Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W końcu wzięłam się za siebie! :) Nie ma marudzenia, nie ma wymówek - trzeba działać! Znalazłam prezent od kumpeli z LO. Dostałam tego słonika na dowód, że różowe słonie istnieją, zwłaszcza takie z czerwonymi kokardkami ;D To mój prywatny symbol na to, że nie ma rzeczy nie możliwych ;) W kwestii odchudzania również.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 129171
Komentarzy: 2278
Założony: 30 października 2012
Ostatni wpis: 21 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kawonanit

kobieta, 38 lat, Warszawa

163 cm, 72.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 listopada 2012 , Komentarze (1)

Niby się mówi, żeby od poniedziałku niczego nie zaczynać, ale traf chciał, że akurat dziś obudziłam się z entuzjazmem, którego dawno nie czułam.
I wzięłam się za rzeczy od dawna odkładane na później.
W ten oto sposób dzisiaj zdążyłam już przeorganizować sobie fragment kuchni (poprzekładać kila rzeczy z szafki do szafki i pozamieniać je miejscami. Robota żadna, ale miała być zrobiona jakiś miesiąc temu). Napisałam nowe cv i zamierzam jeszcze dziś gdzieś podskoczyć i je wydrukować, i nie będzie zmiłuj, jutro się wypięknie i ruszę w teren. Mieszkanie ogarnięte, naczynia pozmywane, pranie się robi, a ja układam sobie menu na najbliższy tydzień
I działam, i działać mi się chce

W trzy godziny zdziałałam więcej, niż zazwyczaj przez cały dzień. Nie miałam takiego powera od kiedy przestałam pracować. Taki zryw trzeba jak najlepiej wykorzystać!

10 listopada 2012 , Komentarze (2)

Dopiero zaczęłam zmieniać sobie światopogląd, a tu taki klops. Wypadł mi wyjazd do teściów na kilka dni i większość postanowień się rypła. Na początku chciałam być dzielna i powiedziałam, że stopniowo wprowadzam sobie nowe nawyki żywienia itp. Oczywiście spotkałam się z ostrym sprzeciwem, że przecież nie nie muszę się "głodzić", ze wyglądam ok i tym podobne rzeczy (i to mówią ludzie, którzy mnie pamiętają w rozmiarze 36, a nie 42 ) To, że moja "dieta" nie polega na głodzeniu się jakoś zostało pominięte.

W rezultacie odniosłam efekt odwrotny od zamierzonego. Dostawałam lwie porcje i  zaglądali mi w talerz, czy wszystko ładnie zjadłam

Teraz jestem już w domku i to ja rządzę swoimi posiłkami Co nie zmienia faktu, że gdyby nie ten wyjazd miałabym już tydzień za sobą, jakiś sukces zaliczony. A tak? Zaczynam wszystko od początku jeszcze raz.

PS. Polubiłam się z mixem sałatkowym

2 listopada 2012 , Komentarze (2)

Jak w tytule.

Zaopatrzyłam się w mix sałatkowy i jogurt naturalny na ostatni posiłek i jest mi z tym jakoś źle....

A może to tylko świadomość, że moje Kochanie w tym czasie będzie wcinało inne pyszności?...

1 listopada 2012 , Komentarze (1)

No i za ambitna byłam...

To już trzeci dzień wprowadzania drobnych zmian. Dzisiaj przyszła kolej na mleko. Jednak zamiast zmiany z 3,2% na 1,5 (tak jak planowałam) wczoraj w sklepie mi odbiło i wzięłam mleko 0,5%. Fuj.
Nawet koloru za bardzo nie ma, o smaku nie wspominając.

Eh, pierwsze małe niepowodzenie i drobna nauczka.

Cóż... mądra Polka po szkodzie ;)

31 października 2012 , Komentarze (4)

Niby drugi dzień diety. ale...diety to jeszcze w żaden sposób nie przypomina...

Jakie ja miałam wczoraj plany! Jakie cudowne postanowienia! Byłam zupełnie inną osobą, pełną silnej woli i optymizmu. A dzisiaj?

Dzisiaj zajrzałam do lodówki żeby przygotować dla nas śniadanie, a tam resztka żółtego sera zaczęła się do mnie uśmiechać. Zerknęłam na jajka i już miałam kilka pomysłów na przyrządzenie ich z ...majonezem! Jak dostrzegłam jeszcze resztkę ciacha sprzed dwóch dni (bo siostra ze szwagrem wpadli na kawę) poczułam, że to się nie uda... Na pewno nie teraz, jak mam jeszcze pierożki na słodko i resztki sosu bolońskiego.

I co z tego, że na wczorajszych zakupach zaopatrzyłam się w jogurcik naturalny, kefirek i mix sałatkowy, skoro w lodówce pląta się jeszcze żółty ser?!

Najpierw wpadłam w lekki marazm, pomyślałam: jak zwykle! Postanowienia mam dobre, tylko gigantyczny problem z ich realizacją :(

A potem narodził się pomysł sukcesywnej likwidacji kusicieli. Najpierw muszę pozbyć się wszystkiego co zakazane. W gruncie rzeczy jestem strasznie leniwa, jak mi się będzie chciało ciasteczka, a nie będę miała go pod ręką, to nie wybiorę się do sklepu tylko po nie. Nie znoszę chodzić na zakupy, szczególnie tak po jedną rzecz. Po prowiant chodzimy dwa razy w tygodniu i mamy spokój.

Czyli dieta jako nowy sposób myślenia i dążenia do zdrowych nawyków, jak najbardziej jest aktualna.
Natomiast dieta w pojęciu samych produktów spożywczych, leży i kwiczy.
Zobaczymy jak to będzie wyglądało jak pokończą mi się "smakołyki"... ;)

30 października 2012 , Komentarze (4)

Lepiej późno, niż później, prawda?
Tak, wiem, już prawie listopad. A postanowienia złożone początkiem stycznia...

Do zrealizowania miałam tylko dwa cele:
1. Zmienić pracę
2. Zacząć ćwiczyć.

Technicznie rzecz biorąc prace rzuciłam, nowej jeszcze nie mam. Czyli co? Postanowienie, tak jakby zrealizowane połowicznie, prawda?

Co do ćwiczeń, cóż... Nigdy nie miałam na nie siły. W dniach wolnych od pracy wolałam się pobyczyć i obejrzeć jakiś film, a nie naginać z brzuszkami. No to teraz mam za swoje.

Uroczyście postanawiam mniej i rozsądniej żreć!
No i zacząć się ruszać jakkolwiek.
Zdecydowanie lepiej się czułam w rozmiarze 36 a nie 42...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.