Witam :)
Praca na noce mi nie służy jednak , odsypiam do 11 i jem śniadanie dopiero o 12 a kolację o 20:30 więc organizm mi się trochę buntuje. Mimo nawału pracy i obowiązków udało mi się być dwa razy na siłowni i zaraz idę pobiegać żeby zaliczyć jakąś aktywność:)
Zrobiłam sobie pomiar na siłowni i wyniki nie są zadowalające niestety ....
waga 66,1 kg
tłuszcz 29% !!!!
woda 50%
VIS 4
mięśnie 45,7 kg
Pan trener powiedział mi ze absolutnie nie wyglądam na swoją wagę i zazdrości mi łydki która ma 39 cm !!! Może dla niego taki mięsień łydki to coś fajnego bo dla mnie niekoniecznie jest się z czego cieszyć . Powiedział mi że coś musi być nie tak z tzw. <<michą>> więc postanowiłam się umówić na trening personalny . Wybrałam Sylwię Pawlak która w ubiegłą sobotę była finalistką debiutów , ma fantastyczne ciało i dziewczyny ją bardzo chwalą więc może po konsultacji z nią poprawię swój talerz . Mam wiedzę ale coś robię ciągle źle więc takie spotkanie bardzo mi się przyda . Sylwia okazała się bardzo miła , od razu do mnie oddzwoniła ze zgrupowana po zawodach, wysłuchała i umówiła się środę :) Okazało się ze jest też dietetykiem więc od razu zajmie się i treningiem i moim jedzeniem . A wygląda tak :
Zobaczymy co z tego wyjdzie :) Oby wreszcie cm zaczęły spadać i tkanka tłuszczowa . Nie chodzi o wagę ale o zmianę proporcji , przez cztery miesiące spadła tylko o 2% więc wypowiadam jej osobistą wojnę :)
Uciekam biegać bo po 20 idę do pracy a zapowiada się ciężka noc :)
Buziaczki :)