Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nocka23

kobieta, 42 lat, Warszawa

162 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: jak nie teraz to kiedy??

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 stycznia 2019 , Komentarze (10)

Witam :) :) :) 

I pomalutku dochodzimy do połowy stycznia :) 

Kto się już rozkręcił z postanowieniami a kto już odpuścił ? Mam nadzieję że tych drugich nie wiele a najlepiej wcale nie ma :) Ja niestety pomiędzy . Jeszcze nawet nie zaczęłam na poważnie , coś tam liznę aktywności ale nadal nie jest to jakoś sprecyzowane .

Mój organizm jeszcze się nie przyzwyczaił do pracy w innym wymiarze. Mam zmiany po 6 lub 12 godzin i cięzko jest jeść regularnie bo przerwy jak na naparstek. Po tygodniu pracy nic mi się nie chce niestety ale wczoraj postanowiłam wykorzystać wolny dzień i poszłam z moim na siłownie . Za ciosem kupiłam karnet a co mi tam teraz będę mogła chodzić się odstresować kiedy znajdę chwilę bez wymówek tym bardziej że siłka  jest mega !!! 

Zaliczone 50 minut siłowego i 50 minut cardio . Mój biegał półmaraton na bieżni a ja się zapoznawałam ze sprzętem bo jest inny niż znam ale to fajnie zawsze coś nowego :) Nadal pracuje dodatkowo na swojej siłowni ale teraz traktuje to jako pracę dorywczą . Nowa szefowa ucieła mi drastycznie zmiany i mam 2-3 w tygodniu , wszystko fajnie , pasja -pasją ale zarobić na życie też trzeba a cięcia z 7 zmian na 2 to mała przesada. U siebie prowadzę treningi grupowe ale chętnie pójdę do kogos na zajęcia bo wtedy ćwiczę i nie jestem odpowiedzialna za klubowicz-ki  :)

Waga nie znana :) Po ubraniach widzę że jest stabilnie . Mam takie spodenki 38 które kupił mi mój Psychopata w lecie bo mu się rozmiary pomyliły i nie mogłam ich ubrać teraz są dobre i mierzę je co pewien czas aby sprawdzić czy jest git.. W sobotę mam zmianę na siłowni rano więc zrobię sobie pomiar żeby być na głodniaka . 

Dietę trzymam , biegi planuje choć w tym roku startów będzie mniej bo praca na to nie pozwala ale i tak zaplanowałam jeden wyjazdowy w miesiącu , bez podróży nie ma mnie :) Najważniejsze żeby robić to co się kocha :) 

A i jeszcze miałam się pochwalić odtatnio biegałam na canale + :) Koleżanka mi podesłała fotę bo ja nie mam telewizji :) Milutko :)

Te chwile sławy :) 

Uciekam do pracy teraz i popołudni mam wolny czas więc wreszcie wszystko rozplanuje aby ruszyć z kopyta :) 

Cudownego tygodnia :)

8 stycznia 2019 , Komentarze (14)

Witam :)

Przepraszam że mnie znowu nie ma ale ostatnio mam istny kocioł . od końca grudnia mam następna pracę i okazuje się że jednak nie umiem jeszcze poukładać w głowie dobrze planu dnia . Ale o tym szerzej napiszę Wam na spokojnie bo zaraz czeka mnie randka z suszarką i lecę właśnie do pracy . 

Święta były spokojne i rodzinne , potem ten przeklęty okres pomiędzy i wtedy waga w górę niestety. Najważniejsze że zaczęłam go na biegowo jak od trzech lat na biegu noworocznym :) 

Udało mi się urwać chwilę na morsowanie pierwsze w tym roku :)

A potem zaczał się tydzień i tylko praca , praca i praca. Nawet godziny dla siebie nie mam na treningi i przez tydzień waga skoczyła na poziom 67,5 kg co mnie poirytowało bo wszystkie starania idą w łeb przez zmiany w planie dnia ...ajć ... sama sobie strzeliłam w kolano taka prawda .

Po całym tygodniu pracy po 8,6 lub 12 godzin w niedzielę myślałam że umrę rano ledwo się zebrałam na imprezę biegową . Szczerze nie chciało mi się wcale wychodzić , takie zmęczenie materiału ale zebrałam się i bardzo się cieszę bo ja uzależniona od ruchu wreszcie sobie polatałam z oponą :)

Jutro mam wolniejszy dzień więc usiądę na spokojnie i podsumuje sobie rok ubiegły , zrobię plan na następny i jakoś wcisnę trening w tydzień bo inaczej znowu będzie płacz na wiosnę i zgrzyt zębami . Działanie , działanie i jeszcze raz działanie nawet jak wiatr w oczy !!!!

A Wam kochane zyczę n 2019 roku zdrowia i spełnienia marzeń !!! 

Lecę bo mnie suszarka goni :) 

Miłego dnia :)


23 grudnia 2018 , Komentarze (8)

Witam :)

Dziś mam już 36 lat czyli bliżej mi do 40 niz 30 :) To było piekne 35 lat i niczego nie żałuje a nawet chcę więcej :)

Waga przed świętami ... uwaga , uwaga    ... 64,8 kg !!!! Co daje najniższy wynik od lat i całkowicie mnie rozbraja !!! Jak pomyślę że we wrześniu ważyłam już 72 kg to mi serce rozwala :) Jest lepiej , po świętach trochę będzie gorzej ale jestem w transie :)  Tkanka tłuszczowa 16,6 %, masa mięśniowa 54 kg i wiek metaboliczny 21 lat !!!! 

Teraz tylko się przypilnować i kto wie może wreszcie osiągnę wagę marzeń :) 

A dziś się zbieram na piwko z koleżankami i będę świętować urodziny :) 

A Wam wszystkim cudownych świąt życzę :)

Pozdrawiam :)

20 grudnia 2018 , Komentarze (4)

Witam :) 

Tak na chwilę wpadłam tylko napisać że chyba popsuła mi się waga . Dziś zarejestrowałem wynik 65.7 kg co daje kolejny spadek o kg. Zamiast się cieszyć zaczynam się martwić czy wszystko że mną ok bo jak nie leciała 4 lata to teraz leci na łeb i szyję. 

Przygotowania świąteczne nadal w czarnej dupie , mam tylko niedzielę na edukowanie się i kupienie prezentów. Oby do świąt...

Fotka z pracy po treningu 

A jak Wasze przygotowania ?

Pozdrawiam :) 

17 grudnia 2018 , Komentarze (2)

Witam po weekendzie :)

U mnie okres roztrenowania więc nie było treningu ani nic co by trening przypominało , nie licząc tańców do 4 rano w klubie które można uznać za małe cardio. Razem z koleżanką zrobiłyśmy wspólne urodziny dla najbliższych znajomych . Ona miała parę dni wcześniej a ja mam dzień przed świętami i nikt wtedy nie może nigdy przyjść, więc w tym roku wyprzedziłam swoje święto o tydzień. Było fanie , zjadłam kawałek tortu i nie ruszyłam reszty bufetu za to wypiłam z 5 piw jak nie lepiej i dwa drinki więc kalorie do spalenia były tyle że puste :) Razem mamy 80 lat i taki był motyw przewodni imprezy :)

Jak się w południe zwlekłam z łóżka i zjadłam śniadanie rodzinne to zainspirowana śnieżna pogodą pojechałam wskoczyć do jeziora . Denerwuje mnie ten powszechny lans i sklepiki dla morsów , na morsowisku które znam od trzech lat było pełno ludzi a jak tam przyjeżdżałam kiedyś to było pusto i kameralnie. Najgorsze jest to że wszyscy są poubierani w neopren gdzie się tylko da i wchodzą do wody po pas robią fotę i wychodzą a to nie ma za duzo wspólnego z morsowaniem , cóż stało się modne więc każdy próbuje  a mało kto poczyta na czym to polega :) 

W każdy razie było fajnie znowu popływać w zimnej wodzie choć lodu nie było. 

Powspominałam weekend a więc do tematu :) Na wadze magiczne 66.6 kg :) Co daje ponad 5 kg mniej na wadze od września a dodatkowo jest najniższa wagą od 4 lat według moich zapisków na V. Czy jestem zadowolona ??? Oczywiście :) Czuję się lepiej w swoim ciele i jakość skóry bardzo mi się poprawiła . Dlaczego magiczne ktoś zapyta ... Parę lat temu jak zaczęłam ze swoich 58 kg nagle przybierać systematycznie na wadze dokładnie w tym punkcie stanęła, wtedy wydawało mi się że nigdy nie przekroczę tych trzech szóstek niestety się myliłam . Jak już poszło to od razu na 68, 69, 70, 71 i optymalnie 72,5 kg . Nie spodziewałabym się nigdy że będę się cieszyć jak po paru latach znowu zobaczę tą cyfrę , ale punk widzenia zależy od punktu siedzenia :) Z moim szczęście znowu będzie zastój a zwłaszcza że już za pasem święta i pewnie coś tak podskoczy. Niby się nie objadam nigdy  ale mam fioła na punkcie bigosu i jest to jedna z potraw której nie mam zamiary sobie odmawiać . 

Jeśli chodzi o święta to jestem w czarnej dupie ... nie zrobione jest nic , nic nie kupiłam , nie umyłam okien totalny dramat. Dziś jadę na badania do nowej pracy więc tez nic nie zrobię , cały tydzień mam popołudnia na siłowni , w czwartek jest wigilia firmowa więc tak na prawdę nawet nie mam kiedy . Muszę się jakoś zmobilizować i kupić prezenty w końcu zanim będzie sądny dzień . 

A jak u Was z przygotowaniami do świat ???

Plan na ten tydzień to nie zwariować , ogarnąć świąteczne porządki i zacząć chodzić na basen w ramach roztrenowania od biegania :) 

Dobrego tygodnia :) 

15 grudnia 2018 , Komentarze (2)

Witam kochane :) 

Dziękuję za miłe słowa pod ostatnim wpisem :) Jeszcze jestem podekscytowana ostatnim biegiem zwłaszcza że to był bieg kończący sezon 2018 r. Podsumowując przebiegłam 39 startów , na 7 nie dojechałam niestety i raz zeszłam z trasy na 36 km . Łącznie przeleciałam 1300 km bo niestety obijałam się jak chodzi o trening ale to się zmieni w przyszłym sezonie , teraz nadszedł czas na dwa tygodnie odpoczynku. 

moje medale 2018 r

razem mam przez trzy lata 121 startów , ostatnio policzyłam :)

To był ciężki sezon , bez progresu i z kontuzją ale nauczyłam się pokory i wiem że następny będzie super :) A najbardziej jestem dumna nie z maratonów tyko właśnie z ostatniego ultra górskiego , pokochałam bieganie po górach i mam zamiar jeszcze wziąć w paru udział może nie w ultra ale jakiś 30 km  . Jeszcze raz wspominki ostatniego weekendu , znalazłam w necie :) 

Ten tydzień był intensywny bardzo. Trzy razy prowadziłam tabatę i raz ABT czyli wyskakałam się za wszystkie czasy :) Dużo spacerowałam i wróciłam do swojego normalnego jedzenia , jakiś czas tem dodałam sobie kalorii i teraz jam więcej około 2200 kcal dziennie , nie muszę liczyć dokładnie tak na oko liczę ale podpięłam swój Garmin pod myfitnesspal i zobaczymy jak to u mnie wygląda :) 

Codziennie robię plank takie nowe postanowienie przynajmniej 5#1 minuta i szczerze was do tego namawiam , daje efekty i powoduje że mięśnie głębokie się wzmacniają :)

Z dobrych wieści :) W środę rano czułam się ciężko i choć nie ważę się często to sprawdziłam wagę a tam .... 66,4 kg !!!!! Oczywiście sprawdziłam trzy razy. No jak tak będzie lecieć to osiągnę cel do wiosny na pewno , dzis kontrolnie przed wpisem sprawdziłam i 66.9 kg co oznacza że kolejna granica została przełamana !!!

Nakręcam się dalej !!!!

Niestety idę dzisiaj na moją urodzinową imprezę którą robimy u koleżanki i po tym weekendzie już tak dobrze nie będzie bo nie mam dziś zamiaru dietkować , będę jadła , piła , tańczyła i się świetnie bawiła :) Nie dajmy się zwariować :)

Życzę wam super weekendu a sama lecę do garów gotować obiad i się szykować na party :)

Buziaki :)

 

10 grudnia 2018 , Komentarze (28)

Witam kochane :)

Jak zapowiadałam pojechałam na ostatni start w tym sezonie . Uwielbiam jeździć na pomorze , uwielbiam Bałtyk a na dodatek zapisałam sie na pierwszy bieg górski w życiu z przewyższaniem +1200 metrów . Przyznam się szczerze że nie spodziewałam się takiego wysiłku . Zupełnie inaczej niż po asfalcie , inne mięśnie pracuję i inaczej rozkłada się siły :)

A oto i moja trasa "

24 km szłam jak burza , szybko i sprawnie , następne 11 km było już trochę gorzej a ostatnie 12 km zaczął się dramat w głowie , bolały mnie kolana z przodu od zbiegów , miałam błoto w butach , kręgosłup tez był coraz słabszy a na dodatek zaczynało się robić ciemno a ja sama w lesie . Głowa szalała , popłakałam się przez minutę a potem ruszyłam dalej :

Do głowy przychodził mi tylko mem z FB który nie dawno widziałam i on mnie tak rozbawił że jakoś ruszyłam dalej a także setki komentarzy i wiadomości prywatnych na FB które dodawały mi siły i myśli w stylu co ja nie dobiegnę !!!

Dystans oczywiście był dłuższy o prawie 2 km jak to częśto bywa na trasach bez atestu PEZLa i te ostatnie 2 km mnie strasznie zmęczyły ale jak zobaczyłam po prawie 9 godzinach biegu baner z napisem meta byłam tak szczęśliwa że się znowu popłakałam , straszna beksa ze mnie była w ten weekend :) 

To było dobre zakończenie sezonu którego tak na prawdę nie było . Mało trenowałam , miałam fatalne czasy , odpuściłam dużo biegów bo nie byłam na nie gotowa , zeszłam z trasy na ultra maratonie i zamiast zrobić progres to cofnęłam się z formą o 2 lata ale co tam . Ważne że przetrwałam ten rok i nadal kocham to co robię choć kryzys był dość często . Po biegu zjadłam solidną kolację i zadowolona poszłam spać z taką satysfakcją jak już dawno nie czułam :)

Mimo zmęczenia nie mogłam spać długo , wstałam o 6 i poszłam na plażę . Nie wybaczyłabym sobie gdybym była nad morzem i się w nim nie popluskała . Krio też dobrze zrobiło moim nogom , odpoczęły w lodowatej wodzie a ja zobaczyłam wschód słońca , piękny widok :)

Wróciłam z Gdańska marząc o moim łóżeczku , kocyku i rodzinie :) Według mojej aplikacji spaliłam 4800 kcal więc trzeba było oddać organizmowi to co mus ię zabrało na szczęście w domku czekał obiad bo po dwóch dniach na kanapkach miała dość pieczywa na następne pół roku :

krem z batata 

i polędwiczki w sosie żurawinowym :

Dziś się będę rozciągać i rolować bo po nocce jednak czuje mięśnie , najbardziej pośladki i łydki . Na szczęście mam wolne na siłce ale nie ma laby . Mam dziś rozmowę o pracę i sprawy do załatwienia więc nie po odpoczywam jak należy . Najpierw  obowiązki a potem przyjemności jak to mówią :) Wracam do mojego normalnego jedzenia , jutro do treningu i nadal robię po swojemu walcząc o kolejne cm i kg w dół :) Trzeba tez zacząć szykować się do świąt powoli , ogarnąć listę treningów i menu , nie mówiąc już o sprzataniu mieszkania . Postanowiłam żę zacznę znowu stosować harmonogramy może wtedy będę się z wszystkim wyrabiać :) 

A jak Wasz weekend ??? 

Nie ważne czy był fit czy była laba , najważniejsze żeby był udany :) 

Dobrego tygodnia :)

ILO 

7 grudnia 2018 , Komentarze (17)

Witam kochane :)

Ja tylko na moment bo zaraz mam pociąg do Gdańska , jadę na bieg :) 

Uwielbiam takie weekendy :)

Jestem strasznie nakręcona !!! Szukałam jakiś spodni na podróż i wpadły mi w ręce moje jeansy które kupiłam 4 lata temu w rozmiarze 38 pewna że wejdę ale nie weszłam więc ukryłam w szafie żeby o tym nie pamiętać :) Biorę , mierzę i szok ... dobre !!! 

Zdjęcie takie z dupy troche bo sie śpieszyłam w tym szale pakowania :0 Nie wiem jak to się stało , wtedy ważyłam mniej o 3 kg ale byłam rozlazła a teraz mimo większej wagi lezą mi na tyłu , zapięłam guzik i nawet są lużne !!!!

Warto jednak ćwiczyć , waga swoją drogą a cm swoją :) 

W biodrach od tamtej pory 6 cm niej i od razu luzik :)

Musiałam się pochwalić :0

Myślałam że ich nigdy nie wcisnę na tyłek , już je nawet miałam oddać ale zostawiłam i to była dobra decyzja :) 

Dobra uciekam do Gdańska boegać po górach :)

Melduje się po powrocie :)

Miłego weekendu :) 

4 grudnia 2018 , Komentarze (9)

Hej :)

Nie miałam kiedy zrobić jakiegoś podsumowania więc trochę po czasie tak na szybko :) 

Listopad był mniej aktywny niż chciałam ale najważniejsze nie przytyłam , ciało się buduje i nawet udało się przekroczyć magiczne dla mnie 68 kg i utrzymać na pułapie 67,4 kg . Jestem zadowolona choć waga mniejsza o 1,5 kg tylko ale czuję się o niebo lepiej . Pomierzyłam cm i tu leci opornie ale zawsze :


19.1 4.17 różnic
biust9795-2
talia8178-3
brzuch9087-3
biodra 9997-2
udo 5454-0

waga :  69.6     67.4     a waga na początek września 71.6 kg

Pomalutku idę w swoją stronę , bez spiny , małymi kroczkami :)

Moje podsumowanie endomondo z listopada :

Plan na grudzień nadal trzymać się swoich postanowień , jeść , ćwiczyć , biegać , cieszyć się dniem codziennym i nie zastanawiać nad pierdołami :) Kontynuować swoje wyzwanie z koleżanką i dawać sobie codziennie jakieś zadania do wykonania , robić więcej plank aby wzmocnić kręgosłup i więcej abs aby wzmocnić brzuch bo potrzebuje silnego motoru do biegania . 

Weekend wyglądał u mnie tak :

śniadanko do łóżka :)

trochę ćwiczeń :

bieg charytatywny na 10 km :

Reszta czasu dla rodziny i w piżamie aby nie przesadzać :) 

A na koniec trochę żartobliwie dzisiaj :

Miała któraś z Was tak ??? Bo mi się zdarzyło kiedyś :)


 ::D(smiech)(smiech)(smiech)

Lecę Was poczytać apotem na trening , szkoda dnia :)

Miłego tygodnia :) 


 

26 listopada 2018 , Komentarze (6)

Hejka :)

Witam moje gwiazdy w ostatni tydzień listopada, ładnie zleciało . Już zaraz się zacznie podsumowanie miesiąca , roku , nowe postanowienie i tak dalej ... nowy rok -nowa ja :) Uwielbiam ten okres , czas za szybko leci moim zdaniem i nie raz nawet tego nie zauważamy chyba że kończy się rok :) 

Weekend zleciał na jednym treningu TBC , 2 razy bieganie po 5 km a potem niedzielne lenistwo i cały dzień w piżamie :) Po zajęciach z kravki musiałam się dobrze porozciągać a najbardziej bolały mnie barki bo za późnienie na start machnęłam 60 pompek , łącznie zrobiłam ich wtedy 120 !!! Jest moc :)

W sobotę startowałam w swoim ostatnim stracie w tym roku na 5 km. Czas 28;18 kończy sezon co oznacza że mam co robić w następnym sezonie biegowym . Trzeba wrócić do życiówki najpierw a potem ją poprawić , jak przy okazji poprawię wygląd ciała to tez na plus . Zostały mi dwa starty i odpoczywam 2 tygodnie do stycznie , tylko ćwiczenia i 0 biegania , takie małe roztrenowanie choć uważam że cały ten sezon to jedno wielkie :)

W niedzielę na obiad pizza :) Uwielbiam pizze i wszystko co włoskie , gdyby nie mój metabolizm to bym nic innego nie jadła ale się nie da niestety :( Tylko pomyśle o makaronie a waga 0,5 kg w górę, więc raz w tygodniu danie włoskie musi mi wystarczyć. A ta była wyjątkowo pyszna :) 

Udało mi wreszcie iść do kina na  <<Bohemian Rhapsody>>  i bardzo mi się podobało , miałam lekki nie dosyt bo znałam wczesniej całą historię brakowało mi brakujących paru lat do śmierci i ważnych wydarzeń ale popłakałam się więc film jak najbardziej na plus. Miałam nie zwracać uwagi na wyprzedaże ale się nie udało , kupiłam dzieciom nowe plecaki , nowe buty i sobie ukochany błyszczyk który zgubiłam ostatnio :) Cena była dużo niższa więc aż żal było nie skorzystać :) 

W tym tygodni tak jak zapowiedziałam wcześniej biorę się za pracę nad sobą . Koniec wymówek , nie ma na co czekać . Przygotuję sobie grafik z uwzględnieniem pracy , treningów , lekarzy i spraw związanych z dziećmi i spróbuję znowu funkcjonować według planu , kiedys tak robiłam i wszystko zawsze było dopięte na ostatni guzik a teraz to jakiś cyrk jest :) 

Lecę na trening :) 

Samych pozytywów od poniedziałku :)

 

 


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.