a tu bez większego wysiłku poleciałam i byłam z siebie mega dumna :) Jednak głowa ma bardzo duże znaczenie :)

Moja aktywność niedzielna przedstawia się tak :

Elegancko , czyż nie ???

A dziś jak to w poniedziałek przywitałam się z wagą z rana i tam wielka niespodzianka 69,6 !!! Myślałam że już nigdy nie zobaczę 6 z przodu bo od pewnego czasu rządziła siódemka a tu taka niespodzianka . Jestem zmotywowana do trenowania i trzymania diety , oby starczyło mi wytrzymałości aby znowu nie wpaść ze skrajności w skrajność bo mam do tego niestety ciągotki :) 

Tak więc zmotywowana wchodzę w nowy tydzień i pracuję nad sobą , taki plan :)

Zapomniałam o kolacji , wczoraj jadłam zapiekane awokado z jajkiem , przepyszne :)  

Zaczynam trochę eksperymentować w kuchni więc będą prawdziwe rewolucje na moim talerzu . Lecę zrobić sobie śniadanie a potem rower , sprawy , treningi praca :) 

Dobrego dnia :) 


 

14 września 2018 , Komentarze (6)

Witam :)

Dziękuję za uwagę pod ostatnim wpisem , bardzo mi to pomogło w szerszym spojrzeniu na całość. Napisałam , sama przeczytałam i zaczęłam analizować. Wczoraj siedziałam w pracy i rozmyślałam o ostatnim okresie , chyba pozwoliłam sobie sama na taką nie moc. Wystartowałam w ultra maratonie bez treningu i przygotowania a na dodatek z kontuzją biodra , pierwszy raz musiałam zejść z trasy w obawie o zdrowie i to był dla mnie bardzo mocny policzek. Bardzo ciężko było mi się pozbierać i mimo że każdy chwalił moja decyzję i gratulował siły charakteru ja się sama obwiniałam bo to tylko moja wina . Wiedziałam o starcie i zamiast się przygotowywać to po pracy wmawiałam sobie że jestem już  zmęczona i szłam do kina lub z koleżankami na spotkanie , czas zleciał a ja oprócz treningów w pracy nie robiłam nic. A i owszem cztery treningi po 60 minut to może i nie jest nic ale na pokonanie 63 km to trochę za mało . Miałam tą świadomość i wystartowałam żeby ponieść porażkę ... tak wtedy myślałam ... i przez to się zagłębiłam w coraz większego doła a nie potrzebnie . Olśnienie przyszło wczoraj ....

Powinnam skarcić się za głupotę i zrezygnować ale skoro tego nie zrobiłam to powinnam się cieszyć ze podjęłam dobrą decyzję , mało kto schodzi z trasy na własną prośbę , raczej zostajesz ściągnięty za nie dotrzymanie limitu czasowego. A ja mimo wszystko dotarłam do limitu na 35 km i dopiero po niem stwierdziłam że nie mam mocy a biodro boli i jest nie realne żebym dotarła na metę bo może się to skończyć szpitalem lub wózkiem. Dorosła decyzja z której powinnam być dumna , nic za wszelką ceną , w domu są dzieci a ja nie muszę nikomu nic udowadniać ani z nikim się ścigać . Bieganie to ma być mój fun a nie jakaś katorga bo jak nie dobiegną to co to będzie . Po przemyśleniach poszłam krok dalej....zrezygnowałam z ultra w ten weekend i ze wszystkich startów powyżej 30 km. Pozamieniałam je na 5 i 10 km , zaczynam od początku swój trening biegowy , idę do fizjoterapeuty i ortopedy . Na krótkich dystansach nic mnie nie boli dopiero po dłuższych niż 30 km więc powolutku zacznę znowu trenować i więcej się rozciągać . Czasami tak bywa że trzeba się cofną aby iść dalej .

Będę tęsknić za długimi biegami i mam nadzieję do nich wrócić jeżeli zdrowie pozwoli . Wracam do mojego prawidłowego odżywiania i będę realizować jeszcze inne plany ale o tym na razie cichutko bo zapeszę .

Jest piątek więc lecę do pracy z uśmiechem . Dziś mam pierwsze zajęcia brazylijskie pośladki i gwarantuje Wam że będzie bolało :) Od razu lepiej mi się dziś wstało jak zabiłam potwora w sobie , czeka mnie dobry weekend i jakiś mały bieg ale jeszcze się nad tym zastanowię .

Jestem gotowa na zmiany :)

Dobrego i aktywnego weekendu Wam życzę :)

Melduję się w poniedziałek :)


12 września 2018 , Komentarze (21)

Witam kochane :) 

Dawno mnie tu nie było , znowu .... 

I naturalnie nic się nie zmieniło ....niestety 

A nawet powiem szczerze że jest dużo gorzej niż wcześniej....

Lato zleciało jak z bicza strzelił , było gorąco , rodzinnie i aktywnie . Oczywiście nie licząc restauracji , litrów piwska wypitego ze znajomymi i innych rarytasów. W każdym razie wcale się nie starałam więc i tak jest cudem że na wadze constans a nie wzrost o 5 kg . Najpierw sanatorium nad morzem , dużo spacerów i wycieczek w celu zwiedzania zabytków ziemi polskiej , tak żeby dzieci liznęły trochę historii . Ogólnie nie jestem z osób które długo siedzą na tyłku ale regularne posiłki w sanatorium i tak dały efekt +3 kg na wadze mimo ciągłych spacerów po okolicy , jak wróciłam prawie się turlałam a do tego przeszła taka mała  "depresja" i złość na samą siebie , pewnie wiecie jak to jest :) Po powrocie znowu praca i basen z dziećmi oraz inne wycieczki choć dużo mniej niż bym tego chciała , upały dawały się we znaki bardzo ciężko było juniorów z domu wyciągnąć, na szczęście parę razy się udało :)

Powrót do pracy pozwolił szybko usunąć nadwyżkę , powrót do mojego rytu jedzenia i moich godzin ale samopoczucie nadal było nie takie jak trzeba .

Pod koniec lata wybrałam się do Zakopanego i tam nie usiedziałam na tyłku , bardzo intensywnie chodziliśmy po górach . Razem z dziećmi udało się nawet zdobyć nam trzy szczyty co bardzo mi się podobało , im trochę mniej bo byli strasznie zmęczeni . Tym razem sama decydowałam o posiłkach i godzinach więc z gór wróciłam lekka i zadowolona ale nadal to samopoczucie ...

A mój stan wewnętrzny jest taki że nie mam na nic siły , nie mam siły biegać a nawet nie trenuję . Ostatnio zeszłam z trasy na 37 km przy ultra a maraton wrocławski skończyłam ledwo z najgorszym czasem w życiu 5:30 :( Nie cieszy mnie bieganie , męczy mnie , wszystko mnie boli zaczynając od kręgosłupa przez biodro aż do kolana. Każdy start w lecie to była walka o życie , głowa siada bardzo szybko a za nią ciało .Wstaje rano i codziennie mówię sobie może dziś to będzie ten dzień , ale nie jest . Jem dużo za mało bo nie mam apetytu a przez to nie mam siły , nie chce mi się sprzątać ani tak na prawdę nic mi się nie chce ... Stan jak na mnie niespotykany . Gdzie moja radośc zycia ?  Gdzie moje plany ??? W dupie ......

A żeby było śmieszniej to zaczęłam się czuć staro i to mnie już kładzie na łopatki , mój facet ze mną zwariuje nie długo :) Marudzę , narzekam i sama nie wierzę w to co mówię . Normalnie psychiatra mi się kłania :) 

Przepraszam że musiałam się tutaj wynurzyć i nie jest to motywujący wpis   ale czasami człowiek musi . 

Czas leci a ja w rozsypce i zaraz będzie wpis na koniec roku pt. znowu w życiu mi nie wyszło i kolejny dół , taka amplituda życia :) 

Dziś wstałam z nastawieniem że zrobię coś więc zaczęłam od wpisu , zobaczymy jak się dzień potoczy ale wierzę że w końcu przestanę marudzić i wyjdę ze skorupy . Pozałatwiam sprawy , zrobię trening i ogarnę porządki . Taki plan . Wszystko zaczyna się w mojej głowie więc najpierw trzeba zająć się nią a potem ciałem czy wagą . 

To zaczynamy 1,2,3 ..... START !!!

Solidy ochrzan i kop mile widziany :) 

Miłego dnia :)

Bez odbioru :) 

25 czerwca 2018 , Komentarze (4)

Witam kochane :) 

Głowa trochę spokojniejsza po zakończeniu roku szkolnego , teraz mam więcej czasu na ułożenie sobie grafiku bo nie jestem już więźniem godz 15 w domu i mogę dać dzieciom obiad wcześniej a nie wszystko na styk ( na 16 do pracy )  Dziś mam wolne od dobrej chwili , chyba z trzy tygodnie nie miałam wolnego , byłam przemęczona i zaczęłam łapać doła że wszystko ciągle na mojej głowie a na dodatek każdy miał problemy w domu i bez przerwy miałam zastępstwa za kogoś . Wszystko co miałam załatwić było w biegu i na ostatnią chwilę . To nie sprzyja trzymaniu wagi i w tym cały zamieszaniu dostałam smaka na węglę .... jadłam makarony , pizze , bułeczki czosnkowe , ziemniaki itd. Teraz w efekcie czuję się jak worek z paszą :) Fakt że robiłam 5 60 minutowych treningów w tygodniu ale i tak waga ciągle w górę . Zrobiłam pomiar w pracy i wygląda on tak : 

waga 71,4 kg !!!!

BMI 27,5

TT 24,8

MM 53,2 kg

WM 24 lata 

WODA 58,2 % stan pod krytyczny u mnie norma 45-52 a 60 to już dramat 

W piatek jadę do sanatorium z córką na dwa tygodnie ale jak wrócę i stan wody nie opadnie to czekają mnie badania hormonalne bo taka ilośc wody może wróżyć różne dziwne powikłania . Mam dziś się pakować , wszędzie mam stery z ubraniami które usiłuje posprzątać od trzech tygodni i przebrać normalnie jak magazyn w lumpie a mam na posprzątanie tylko dziś i cały czwartek , nie wiem jak to zrobię ale trzymajcie kciuki;.

Udało mi się nawet pobiegać ale forma jest fatalna choć przez codzienne treningi w pracy moje mięśnie głębokie są w bardzo dobrej formie, nie bolą mnie plecy ani tyłek po dłuższych dystansach a zawsze coś tam czułam .

W tamtym tygodniu bieg na 5 km 

A w ten weekend razem z dziećmi pojechałam na weekend do Radomia i od razu poleciałam  półmaraton :)

Mam nadzieję że w czasie wyjazdu uda mi się wrócic do regularnych treningów biegowych choć zdaje sobie sprawę że powroty są bardzo ciężkie i nie będzie łatwo. Zabieram ze sobą gumy do ćwiczeń aby codziennie choć trochę się poruszać , nie lubię się lenić na wakacjach .... umarła bym z nudów :) Dziś już reguluje swój sposób odżywiania , zależy mi na normalnej pracy mojego żołądka a nie jakiś rewelacjach , organizm mi podziękuje a i ja sama będę sie czuła lepiej :)

Zabieram się za ubrania :) 

A Wam życzę cudownego pierwszego tygodnia wakacji :) 

Nie przejmujemy się że nie udało się do lata , do świat , do urodzin ...szkoda sobie zaprzątać tym główkę . Sukces jest wtedy kiedy pracujemy na niego długo i zostaje a nie na szybo bo termin nas goni :)

POzdrawiam :)

 

4 czerwca 2018 , Komentarze (7)

Hejka :)

I znowu zrobiłam to samo , zamknęłam się w skorupie i tkwiłam w niej sobie bez wyrzutów.  Problemy, stres i moja głupota mnie wykoncza w końcu.  Co tu dużo pisać jak zawsze wpadam w schemat ... jest ciepło jest grill , jest piwo a nawet sporo i nie ma biegania bo nie lubię biegać w upale. Ratuje mnie tylko praca ,  choć tam zrobię trzy treningi w tygodniu bo inaczej bym zwariowała. Najbardziej lubię płaski brzuch choć sama mam jakiś wór - bardzo przekonujące jestem machajac 60 min brzuszki które u mnie nie powodują progresu.... żenada :(  Ja to powinnam się na odwyk wysłać A nie się odchudzać :) Za 25 dni jadę z dziećmi do sanatorium nad morze i w dupie to mam że będę wyglądać jak napompowany balon bardziej mnie wkurza że mam co roku słomiany zapał A potem ciach-prach i znowu wakacje mnie zaskoczyły :) Jestem jak drogowcy w PL :) 

Konsekwencji nadal w życiu brak .....

Planu brak ..... 

Porządku też.......

Słabość mnie drażni .....

Pogadala to do pracy zrelaksować się trochę i poukładać myśli:) Dobrze że mam fantastyczne wsparcie w domu i wszyscy są zdrowi i uśmiechnięci to daje kopa nawet gdy czas pokazuje Nam nasze ułomności i bezsilność A nie chodzi mi o wagę czy ciało tylko wszelkie dziedziny życia...

Słonecznego dnia i pozytywnych puzzli :)

26 kwietnia 2018 , Komentarze (7)

Witam słonecznie :0

Dziś odpoczynek poranny , taki chwilowy bo potem do pracy a i urząd się dziś kl=łania i przy garach stanie . Przynajmniej się wyspałam biorąc pod uwage że po pracy poszłam na 22 do kina i wróciłam o 1:30 do domu . 

W pracy jak zawsze aktywnie :) Ostatnio robiłam trening bicepsów pompując piłki na zajęcia po 12 myślałam że mi barki i bicki odpadną ale było duzo śmiechu :)

W planach mam szkolenie z rolowanie i zajęć na stepie , czekam na terminy ale w tej pracy trzeba się rozwijać i ciągle uczyć się nowinek. Miałam ostatni trening z gumą i się zakochałam w tej formie tak więc polecam każdemu :) Plecy sobie tak skatowałam że nie mogłam nimi ruszać dzień później ale lubię takie uczucie :)

Po maratonie nie zostało śladu , nie miałam zakwasów , nic mnie nie bolało a jak poszłam na masaż okazało się że nie potrzebnie bo i tak byłam rozluźniona . Już wiem jak biegać zeby czuć się dobrze po prostu równo i bez niepotrzebnego przyspieszania , cały czas w swoim tempie i pod swój puls a wtedy nie ma bólu. 

Korzystając z wolnego poranku zrobiłam sobie wreszcie pomiar i niby mało zeszło ale i tak jestem zadowolona zawsze to mniej wylewajacego się ciała po za linię ubrań 

waga 68,2

talia 77 a było 81 

brzuchol 86 a było 90

biodra 97 a było 101 

udo 51 a było 55 

Na wadze prawie bez zmian tzn od 72 kg jest mnie trochę mniej ale proporcja tkanki do wagi mięśni się ładnie zmienia i to jest super. Zmierzyłam się przez szorty które ubrałam po sezonie zimowym i były dobre , nie chciały wybuchnąć jak rok temu  więc musiałam się podkusić i sprawdzić . Widząc że jest lepiej jestem bardziej zmobilizowana choć zdarzają mi się upadki małe lub większe . Nauczyła się już tym nie przejmować :) Robić to co kocham i się nie spinac :)

Jutro zaczynam weekend i jadę do Torunia :0 najpierw w pracy zrobię trening na płaski brzuch a potem szybko po dzieci i w drogę . Pozwiedzamy , ja pobiegam i będzie super . Nareszcię spędzę z nimi trochę wiecej czasu bo fakt jest taki ze nie mam go za wiele mieszkajac sama z dziećmi i ogarniając wszystko w pojedynkę .

Uciekam do spraw i życzę przyjemnego weekendu :) 

Pozdrawiam :)



 

23 kwietnia 2018 , Komentarze (15)

witam po weekendzie :)

Pogoda dość słoneczna a ja mam słońca i bananów dość na długo :)

Wczoraj pobiegłam maraton w Krakowie i pierwszy raz w życiu tak mnie słońce załatwiło ... wody na trasie mało , głównie izotonii którego nie lubię więc walka z pogodą nie tylko z dystansem . Do 35 km równo i pięknie była szansa na życiówkę ale niestety 38 km mnie odciął a jeszcze koleżanka bardzo słaba była   więc razem z nią dotruchtałam do końca w bardzo powolnym tempie ale udało się zmieścić w limicie !!!! 

Opalona , średnio zmęczona dotarłam do mety i moja miłość do maratonów jest jeszcze większa :) kocham ten dystans uczy pokory i dystansu do siebie :) Jeszcze parę mnie czeka w tym roku , lekcję dostałam i wiem co mam poprawić :)

Dziś relaksik i odpoczynek :) Dzień wolny więc super  :) Nogi nie bolą i czuję się bardzo świeżo wiec dziś light a jutro prac , trening , praca i tak do końca tygodnia :)

Nie ważne ile ważę bo po maratonie waga zawsze dużo mniejsza niż normalna :0 

Dziś odpoczywam i jem a jutro wraca do treningów :)

dobrego tygodnia :0

20 kwietnia 2018 , Komentarze (10)

Witam kochane :0

Znowu nie mam czasu żeby nawet zajrzeć tutaj ale wiosna przyszła a ja ciągle w trasie ... albo w pracy , albo na biegach albo latam jak wariatka po mieście załatwiając sprawy . U mnie standard w takim razie :) 

Nie mam czasu na treningi biegowe nadal bo wracam późno do domku ale siłowe nadal są regularnie . Rozwijam się pomału ale skutecznie :) Czekam na kolejne szkolenia bo pragnę więcej wiedzy , praca na siłowni uzależnia i człowiek sam od siebie więcej wymaga i chcę umieć wszystko . Nadal uważam że lepszej pracy nie znalazłabym nigdzie :) 

Cudowne uczucie kiedy podchodzi do Ciebie podopieczna i mówi że bardzo dziękuje za wycisk bo przez dwa miesiące spadła jej tkanka o 3 % , albo że wiek metaboliczny poprawił się o 5 lat itd. ... Bardzo fajne i pozytywne uczucie . Panie które się słuchają zaleceń i ćwiczą dobrze od razu mają efekty , są przypadki specyficzne których organizm się broni przed ruchem i stoi jak zaklęty ale tutaj potrzeba cierpliwości której nie którym brakuje niestety.  U mnie na  pewno spadła mi tkanka tłuszczowa bo boczki się nie wylewają ale żebym czuła jakąś większą różnicę to nie bardzo. Ciągle mnie komplementują że super wyglądam no tak w stroju może być ale bez niego dupy nie urywa odpowiadam :) Najważniejsze żebym się dobrze czuła i ujędrniła ciało żeby nie wisiało . 

Zbieram się do pracy , dziś zajęcia płaski brzuch prowadzę więc będzie mocno . A w weekend maraton Kraków i oby do mety bo bez treningu efektów nie ma ale jakoś prze truchtam :)

Słonecznego weekendu dziewczyny :)



3 kwietnia 2018 , Komentarze (11)

Witam w kwietniu :) 

Skończył się marzec ,święta przeszły do historii i wreszcie wyszło słońce :) Pozytywny zastrzyk energii od początku miesiąca :) 

Święta u mnie bardzo dobrze :) Jedne z lepszych od lat , spokojnie , biegowo i bez ekstremalnych wypadów do znajomych . W sobotę wielkanocną pojechaliśmy na pierwszy półmaraton górski do Kamieńska. Biegłam już wiele biegów ale górski to była nowość i okazało się że to zupełnie inny wymiar biegania, od podbiegu na górę Kamieńsk który miał 5 km dostałam bólu pośladków ale za to zbieg był super szybki :)

Po biegu do domku i szybie przygotowania do świat. W tym roku mało jadłam tylko żurek i sałatkę a na deser mini -mini kawałek mazurka z kajmakiem . Nie przejadłam się a nawet jakbym to spaliłam światecznym truchtaniem popołudniu :)

Bez stresu zważyłam się i pomierzyłam rano , wszystko git :) Waga 68,4 kg a centymetry stoją w miejscu wiec święta w tym roku nie zaszkodziły . 

Podsumowanie marca też jest bardzo dobre , jestem mile zaskoczona że jak chcę to potrafię ruszyć dupsko . Może i nic nie spada ale ciało wygląda coraz lepiej , jest jędrniejsze i mniej galaretowate . Tkanka tłuszczowa spada !!!! Jest spora szansa że w tym roku do lata będę się czuła komfortowa i nie ważne ile będę ważyć , istotne jest to jak bedzie moje ciało wyglądać . Moje podsumowanie z endo 

Łącznie bieganie , chodzenie , trening obwodowy i fitness :) 

Tyle o marcu mamy kwiecień , jest słońce , wyciągam rower i zaczynam kolejny aktywny miesiąc . Nowe starty , nowe treningi i uśmiech na ustach .

Najważniejsze jest być zawsze sobą i robić to co sie kocha :)

Powodzenia w kwietniu !!!

Pozdrawiam :) 

31 marca 2018 , Komentarze (10)

Witam :)

Wpadłam tylko na chwilę bo zbieram na Półmaraton Wielkanocny a na dodatek jak chodzi o święta jestem w czarnej d....e :) Na podsumowanie marca przyjdzie jeszcze czas , waga stoi jak zaklęta ale czuję sie dobrze w swoim ciele. Jak widać godz dziennie treningu obwodowego lub fitnessu robi swoje :) AAA zapomniałam Wam się pochwalić że prowadziłam kolejne zajęcia , tym razem na płaski brzuch choć sama go nie mam :) Jeszcze nie wiem jak mi poszło bo nie widziałam się z Paniami ale mnie boli cały więc jest dobrze :)

Chciałam Wam złożyć życzenia Radosnych Świąt , abyście spędziły święta z bliskimi bo bliskość i wsparcie drugiego człowieka jest ważne w codziennym szuraniu przez życie :) Zdrowia , szczęści i wytrwałości :)

Melduje się po świętach :) 

Grzecznie z ciastami bo szkoda zaczynać od początku przez dwa dni świąt :) 

Buziaki :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.