hej :)
Dziś mija kolejny tydzień roku i czas na małe podsumowanie.
Od drugiego stycznia pełną mobilizacją wzięłam się w garść . Minął rok od CC a ja miałam w święta wagę z dnia porodu 79,6 kg . Nie będę zwalać na pandemię ale tak szczerze zamknięcie w domu nie podziałało na mnie dobrze ani fizycznie ani psychicznie . Za mało ruchu i za częsty browar spowodował że waga rosła z dnia na dzień aż doszło do mojego maximum i dopiero to zrobiło na mnie wrażenie . Ale to już było ....
Od stycznia odstawiłam całkowicie alkohol , wróciłam do systematycznych treningów i pilnuje michy na tyle aby nie przekraczać magicznych 1900 kcal . Efekt jest taki że dziś zobaczyłam na wadze 71,9 kg czyli tyle ile miałam jak wyszłam ze szpitala . Zeszła woda i dużo toksyn a teraz czas na pieknie wyhodowany tłuszczyk . Czeka mnie sporo pracy ale wiem że warto , mam lepsze samopoczucie i więcej werwy niz kiedykolwiek. Kondycja skoczyła na wyższy pułap , biegam 5 kim bez marudzenia i wcale się nie męczę a na początku stycznia to była katorga . Kończę wyzwanie Kołakowskiej a w dni bez jej ćwiczeń dołączyłam ćwiczenia siłowe z obciążeniem . Jestem z siebie bardzo zadowolona i kolejny raz się przekonałam że jak się chcę to można tylko trzeba się trochę zmobilizować a nic nie mobilizuje lepiej niż groza 80 kg :)
Pozdrawiam Was i życze dużo silnej woli bo jak chcesz coś zmienić najpierw zmień myślenie :)
Buziaki :)