Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nocka23

kobieta, 42 lat, Warszawa

162 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: jak nie teraz to kiedy??

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 września 2017 , Komentarze (28)

Witam po weekendzie :)

Melduje że powoli realizuje swój plan :) Udało mi się dwa razy poćwiczyć na brzuch i tyłek po 30 minut , jadłam fitowo jak to się mówi i biegałam :) W sobotę pojechałam ze swoim facetem do Sulejowa na maraton wokół jeziora czyli 50 km biegu crossowego jak się później okazało . Nigdy nie przebiegłam takiego dystansu , a jestem bez formy z dodatkowymi kg na stawy więc pojechałam jak na ścięcie . Obiecałam mojemu że zejdę z trasy jak będę się źle czuła lub stracę siły... 

Jechałam z dobrym nastawieniem , zjadłam węgle na śniadanie i cały czas micha mi się śmiała bo się nie spodziewałam tego co mnie czeka ...

A czeka na mnie koszmar !!! Na 3 km zaatakowały Nas szerszenie tylko mnie nie ugryzł żaden ale miałam trzy we włosach , upał był niemiłosierny , trasa biegła przez las gdzie nie było zywej duszy choć widoki piękne . Bardzo złe oznakowanie sprawiło że się zgubiłyśmy z koleżanka parę razy  a ból nóg na 44 km był nie do zniesienia . Na trasie były tylko 3 punkty z wodą w pewnej chwil jak wypiłam swój zapas miałam nawet ochotę pić wodę z zalewu i wcale nie żartuje .... Możecie to sobie tylko wyobrazić jak człowiek jest zmęczony i słaby gdy biegnie bez przygotowania pierwszy raz 50 km ...

Na szczęście się UDAŁO !!!

Jestem oficjalnie ULTRA MARATOŃCZYKIEM !!!

Moje kochanie wygrał cały bieg , był pierwszy pokonał dystans w 3:44 min więc wybiegł po mnie na ostatnie  km i motywował abym biegła do końca , w życiu tak nie przeklinałam jak na ostatnich 300 metrach :) 

A największą niespodzianką było dla mnie kiedy na mecie dowiedziałam się że jestem trzecia w kategorii K-30 i mam podium na swoim pierwszym ultra :)

Po biegu rzuciłam się na piwo i węglę żeby móc funkcjonować, jak zmęczenie opadło byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie :)

W niedzielę wyskoczyłam na piknik z dziećmi i bieg na 5 km żeby rozruszać obolałe nogi a najbardziej piszczele , było rodzinnie i aktywnie czyli tak jak lubię najbardziej :)

Pobiegałam z moją drużyną i się zrelaksowałam :) Ciężko było ale dziś trzeba do pracy a jakbym się nie poruszała to bym dziś z łóżka nie wstała a tak śmigam sobie i się zbieram do pracy :)

Waga nadal 71 kg , dietka trzymana i działam dalej :)

Miłego tygodnia :)

6 września 2017 , Komentarze (4)

Witam :)

Wczoraj się Wam spowiadałam a dziś zaczynam planować :) 

Zmienia sie mój plan dnia powolutku , jeszcze go dopracowuje ale myślę że się szybko wdrożę. Dzieci w szkole , mam plan zajęć więc moge zaplanować poranki. Mój facet wstaje o 4 rano bo idzie na trening biegowy po czy budzi mnie koktajlem na śniadanie około 6. Przez lato spałam do 11 a nawet później gdyż byłam uziemiona z dziećmi w domu , pierwsze dni były trudne jednak dałam radę i budzę się już normalnie. Nie jestem jeszcze gotowa by dołączyć do niego na ten poranny trening ale wszystko w swoim czasie :) 

Dziś koktajl o smaku pomarańczy ze szpinakiem :) Pyszny i orzeźwiający z rana :)

Idę dziś pierwszy raz do pracy od czerwca na dzień próbny :) Jak wypali to będę już miała cały plan dnia i będę mogła wdrożyć ćwiczenia :) Zaplanować sobie tak tydzień żeby był czas na dom , pracę , trening i miłość :) 

Drugie śniadanie też mi przygotował :) Bardzo dobrze bo ja ogólnie nie jem w pracy a potem w domu robię rzut na lodówkę :) 

Dieta jest już uruchomiona , cieszę się strasznie bo najgorsze są zawsze początki. Trudno jest się przełamać i wrócić do zdrowego jedzenia po tylu mieiącach jedzenia głównie makaronu z sosem , kanapek z serem żółtym i chińskiego żarcia ... żenada :)

Trzymajcie kciuki żeby praca była fajna i mi pasowała !!!

Najważniejszy zawsze dla mnie był rytm dnia , bez rytmu nie ma mnie a dopóki nie ustalę czas zajęć mniej więcej to nie ruszę z kopyta tak jakbym chciała . 

Dziś na wadze 70,4 kg :) 

Wczoraj było zdrowo , piłam witaminy i izo , pilnowałam ilości wypitych płynów , zjadłam lekką kolację i widze że woda zaczyna ze mnie schodzić a już byłam napompowana tak że wystarczyło mi sznureczek przyczepić i zaoszczędziłabym na komunikacji miejskiej :)

Jutro pomiar cm i pierwsze ćwiczenia . Nie wiem jeszcze czy będę biegać czy ćwiczyć w domu ale poproszę mojego żeby jakoś dobrze mi rozpisał trening i będziemy sobie działać . 

W grudniu mam 35 urodziny i mam zamiar wyglądać na nich jak torpeda :) 

Miłego dnia :)

ILO >>>>

5 września 2017 , Komentarze (16)

Witam kochane :)

Dawno mnie nie było tutaj .... jakoś tak mi się życie pomieszało że nie byłam w stanie nic pisać , nie byłam w stanie myśleć o wadze ani nawet ćwiczyć i biegać . Zrobiłam sobie dość długie wakacje od wszystkiego i żałuje tylko że moja głowa się nie uspokoiła wcześniej bo teraz muszę zaczynać wszystko od początku .... Znacie to, prawda ???

Człowiek miesiącami robi formę , trzyma dietę , ma cudowny humor i nagle jedno wielkie BUM i wszystko runęło . Ktoś powie : słabe fundamenty !!! Ktoś inny że głowa była słaba !!! A tak na prawdę czasami są w życie takie wydarzenia i sytuacje że nawet największy mocarz emocjonalny ich nie przetrzyma i nie ma co tu szukać winy ani pluć sobie w brodę , zdarzyło się i mi a teraz wracam na prostą i jestem z siebie dumna że wracam z nowymi naukami w głowie . 

Tak w skrócie miałam czas przemyśleń nad ostatnią dekadą życia . Mój związek po 10 latach okazał się nieporozumieniem i został zakończony . Nie na spokojnie , bardzo burzliwe co odbiło się na rodzinie i mojej sytuacji ogólnej . Straciłam chęć na wszystko , starałam się układać swoje puzzle i dwa miesiące lata siedziałam na dupie nie robiąc prawie nic. W ten magiczny sposób moja waga wzrosła do 72 kg a forma biegowa jest taka jak dwa lata temu czyli biegnę żeby się nie udusić :) Obwodów nie mierzyłam jeszcze , brak mi odwagi ale widzę po ubraniach że jest nie dobrze - wszystko ciście ... najgorzej jest na brzuchu. Jak już córka się mnie pyta czy nie jestem w ciąży to nie jest dobrze :) Biorę się za siebie bo zaczynam się czuć jakby tłuszcz wsiąkał we mnie z powietrza ....

Po rozstaniu długo się wyciszałam , wreszcie mam w domu ciszę :) Potrzebowałam czasu żeby uspokoić skołatane nerwy , obcięłam włosy , odświeżyłam  mieszanie , powynosiłam graty byłego i trybiki ruszyły. Pobiegałam ostatnio parę razy ale jeszcze się nie przełamała do ćwiczeń, po kolei do przodu. Mam nowego faceta który jest zupełnie inny i bardzo mnie wspiera , stara się mnie motywować i uszczęśliwiać więc powinnam tym razem ruszyć z kopyta w zupełnie nowej odsłonie :)

W ubiegły weekend już wystartowałam w półmaratonie , pierwszym od 3 miesięcy , poszło bardzo źle ale najważniejsze że dotarłam do mety mimo bólu nogi .

Dziś się relaksuje bo pierwszy raz od końca roku szkolnego jestem sama bez dzieci w domku a jutro robię pomiar i plan na walkę z obwodami a także trzymam kurczowo dietę :) Dobrze że nigdy nie jest za późno na zmiany one nas kształtuję :)

Jeszcze foty z lata :)

Powodzenia :)

Pozdrawiam :)

ILO :)



25 kwietnia 2017 , Komentarze (62)

Witam kochane :)

Wiem , wiem długo nie zaglądałam ale to był dość dziwny okres w moim życiu. Układam sobie głowę , życie i cele . Przygotowywania do maratonu mnie pochłonęły , był strach , wymioty na tle nerwowym i walka z głową a do tego wybiegania po 25 km:)

Nie udało się zejść z wagi niestety więc biegłam maraton z 10 kg nawagi ale się udało :)

TAK JESTEM MARATOŃCZYKIEM :)

Przebiegłam w niedzielę swój pierwszy maraton na Orlen Warsaw Maraton w 4;54 :) !!! Dzielnie truchtając przez 42,195 km z uśmiechem na ustach bo jak się okazało maraton biegnie się głową :) Moja mnie zaskoczyła , nie miałam kryzysu , nie miałam doła , myślałam o ważnych sprawach a nie o trasie . Kiedy zobaczyłam 30 km krzyczałam z radości że jeszcze 12 km a inni patrzyli na mnie jak na wariatkę :) Bo jestem wariatka !!! I mam to :) Nareszcie upragniony maraton :) Dwa lata temu prawie zeszłam na zawał po przebiegnięciu 5 km a teraz śmigam 42 km :)

Jestem z siebie mega zadowolona :) I jak to jest że nie mogę schudnac a mam w sobie tyle mocy ? Sama tego nie rozumiem ale wiem że ten sukces naładował mnie nową lepszą energia i teraz bardziej niz zawsze chcę zmienić cos w swoim życiu :) Wrócić do regularnych treningów , wrócić na siłownię bo karnet leży na półce a kaska leci i wyznaczę sobie nowy cel ale o tym nie dziś :) Dziś świętuję :) 

Mam też prośbę o polubienie naszego funpeaga na FB jak by któraś z Was była tak miła :)

https://www.facebook.com/prettyfittyteam/?ref=aymt...

Wczoraj odpoczywałam i jadłam żeby uzupełnić organizm a dziś wracam do świata :) Machnę jakieś wolne 5 km i pozałatwiam sprawy :) Emocje juz opadły trzeba życ dalej :)

Pozdrawiam :)

Miłego dnia :) 



  

28 marca 2017 , Komentarze (20)

Witam kochane :)


Słoneczko świeci pięknie za oknem , ptaki śpiewają a ja zbieram pozytywną energie by mieć dobry dzień . Nie po drodze mi tu pisać ostatnio , zaglądam , czytam ale nie mogę się zebrać więc dziś przysiadła w końcu i skrobnę coś :) Marzec dobiega końca , miał być mój i takie tam bla, bla bla .... Nie mam zamiaru tak jak w lutym się tłumaczyć że ,, znowu w życiu mi nie wyszło " i obiecuje się nie żalić :) Mam teraz okres spokoju wewnętrznego , poszukiwania pomysłu na siebie i porządkowania głowy :) Zrezygnowałam z pracy która była dla mnie męcząca psychicznie , nie dawała satysfakcji , była mało płatna i ogólnie do dupy bo inaczej sie nie da tego określić . W piątek idę ostatni raz i zaczynam nowy etap w życiu . Jestem zadowolona z siebie bo pierwszy raz sama dla siebie zrobiłam coś takiego , opuszczam zły statek beż żalu i wierzę że będzie dobrze , znajdę inną która będzie mi przynajmniej czasowo pasować a na tą chwilę zajmę się domem i rodziną przez dwa tygodnie żeby odżyć :) Moje dzieci już mówią że lubią jak choruje bo jestem w domu a to nie jest dobry znak więc ze względu na miłość matczyną  nie mogłam inaczej postąpić . Wieje dobry wiatr dla mnie jestem tego pewna :)

No to teraz wracam do tematu tego portalu :) Waga nadal 69 kg !!! Miesiąc trzeci zero spadku ... cóż :) Ciało nie gotowe na lato zupełnie ale mamy jeszcze całą wiosnę a skoro nie oczekuje cudów to ich nie ma . Mało było siłowni w tym miesiącu i mało treningów ale też nie miałam na to czasu przez godziny pracy od 15-21. Rano wstać ogarnąć rodzinkę , posprzątać , zrobić obiad , załatwić sprawy i nagle była 14 godzina a potem o 22:30 w domu bo dojechać trzeba i kobieta pada na twarz . Gdzie tu jeszcze wcisnąć trening ??? Wcześnie mój mi pomagał więc czasu miałam więcej a teraz on sam pracuje po 14 godzin  i wszystko na mojej głowie !!! Szok !!!

Wielki szacunek dla kobiet które mają tak cały czas ja dopiero się uczę być sama w domu i ciężko idzie choć coraz lepiej :)

W marcu przebiegłam 3 półmaratony !!!! Forma wytrzymałościowa jest pięknie robiona :) 

Sosnowiec cross półmaraton w deszczu :)

Gdynia :) Cudowna podróż , świetny bieg :)

I Warszawa :) Która w tamtym roku była moim pierwszym półmaratonem <3

No i jedna 5-tka wpadła czyli bieg na Dzień Kobiet o którym już pisałam :)

Teraz czas spokojnych treningów do Orlen Maratonu , to będzie mój pierwszy i nie wiem czy nie ostatni a tak między nami strasznie się boję i denerwuje tym startem . 

Dietę jak to jak zawsze zawaliłam , jakaś część mnie nie chce się zdrowo odżywiać i nie mogę jej przekonać za cholerę :( Parę dni jest cacy a potem bum i ochota na węgle straszna i tylko jeść , jeść i jeść !!! W czasie pobytu w Gdyni dostałam ochrzan w temacie odżywiania że ja prawie nic nie jem i nie mam siły , że za mało węgli , że to od tego nie mogę schudnąć bo za mało jem i dało do myślenia . Ale ja nie mam apetytu bardzo często i gęsto a jak już mam to na niezdrowe rzeczy , tu kupię pączka a kiedy indziej batona i już jestem pełna. Uczę się od nowa jeść jak przystało , gotuje obiady itd ale nic nie będę się chwalić że jest lepiej bo zaraz zapeszę :( 

Tak to mi marzec zleciał :) Nie czekam na magiczny kwiecień i nie trzymam za niego kciuków , wyjdzie jak wyjdzie ... to zależy ode mnie i od nikogo więcej . Widzę ze nic nie działa więc trzeba się zresetować i zmieniać na stałe swoje zachowania i nawyki a nie obliczać miesiąc za miesiącem i pisać że się nie udało :) Czeka lato , jesień , zima , wiosna , lato ......itd i co z tego jak się tkwi w jednym punkcie ??? To nie pora roku jest winna naszemu braku konsekwencji i nie trzymaniu się własnych postanowień :)

Robię swoje i się nie nakręcam :) 

Cała ja patrzę na świat który jest kolorowy i nie dam go przysłonić żadną chmurą :)

Przyjemnego i pozytywnego dnia !!!!

Pozdrawiam 

<<<ILO>>>



18 marca 2017 , Komentarze (12)


Witam kochane :)

I znowu się nie odzywałam :( Miał być marzec na wypasie a tu lipa po całości , zamiast tryskać energia i walczyć o lepszą ja popadam znowu w jakiś marazm i hoduje oponkę na wiosnę , no w każdym razie tak się zachowuje ostatnio . Waga poszła znowu do góry czyli znów witamy prawie 70 kg ....wrrrrrrrrrrrrr.... nie mądra ja !!! 

Robię ten wpis jako takiego wirtualnego liścia którego sama sobie strzelam w buźkę :) W głowie mi się kłębią pytania w stylu czy ja się już nie zmienię ??? Czy już zawsze będę tak psuła moje idealne plany ??? Czy na serio nie mogę realizować swoich postanowień ??? A po chwili cos mi puka w główkę ...puk , puk OGARNIJ SIĘ !!!!

Tak więc jestem tutaj znowu , skruszona i nadal pełna wiary że to będzie rok sukcesu tylko z minimalnym trzy miesięcznym poślizgiem :) Nie mam już do siebie siły z tym optymizmem , wiem że marudzę ale nie potrafię się poddać i basta :)

Jak na tą chwilę byłam tylko 4 razy na siłowni i przebiegłam w marcu 60 km w tym jeden półmaraton w Sosnowcu i na tym się kończy moja aktywność.

Przefarbowałam włoski na nowy kolor tak na wiosennie :) Trochę fioletu w życiu nie zaszkodzi jak to mówia , mimo fali krytyki mi się bardzo podoba :) Nie mam normalnej foty ponieważ robię zdjęcia zastępczym telefonem i wyglądają jakby były robione tosterem jak to mówią moi znajomi więc daruje sobie wklejanie :) Widać trochę na górnych :)

Zaraz zbieram się do Gdyni na półmaraton , mam zamiar wykorzystać dobrze ten czas dla swojej głowy . Pobiegać , wyciszyć się i przemyśleć parę spraw po to żeby wrócić na tarczy i z większą werwą do pracy nad sobą . Czasami tak bywa że człowiek musi coś zrobić z sobą , pomyśleć , poukładać wszystko i kolejny raz się podnieść:)

 Laba się skończyła !!!

Miłego weekendu :)



27 lutego 2017 , Komentarze (16)

Witam kochane :)

Strasznie zaniedbałam wpisy tutaj ale nie miałam na nic czasu ostatnio :) Dzieci miały ferie a ja zamiast mieć więcej czasu nie miałam go wcale . Ale już jestem :) Niestety trochę leniuszek mnie dopadł na koniec miesiąca jak chodzi o aktywność fizyczną i przez 8 dni nie robiłam nic , dieta też trochę się popsuła po tym jak pojechałam na tydzień do mamy . Moja wina ... no wiem nie ma co się tłumaczyć tylko że jak jadę do mamy to mam ochotę zjeść to co jadłam jako nastolatka , uwielbiam kuchnie mojej mamy co na to poradzę ???? Przyjemnie spędziłam czas grając z mamą i siostrą w karty przy białym winie i na szczęście waga mi nie skoczyła po tych wieczornych nasiadówkach :) Nadal 68 kg :) Za to mama nosi rozmiar 32-34 po tym jak schudła 10 kg i wyglądam przy niej jak małe słoniątko :)

Bieganie w lutym tez nie wyszło tak jak chciałam bo w sumie 92 km na liczniku. Miało być lepiej ale dużo dni zaniedbałam więc nie ma co się czarować :)

Nasza drużyna kwitnie :) Jesteśmy na etapie przygotowywania nowych wiosennych strojów naszej drużyny do której zaprosiłam już jedną z koleżanek z V :) Nasz team jest coraz bardziej rozpoznawalny więc wszystko idzie po naszej myśli :) W marcu będziemy w Sosnowcu , Gdyni i Puławach biegać po ulicach miast oj marzec się zapowiada na serio bardzo biegowo aż się sama boje czy dam radę :) 

A co nowego u mnie ??? No tak bym zapomniała że pierwszy raz jechałam konno :) Uczucie dziwne i strasznie mocno się spięłam ale po 5 minutach już mi się podobało :) Najbardziej się bałam że wyląduje w błocie które tego dnia było po kolana :) Raczej nie będzie to mój jedyny raz , mam zamiar poszukać jakiejś przyjemnej stajni i dołożyć jazdę konną do moich zajęć :) Jak to mówią na naukę nigdy nie jest za późno :)

Wreszcie zrobiłam sobie też rzęsy :) Zawsze jak biegam to wyglądam po biegu jak panda tak sie rozmazuje tak więc postanowiłam spróbować sztucznych i jestem zachwycona :) Wstaje rano i wychodzę z domu :) Nie robię nic przy twarzy tylko kremem smaruje buzie i wychodzę, Niestety zabieg kosztowny więc zobaczymy jak długo będzie trwało  szczęście :) Fota trochę obrobiona ale mi się podoba :)

Jutro aktywuje karnet na siłownię :) Nareszcie się zdecydowałam i będę regularnie chodzić w marcu trzy razy w tyg siłownia , trzy razy bieganie i dwa razy pływanie na basenie a do tego morsowanie :) Wiosna się zbliża , zaraz będzie lato i trzeba się brać do roboty . W marcu mam zamiar zobaczyć 65 kg na wadze i nie przewiduje inaczej to będzie mój miesiąc , miesiąc walki i efektu !!!! I tak jestem zadowolona z lutego i utrzymania 68 kg ale mam apetyt na sukces , w głowie mi się układają schematy wszystkie pozytywnie zakończone i wizualizacja mojego dobrego miesiąca :) 

A jak wasze podsumowania lutego ??? 

Pozdrawiam :)

<<<ILO>>>

16 lutego 2017 , Komentarze (13)

Na start fota z waga 69 kg

Ucina mi ciągle wpis

14 lutego 2017 , Komentarze (15)


Witam kochane moje :)

Ostatnie dni bardzo aktywne , oj bardzo :) Przygotowania do sezonu biegowego ruszyły pełna parę :) Mimo dość ciężkiego tygodnia , bardzo mi on nie wyszedł i czasu na nic nie miałam ale na trening biegowy z trenerem udało mi się dotrzeć w piątek :) Ćwiczone było tempo biegowe i była MOC omal nie zeszłam na zawał ale po treningu czułam się super :) 

 Weekend standardowo morsowanie a wieczorem gra miejska oczywiście biegowa :) Każda para dostała 4 lokalizacje w Warszawie i miała 1.30 H na znalezienie obiektów i zrobienie foty :) Pobiegłam ze swoim który nie biega wcale więc nasze przedostatnie miejsce nie było zaskoczeniem , liczył się fun a nie zwycięstwo a tego nie brakowało :) Faktycznie trochę zmarzłam bo pogoda nie rozpieszcza ostatnio ale przez morsowanie jestem bardziej odporna na zimno , jedna z zalet pluskania się w przeręblu :) Mina opatulonych w szale ludzi bezcenna :)

A w niedzielę był bieg w Grodzisku Mazowieckim dla singli na 10 km :) Wiało omal głowy nie urwało ale mimo przyduszenia udało się pokonać trasę w szczerym polu. Nasz trenerro wygrał z takim wynikiem o którym nawet marzyć nie mogę więc było świetnie :) Razem z dziewczynami z drużyny robiłyśmy za jego harem :) Uwielbiam swoją nową drużynę lepsza niż wszystkie inne w których byłam :) Biegamy sobie i promujemy firmę i mamy z tego duzo radości  :) 

Weekend bardzo udany więc w poniedziałek resecik :) 

Zrobiłam wczoraj ten pomiar na który się tak długo zbierałam i szału nie ma :

waga 68,1 kg

biust    95     cel 90   

talia     78     cel 72

brzuch 88     cel 82

biodra 98      cel 92

udo     57      cel 55 

Tak to sie w liczbach prezentuje i w celach realnych bo przeanalizowałam swoje wymiary przy wadze od 56 do 70 kg i takie są mniej więcej przy wadze 60-62 kg czyli tak jak będę ważyć w tym roku :) Bo tak będzie :)

Dietka jakoś idzie choć nadal się łapię na wpadkach :) Muszą ją podrasować bo wybijam się z rymu . Na  śniadanie masło orzechowe szamam ostatnio i jestem syta jak cholera . Układamy z trenerem dla mnie plan żywieniowy , zobaczymy co z tego wyjdzie oby coś pozytywnego :)

Dziś w planie brzuszki 20 min i bieg wieczorem pod okiem trenera :) 

MIłego weekendu :)

Pozdrawiam 

<<<ILO>>>>

 

  

6 lutego 2017 , Komentarze (15)

Witam :)

Rozkręcam się i to mi się podoba :) Dieta pilnowana choć zdarzyła się wpadka jak byłam na kinder balu i trochę czekoladowych chipsów ale zaraz się ogarnęłam przestałam je skubać co nie zmienia faktu że były pyszne :)  Czuję że mój organizm zaczyna się przyzwyczajać do mniejszych porcji i regularnych posiłków :) Mój żołądek się zmniejszył , nie przypomina torby podróżnej a tylko mały plecaczek :) Waga nadal 69-68 kg ale ciało napięte i w lepszym stanie wizualnym , najbardziej brzuch sie zmienia i to dodaje mi kopa (smiech)

A co do weekendu było moje <3morsowanie i to dwa razy <3 Tym razem drużynowe a jest nas coraz więcej i powoli się rozkręcamy :)

Mamy zaplanowane już trochę wyjazdów na biegi choć przyznaje że moja kondycja pozostawia wiele do życzenia . Muszę się bardziej przyłożyć , więcej biegac i wzmacniać się siłowo i redukować tkankę tłuszczową . do maratonu powinnam ważyć 5 kg mniej żeby wrosła siła biegowa i kolana będą bezpieczniejsze a co jak co zdrowie najważniejsze jest :) Czeka mnie pierwsze długie wybieganie na 30 km ale najpierw muszę wrócić do systematycznych treningów :)

A że nie samy, morsowaniem człowiek żyje to poćwiczyłam w weekend jeszcze na #H&Mkulturafizyczna :) Znowu akcja spalaj kalorie i wymieniaj na ubrania :) Klimat super , dużo trenerów z wyższej półki i mocne ćwiczenia . W tym roku byłam bardziej na luzie ponieważ miałam mniej czasu ale i tak się świetnie bawiłyśmy :) Nie chciało mi się cisną po darmówki wybrałam sobie tylko dresy sportowe i moje dzieciaki po koszulce a potem do domku bo szkoła w poniedziałek czekała :)

Nie zabrakło tez biegu :) Mały bo mały 5 km po lecie ale zaliczony niedzielny poranek biegowo :) Dobrze było się poruszać jednak przebiegnięte 8 km łącznie i 2,5 godziny fitnessu zrobiło swoje i dziś się resetuje :)

Kulturalnie zaczynam tydzień od brzuszków i jogi bo dziś nie mam siły na mocniejsze treningi :) Ale już zaplanowałam cały tydzień i będzie on siłowo - biegowo - dietkowy :) Oczywiście jak nic się  znowu nie wydarzy co spowoduje zmianę planów jak to w zyciu czasami bywa :) Nic na siłę :) 

Pytałyście się mnie o nasze gacie w których biegamy więc wklejam 

link do strony fb :)

Jutro się zmierzę nareszcie , zrobiłam porządek w pomiarach od początku i trochę się rozmarzyłam :) 

Działamy , działamy kochane :)

Pozdrawiam 

Wasza szalona <<<ILO>>>\

Miłego dnia :)(zakochany):*<3





© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.