Witam po grudniowej przerwie :)
Z reką na sercu przyznaje że nie wyszedł grudzień tak jak plan , można by powiedzieć że nie wyszedł mi wcale :) Najpierw remont pokoju dzieci który trwał tydzień i uniemożliwił mi poruszanie się po moim małym mieszkanku , okazało się że w pokoju dzieci było 11 worków 120 litrowych nie potrzebnych zabawek , ubrań itp. Razem z sąsiadkami próbowałyśmy to ogarnąć ... masakra !!! Na koniec tego sprzątania rozchorowałam się na własne życzenie , latałam w bluzie ze śmieciami i wynosiłam meble bo po co się co chwile ubierać ??? Efekt taki że nie pobiegłam jednego biegu i tydzień w łóżku z chorym gardłem i gorączką ... do dupy :(
W połowie miesiąca wyszłam z łóżka i ledwo ciepła poleciałam w ostatnim biegu sezonu , pomalutku i na luzie bo po chorobie byłam bardzo osłabiona ale jakoś się udało przekroczyć metę .... i tak skończyłam mój trzeci sezon biegowy :)
I zaczął się kolejny młyn czyli przygotowania do świąt , przyjazd siostry z Karaibów po roku pracy w tym pięknym miejscu , powrót mojego faceta z delegacji i zawirowania świątecznych zakupów .... doba była za krótka na wszystko bo jeszcze praca doszła o żadnym treningu nawet nie myślałam więc zrobiłam sobie roztrenowanie wcześniej niż miałam ....
D tego miałam urodziny !!! Skończyłam 35 lat i nie udało mi się zrobić wagi czyli 65 kg :( Na swoje przyjęcie urodzinowe poszłam z waga 67,5 kg i czułam się jak baleron ale po chwili stwierdziłam że mam to gdzieś i już bawiła się wyśmienicie . dostałam piękne kwiaty
I zegarek na nowy sezon żebym więcej biegała i trenowała :)
Dzień po urodzinach były święta .... Zamieszanie , potem kolacja , prezenty i jak co rok nasiadówka przy stole u sąsiadów i rodziny... Na bigos długo nie spojrzę gdyż to mój konik i jadłam go u każdego , mój brzuch wyglądał jak balon !!! Ale jakoś przeżyłam święta :)
Były to moje najlepsze świeta od lat :) Było przytulnie , atmosfera cudowna , dzieci zadowolone więc nie mam czego żałować że dokonałam tyle zmian w życiu , to był rok zmian a na następny planuje jeszcze więcej !!!!
Zrobiliśmy też nowy tatuaż :
A dziś w końcu wróciłam do biegania po prawie trzech tygodniach przerwy . To było ciężki 5 km tak szczerze to pierwsze dwa myślałam że padnę na zawał . 5 km w 31 minut pokazało że taki długi czas nie ćwiczenia i nie biegania mi nie służy ... teraz będzie już tylko z górki :)
Waga po świętach 68,6 kg co oznacza że przytyłam około 1,5 kg ale to szybciutko zrzucę i walczę jak lwica o swoje dobra :) Jest chęć jak zawsze , plan prawie gotowy , pierwsze starty opłacone więc nie może być porażki :)
Podsumowując był to mój najlepszy rok pod względem kondycji , przebiegniętych km , miłości , wiary w siebie i szczęśliwych dni :) Odebrałam też parę lekcji pokory na przyszłość i poznałam lepiej siebie :) Udało mi sie zbić 4 kg a to dopiero początek mojej metamorfozy ....
Mam nadzieję że Wasz był nie mniej udany , w wolnej chwili nadrobię Wasze wpisy z grudnia bo stęskniłam się za wami bardzo :)
Życzę Wam udanego ostatniego weekendu roku 2017 !!!!!
Szampańskiej zabawy do rana w sylwestrową noc !!!
Spełnienia marzeń ,wielu planów i siły oraz konsekwencji w ich wykonywaniu , dużo miłości i tego wszystkiego co same sobie życzycie w roku 2018 !!!!
Buziaczki
Pozdrawiam moje piękne !!!!