Dziwny to był miesiąc... Odnosząc się do wyrabiania nawyków, czyli tego ambitnego założenia poczynionego prawie 30 dni temu - wyszło średnio Ale czy kogoś to dziwi? Z niektórych musiałam zrezygnować już na starcie, np. woda z cytryną na czczo - mojemu przełykowi i brzuszkowi to się strasznie nie podobało. Za niektóre punkty nawet się nie zabrałam - przykładowo wzmacnianie mięśni pleców - ani jednego dnia nie zmusiłam się do tych kilku minut ćwiczeń Reszta czynności, które miały stać się nawykami w tym czasie, ciągle są na etapie sporadyczności.
No dobra, umówmy się, jest lepiej niż gorzej Jednak z pewnością nie tak, jak planowałam...
***
Co do diety - postanowiłam przeprosić się z Montignaciem Tym razem będzie zabawniej, bo..... mąż do mnie dołączy
Zaczynamy jutro