Bo ja przeżyłam szok kulturowy, kiedy mi taką po raz pierwszy zaserwowano. Jadłam bez przekonania, ale nie powiem, że mi nie smakowała... Teraz regularnie gości w mim menu.
Obowiazkowo owocka.
Na obiad tym razem zapiekanka z mięsa mielonego i kalafiora. Też fajna, chociaż kurczak z brokułami to mój zdecydowany faworyt.
A na kolację sałatka z salaty rzymskiej, tuńczyka, oliwek, fety i pomidora.
Chciałam zrobić domowe czekoladki, ale ile się z tym umęczyłam! Oczywiście nic mi z tego nie wyszło. Smuteczek. Najpierw erytrol nie chciał mi się rozpuścić. Potem wszystko blyskawicznie zgęstniało na beton. Chyba udało mi się zrobić landrynki... Masakra. Nigdy więcej!