Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nocka23

kobieta, 42 lat, Warszawa

162 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: jak nie teraz to kiedy??

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 grudnia 2017 , Komentarze (5)

Witam po grudniowej przerwie :) 

Z reką na sercu przyznaje że nie wyszedł grudzień tak jak plan , można by powiedzieć że nie wyszedł mi wcale :) Najpierw remont pokoju dzieci który trwał tydzień i uniemożliwił mi poruszanie się po moim małym mieszkanku , okazało się że w pokoju dzieci było 11 worków 120 litrowych nie potrzebnych zabawek , ubrań itp. Razem z sąsiadkami próbowałyśmy to ogarnąć ... masakra !!! Na koniec tego sprzątania rozchorowałam się  na własne życzenie , latałam w bluzie ze śmieciami i wynosiłam meble bo po co się co chwile ubierać ??? Efekt taki że nie pobiegłam jednego biegu i tydzień w łóżku z chorym gardłem i gorączką ... do dupy :( 

W połowie miesiąca wyszłam z łóżka i ledwo ciepła poleciałam w ostatnim biegu sezonu , pomalutku i na luzie bo po chorobie byłam bardzo osłabiona ale jakoś się udało przekroczyć metę .... i tak skończyłam mój trzeci sezon biegowy :)

I zaczął się kolejny młyn czyli przygotowania do świąt , przyjazd siostry z Karaibów po roku pracy w tym pięknym miejscu , powrót mojego faceta z delegacji i zawirowania świątecznych zakupów .... doba była za krótka na wszystko bo jeszcze praca doszła o żadnym treningu nawet nie myślałam więc zrobiłam sobie roztrenowanie wcześniej niż miałam ....

D tego miałam urodziny !!! Skończyłam 35 lat i nie udało mi się zrobić wagi czyli 65 kg :( Na swoje przyjęcie urodzinowe poszłam z waga 67,5 kg i czułam się jak baleron ale po chwili stwierdziłam że mam to gdzieś i już bawiła się wyśmienicie . dostałam piękne kwiaty 

I zegarek na nowy sezon żebym więcej biegała i trenowała :)

Dzień po urodzinach były święta .... Zamieszanie , potem kolacja , prezenty i jak co rok nasiadówka przy stole u sąsiadów i rodziny... Na bigos długo nie spojrzę gdyż to mój konik i jadłam go u każdego , mój brzuch wyglądał jak balon !!! Ale jakoś przeżyłam święta :)

Były to moje najlepsze świeta od lat :) Było przytulnie , atmosfera cudowna , dzieci zadowolone więc nie mam czego żałować że dokonałam tyle zmian w życiu , to był rok zmian a na następny planuje jeszcze więcej !!!! 

Zrobiliśmy też nowy tatuaż :

A dziś w końcu wróciłam do biegania po prawie trzech tygodniach przerwy . To było ciężki 5 km tak szczerze to pierwsze dwa myślałam że padnę na zawał . 5 km w 31 minut pokazało że taki długi czas nie ćwiczenia i nie biegania mi nie służy ... teraz będzie już tylko z górki :) 

Waga po świętach 68,6 kg co oznacza że przytyłam około 1,5 kg ale to szybciutko zrzucę i walczę jak lwica o swoje dobra :) Jest chęć jak zawsze , plan prawie gotowy , pierwsze starty opłacone więc nie może być porażki :) 

Podsumowując był to mój najlepszy rok pod względem kondycji , przebiegniętych km , miłości , wiary w siebie i szczęśliwych dni :) Odebrałam też parę lekcji pokory na przyszłość i poznałam lepiej siebie :) Udało mi sie zbić 4 kg a to dopiero początek mojej metamorfozy .... 

Mam nadzieję że Wasz był nie mniej udany , w wolnej chwili nadrobię Wasze wpisy z grudnia bo stęskniłam się za wami bardzo :) 

Życzę Wam udanego ostatniego weekendu roku 2017 !!!!!

Szampańskiej zabawy do rana w sylwestrową  noc !!!

Spełnienia marzeń ,wielu planów i siły oraz konsekwencji w ich wykonywaniu , dużo miłości i tego wszystkiego co same sobie życzycie w roku 2018 !!!!

Buziaczki

Pozdrawiam moje piękne !!!! 

 

 

 

 

8 grudnia 2017 , Komentarze (15)

Witam kochane :)

Jestem super zadowolona :) rano jak się krzątałam po domku z dziećmi i jakoś tak mnie wzięło żeby się zważyć , ważyłam się wczoraj a staram się nie popadać w psychozę :) Staje patrzę i nie wierzę :) 

Wołam syna żeby się zważył bo może bateria się popsuła ale wszystko w porządku ...

Staje znowu i uśmiecham się pod wąsem :)

67,2 kg !!!!

Nie pamiętam kiedy tyle ważyłam , chyba z trzy lata temu !!!

Udało się przełamać zawzięte 68 kg .... nareszcie :) 

Teraz to dopiero dostałam skrzydeł :)

Dzisiejsze jedzonko :

Dwa śniadania zaliczone :) Lecę ogarniać sprawy i wracam na ryż z warzywami i duszonym filetem . Oby tak dalej :) 

Uciekam i życzę cudownego weekendu :)

Pozdrawiam  



 

7 grudnia 2017 , Komentarze (15)

Witam Moje Drogie :0

Miałam się odezwać po weekendzie ale totalnie mam zawalony cały tydzień !!! Od początku grudnia zamieszanie jak nie wiem co . Mój wyjechał do Niemiec, remont pokoju dziecięcego i na dodatek urzędowe sprawy mnie zasypują .

W weekend biegałam sobie dwa razy . W sobotę na Służewcu po torze konnym charytatywnie dla dzieci. Zacna inicjatywa a błoto jak na Woodstocku :) Dobrze że wróciłam do domu w butach bo w niektórych momentach myślałam że mi bajoro wciągnie obuwie :)  7.5 km zaliczone :)

W niedzielę pojechałm na półmaraton do Torunia :) Wszystko byłoby dobrze gdyby na 3 km nie złapała mnie kolka . Tak więc truchtałam sobie pomalutku do mety , zajadając na punktach pierniki toruńskie :)

Zrobiłam posumowanie roku biegowego i jestem bardzo zadowolona . 42 starty w tym 1 ultra na 50 km , dwa maratony , 14 półmaratonów i reszta dyszki i piąteczki. W sumie prawie 2000 km w nogach i dwa razy trzecie miejsce na podium.

A najlepsze że to z 12 kg nadwagą więc nie ma co się bać . Jeżeli chcesz biegać to biegaj i nie szukaj wymówek . Trzeba pokonać swoje słabości i ruszyć z kopyta, trenować i stawiać sobie coraz to nowsze wyzwania , przekraczajmy swoje granice i podnośmy poprzeczkę :) W kolejnym sezonie w planach mniej startów a więcej treningu. Mam ochotę złamać 1;55 w półmaratonie i 22 minuty w 5 km takie będą założenia na przyszły sezon a do tego triatlon i bieg górski oraz 63 km ultra :) Nakręcam się już :) 

Dietka na początku grudnia trochę popsuta ale szybko się postawiłam do pionu .Nie chce zmarnować tych $ kg które już zeszły a dzis na wadze mignęło 67 kg więc trzymajcie kciuki może wreszcie ruszy w dół :) Moje główne posiłki to koktajle i sałatki oraz obiadki w stylu mięso , ryz , warzywa :)

Rano kawusia , woda z cytryną i koktajl na dobry początek dnia :) Zaprzyjaźniam się z wodą znowu , pilnuje żeby pić pare razy dziennie po szklance . Okazało się że lepiej mi idzie uzupełnianie płynów jak mam go w szklance a nie w butelce :) 

Treningów na razie nie ma przez remont pokoju dzieci , dziś przyjeżdża szafa do pokoju więc będę ją sobie skręcać ale jak już ogarnę pokój dziecięcy to ruszam z kopyta i trenuje , biegam i pływam :) Mam 95 dni do ważnego wydarzenia  a mianowicie zostałam zajączkiem na półmaratonie i będę prowadzić grupę na 2;10 więc forma na marzec musi być perfekt i będzie :) Jeszcze kilka kg w dół i będę śmigać jak sarenka :) 

Wylewa się ze mnie dziś optymizm ale to dobrze , mroczne czasy są za mną więc musze zadbać o siebie i się realizować bo kogo jak kogo ale siebie muszę lubić bo nie zostawię się za drzwiami :) 

Miłego dnia :)

Pozdrawiam     

 

1 grudnia 2017 , Komentarze (10)

Hej kochane :)

I pyknął listopad jak zły ....

Kolejny miesiąc za mną ale szczerze nie jestem z niego zadowolona . Nie ma co się oszukiwać mogło być o wiele lepiej ale zabrakło chęci i samozaparcia . Waga bez  zmian 68.00-68.8 kg co oznacza że stoi w miejscu i ani drgnie , po ładnym spadku 4 kg mam miesiąc bez żadnego progresu . Zawaliłam treningi i trochę dietę przez 4 dni , a najbardziej w ostatni weekend kiedy to nie biegałam a na dodatek zostałam sama w domu na dwa dni więc było szaleństwo. Zaprosiłam koleżanki i było piwko , przekąski i zerwana noc czyli babskie rozmowy do 4 rano .... napuchłam jakby mnie ktoś napompował i całą niedzielę czułam się fatalnie a tak na serio to dopiero we wtorek czułam się dobrze po koktajlach z awokado i cytryny ... polecam :) Miałam się dziś pomierzyć ale rano dostałam @ i jestem jakaś taka opuchnięta więc nie będę sobie robić dziś pomiaru wolę odczekać , tylko się zważyłam i cieszę się że mimo @ na wadze równe 68 kg. 

Według mojego endomondo spaliłam 16503 kcal

biegania tylko 101 km 

spacerów 120 km

parę treningów z Mel B. 

Tyle mojej aktywności a miało być takie WOW ...

No ale coż , wyszło tak jak się człowiek starał i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem trzeba ruszać dalej i to bez spoglądania do tyłu.

Mamy grudzień , nowy miesiąc , nowe wyzwania i plany i cały czas ta sama stara JA :)

Zrobiłam juz wczoraj tabelkę , to taki mój kalendarz adwentowy tylko w moim przypadku bardziej treningowy . Mój wyjeżdża jutro na 21 dni więc pełna mobilizacja treningowa . Odpoczęłam sobie 10 dni od biegania a teraz wypadałoby ruszyć zadek i do przodu. Tak więc w grudniu dietkę trzymam i biegam , trenuje , rozciągam się i roluje a do tego sprzątam , gotuje i święta szykuje :) 

A jak na razie jem śniadanie i biorę się za domowe obowiązki :)

Rok się jeszcze nie skończył :)

Miłego weekendu życze :)

Pozdrawiam !!!!




22 listopada 2017 , Komentarze (18)

Witam kochane :)

Miałam napisać po weekendzie ale niestety czas mi na to nie pozwolił :( Mimo tego że się trzymam swojego planu i codziennie jest jakaś aktywność to nie jestem zadowolona z listopada jak na tą chwilę , wiem , wiem miesiąc się jeszcze nie skończył ale niestety po super październiku jest zatrzymanie a nawet wzrosty bardziej niż spadki ...

W weekend jak zawsze bieganko , tym razem na spokojnie bieg pół asfalt pół trail na 10 km. Biegło się jak zawsze fajnie i z uśmiechem na ustach :) w pięknej jesiennej aurze 

Czas utrzymany w 58 min na 10 km czyli lecimy dalej i utrzymujemy tempo . Niestety reszta weekendu nie była taka fajna bo zostałam zaproszona do pracy w weekend, zamiast cieszyć się spokojem i aktywnością siedziałam w nudnej pracy i patrzyłam na zegarek. Wieczorem udało się pójść do kina na film NAJLEPSZY który jest bardzo motywujący , po filmie przychodzi zaduma w stylu że jak się coś chce zmienić to trzeba walczyć , bardzo nam się podobał. W niedzielę znowu praca i tylko na morsowanie znalazłam chwilę , taki relaks po bieganiu sobotnim bardzo mi sie przydał ...

I weeekend się skończy znowu wir tygodnia mnie porwał , znowu nie mam czasu na nic. Wczoraj udało się potrenować późnym wieczorem , pobiegałam z Moim i jego kolegą . Miało być 5 km ale zgubiliśmy się i wybiegliśmy gdzieś za miasto ....w końcu wyszło 15 km więc całkiem zacne wybieganie jak na wtorek. 

Ostatnio dużo myślę na temat siebie , biegania i zmian ku lepszemu . Notuje sobie przemyślenia , wprowadziłam próbne tabelki na testa i szykuję się na grudzień. Waga niestety znowu 69 kg ale nadal nie tracę zaparcia że do końca roku będzie 66-65 kg. Może to jest zastój i trzeba zrobić kolejną rewolucję w diecie , już i tak sporo zmieniłam ale widać za mało . Zmieniam godziny posiłków , ostatni jem za późno i gubią mnie te batony twarogowe . Zacznę prowadzić foto menu więc sama będę miał kolorowo na białym co jem :) 

Uciekam do pracy :) 

Miłego dnia :) 

13 listopada 2017 , Komentarze (10)

Witam kochane moje :)

Przyznaje się bez bicia że oprócz biegania weekend nie był wcale fit .... Nawet się nie ważę bo nie chcę się denerwować ale z deczko mnie poniosło ... 

W sobotę był Bieg Niepodległości :) Wystartowałam jako prowadząca koleżanki która chciała poprawić czas na 10 km . Pogoda dopisywała i udało się osiągnąć cel , dobiegłyśmy w 58;37 :) Koleżanka zachwycona i ja także bo biegło mi się leciutko , od kiedy waga trochę spadła mam inny komfort biegania :)

Po biegu zjadłam kanapkę ( pierwszą od dawna ) i pojechałam do koleżanki na parapetówę .... i tam poległam . Były koreczki , mięsko , kabanosy i piwko .... Napchałam się strasznie w nocy nie mogłam spać bo mnie muliło i na pewno nie pomogło w moim odchudzaniu . Miałam startować na 5 km w niedzielę więc taka noc nie wróżyła nic dobrego .... a jednak :) Mimo ciężkiej nocy , lekkiego kaca i samopoczucia <do dupy> pobiegłam w Czosnowie i nawet nie wiedziałam że zrobiłam życiówkę :) 

Mega dumna wracałam do domku :) Wreszcie moje nogi mnie niosą tak jak lubię , każdy kilogram na minusie dodaje do przyśpieszenia , nie męczę się tak szybko jak wcześniej i wiem że jak będę o siebie dbała , konsekwentnie realizowała plan to sukces jest mój :) 

Dziś  odpoczywam w domku i oczyszczam organizm , obowiązki domowe trochę zaniedbałam przez biegi więc dziś będzie sprzątanie, pranie i wieczorne trenowanie aby nie tracić zapału . Czas leci szybciutko a mi jeszcze tyle kg ciąży , do końca roku jeszcze trzy na minusie i zacznę sezon 2018 z kopyta :) 

Przyjemnego tygodnia :) 

Pozdrawiam :)

10 listopada 2017 , Komentarze (10)

Witam szanowne koleżanki :)

Ociągam się trochę ale dietkę trzymam :0 Miało być 30 treningów a tu już 10.11 a ja mam tylko 5 !!! Będę musiała tyłeczek spiąć i sie bardziej postarać tylko czasu trochę brak... Wczoraj miałam wolne więc po załatwieniu wszystkich urzędowych spraw wbiłam się w trykot na jesienną przebieżkę. Wyszło tylko 5 km bo dzieci na obiad czekały ale i tak było fantastycznie :) Uwielbiam ten kontrast .... ludzie opatuleni e szale i kaptury i kolorowa ja , na krótko bo wygodniej z uśmiechem na ustach  i nucąca sobie jakąś piosenkę którą właśnie podają mi słuchawki :)

Po bieganku było gotowanie , dla mnie i dla dzieciaków. jedzenie coraz lepiej mi wychodzi , juz mam swoje nawyki i nie namówisz mnie na chipsy czy paluszki . Wchodzę do sklepu i omijam szerokim łukiem przekąski w stylu pieczywo , drożdżówki itp. Na obiadek wczoraj duszona cukinia z kurczakiem i ryżem  

A na kolacyjkę sałatka z paluszków surmii , ogórka konserwowego i kukurydze polane oliwą czosnkową 

Po za tym dwa wafle ryżowe z masłem orzechowym przed bieganiem i baton twarogowy w belgijskiej czekoladzie na podwieczorek , moje nowe zboczenie są przepyszne :) Dziś ruszam do pracy a po pracy zaczynam kolejny aktywny weekend tym razem bez wyjazdów , muszę odpocząć od tych wyjazdów biegowych bo bardziej męczą niż sam bieg .

Na wadze dziś 68,00 kg czyli nic się nie zmienia ani w dół ani w górę . Mam mały zastój ale wierzę że jak będę się trzymać swojego to waga poleci dalej :)

Fantastycznego weekendu :)

Pozdrawiam :)


 

6 listopada 2017 , Komentarze (20)

Witam po kolejnym weekendzie :)


Nie wiem jak to jest ale piszę tu najczęściej w poniedziałek , wtedy mam najwięcej czasu jak widać :) Dziś mam wolne ponieważ wróciłam z Gdańska w nocy i jestem półprzytomna ...

Ubiegły tydzień trzymałam się planu . Poszłam pobiegać  6,5 km z Moim a potem wylądowaliśmy na siłowni gdzie siedzieliśmy 2 godziny :) Zrobiliśmy dobry trening , bardzo mocny obwodowy a potem się rozciągaliśmy i rolowaliśmy.

Zastanawiamy się nad kupnem karnetu ale mamy jeszcze parę wejściówek więc zanim się zdecydujemy najpierw pozwiedzamy okoliczne siłownie i wtedy coś wybierzemy :)

W sobotę ruszyliśmy do Gdańska  na półmaraton. Kwatera blisko morza które uwielbiam a zresztą to był idealny moment aby rozpocząć kolejny sezon morsowania . Mieliśmy to zrobic wcześniej ale miałam chore nerki i nie było takiej możliwości ale skoro juz i tak jechaliśmy nad morze to czemu nie . Namówiliśmy nawet koleżankę i tak weszła z nami po raz pierwszy do zimnej wody , brakowało mi tego :) 

W Gdańsku było fajnie , bieg mi się podobał choć organizacja była fatalna. Biegło mi się ciężko , samopoczucie niby kapitalne ale miałam problemy z wyrównaniem oddechu. Najważniejsze że udało się pokonać dystans trochę ponad 2 h z uśmiechem na ustach. Koleżanki biegaczki od razu zauważyły że coś mnie ubyło mimo że to dopiero 4 kg , miło mi się zrobiło że widać te brakujące 3 cm w obwodach bo po mierzeniu okazało się że tyle spadło :)   Waga po wyjeździe 68,2 więc się trzyma mimo pizzy po bieg ale uzupełnienie węgli jest obowiązkowe. Do wieczora świętowaliśmy bieg w towarzystwie znajomych a potem szybko w pociąg i do domku na 2 dotarłam ...

Dziś juz odpoczywam , trochę popiorę itp. bo oprócz biegania i moczenia tyłka mam też inne obowiązki :) Trzeba ogarnąć dom i spędzić czas z dziećmi . Wieczorem trening ale jeszcze nie wiem jaki , razem coś wymyślimy żeby nie przerywać rytmu. Walczę dalej i juz czekam na 65 kg !!! Mam nadzieję że w tym roku zobaczę   a jak zejdę z wagi tak jak sobie ustaliłam to na przyszły sezon będę śmigać jak sarna po lesie :) 

Dobrego tygodnia :)

Pozdrawiam :)

   

 

3 listopada 2017 , Komentarze (10)

Witam kochane :) 

Miałam napisać od razu ale jak zawsze dużo się działo :) Mój grafik nadal trochę kuleje jednak myślę że z czasem uda mi się go wdrożyć do końca :) W tamtym tygodniu szłam według planu , byłam na siłowni , basenie , trampolinach i biegałam . Wykonane idealnie , niestety w weekend trochę poleciałam bo mój miał urodziny i wpadło alko jednak dietę trzymałam i nie dałam się namówić na nic z zakazanej listy :) 

Znalazłam nawet czas na odprężenie w strefie relaksu , godzina jacuzzi i biczów wodnych dobrze mi zrobiła i odprężyła :)

Weekend się skończył a ja biedna nadal nie wróciłam do treningów bo miałam wizyty lekarskie z dziećmi i przyjęcie hallowen do zorganizowania , żyć by mi nie dano jakbym go nie zrobiła . Wyobraźcie sobie moje małe mieszkanko po wizycie dziesięciorga dzieci !!! Rano był dramat i masa sprzątania a potem szybka objazdówka po cmentarzach i nareszcie można wrócić do rytmu normalnego życia :)

A w temacie ....

Na wadze 68,2 kg :) Dopiero teraz się zorientowałam że na koniec września było 72,2 kg więc chcąc nie chcąc ubyło równe 4 kg i zaczynam to odczuwać . Na wczorajszym treningu biegło mi się tak lekko jak kiedyś , zmęczyłam się duzo później niż zawsze a takie efekty dodają mi skrzydeł . Zauważyłam tez że mniej mi brzuszek odstaje w leggach i to cieszy moje oko :) Jeszcze się nie mierzyłam dziś w obwodach ale na pewno to zrobię , mam nadzieję że nie tylko wody ubyło ale choć cm tłuszczu tez :) 

Fb mi przypomniał jak wyglądałam 5 lat temu , wiem że czasu nie cofnę ale o takie nogi jeszcze powalczę , ostatnio motywuje się wszystkim czym się da :) Trzeba sobie robić dobrze :) 

Plan na listopad to wykonać 30 treningów !!! Jak na razie mam za sobą 2 :

8 km biegania w 42 minuty 

30 min z Mel B.

Jak wrócę z pracy przygotuje tabelkę żeby mieć wizualizację tego co robię . 

A teraz w podskokach lece do pracy i ciesze się moją spadającą wagą :)

Miłego dnia :) 

Pozdrawiam 







24 października 2017 , Komentarze (4)

Witam :)

Wczoraj się zresetowałam i wymasowałam do oporu :) Wieczorem się okazało że mam wolne do czwartku więc położyłam się spać z dobrymi myślami że to najlepszy czas żeby ogarnąc sprawy i wdrożyć plan na trening :) A jeszcze do tego jestem sama na dwa dni bo mój wyjechał , będę działać i mam nadzieję że żadne okoliczności na które nie mam wpływu nie popsują mi humoru i pozytywnego nastawienia :) Przyznam się że wczoraj kładłam się z wybornym nastrojem a dziś od rana słucham piosenki która mnie nakręca.

Czuje że to dziś :) Miewacie tak czasami ???? Wstaje się rano i od razu micha się uśmiecha , coś w środku mówi ci że to dziś ten pierwszy dzień Twojego ogarnięcia i lepszego zycia w zgodzie z samym sobą :) Może zwariowałam albo za dużo hormonu szczęścia mi się wydziela w organizmie ale taki mam dziś nastrój :)

Plan treningowy jest taki :

wtorek : bieganie i trampoliny

środa : siłownia lub fitness 

czwartek: bieganie i basen

piątek : reset day 

Weekendu nie planuje bo mam imprezę Mojego i urodziny z córką a do tego chciałabym pojechac z dziećmi do Wilanowa zobaczyć ogród świateł :) 

Dieta ... u mnie wygląda tak :

Ale coś czuję że nie jestem sama z Tym problemem że w weekend więcej folguje :) Piątkowy weekend jest zawsze na mieście i kończy się na browarze i to kolejny zły nawyk z którym trzeba powalczyć :) Dziś ma być idealnie , już jestem po koktajlu białkowym i będę się szykować powoli do biegania  a potem rzucę się w wir załatwiania spraw i sprzątanie tak aby wykorzystać ten dzień na maxa :) 

Miłego dnia :) :) :)  

 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.