...kurcze, nie tak No dobra, może nie tyle lubię, co mi to kompletnie nie przeszkadza... Nie mam problemu z odsypianiem, ani tym podobnymi. Ba, nawet łatwiej mi się zorganizować za dnia. Łatwiej niż mam na pierwszą zmianę! Taka udana jestem Jednak w tym tygodniu zaczynam nocki już w niedzielę, od godziny 20. Pewnie skończymy o jakiejś głupiej porze i będę z buta wracać do domu (niecałe 5 km, ale zawsze), a w czwartek jest wolne, więc robi mi się dobowa luka, a potem jeszcze na jedną nockę do pracy... Może być ciężko.
Waga swoim zwyczajem ciągle się waha. Raz pokazuje o kilogram mniej, potem o półtora więcej i tak sobie tańczy przez jakieś 2 tygodnie, żeby w końcu coraz częściej pokazywać ten niższy wynik Także cierpliwie czekam na ten czas. Zresztą, po nockach zawsze jestem lżejsza, to już reguła
Byłam u fryzjera i od prawie tygodnia walczę z fryzurą. Niby słyszałam, że jak się schodzi ze znacznej długości to potem końcówki żyją własnym życiem przez pewien czas (w sensie wywijają sie jak szalone), ale nie sądziłam, że aż tak długo. Fryzura jest sprawdzona, zawsze do niej chętnie wracam, bo nie muszę wkładać wysiłku w stylizowanie. Zwykle suszenie je ładnie układa, a teraz wyglądam jakby mnie piorun strzelił Muszę przeczekać, nic nie zrobię....