Mam wenę na wpis, więc go popełniam
Zacznę u konkretów - u męża spadek 1,5 kg, a u mnie? Ano chyba nic No, może ze 100 g. W tym tygodniu doświadczyłam standardowej huśtawki cyferek na wadze. Jest to dla mnie nowe doświadczenie, ponieważ do tej pory potrafiłam i 5 dni z rzędu odnotowywać dokładnie ten sam wynik (łącznie z miejscem po przecinku!).
Nic nie zmieniam, nic nie kombinuję (wiem, progres jak na mnie), robię swoje i grzecznie czekam na spadki
A co się zmieniło w ciągu ostatniego tygodnia?
Aktywność ruszyła - albo rowerek, albo spacer (tak właściwie trwa to już dłużej niż tydzień, ale dopiero teraz nie boję się powiedzieć, że to będzie jakiś standard jeszcze kilka dni temu istniało niebezpieczeństwo, że to rzucę w pierniki....).
Stopniowo zacznę dodawać ćwiczenia na wzmocnienie mięśni pleców, a za hantle wezmę się chyba w lutym? Wyjdzie w praniu....
Warzywa - wszędzie w kuchni walają się warzywa Co je zeżremy tak lecę po następne. Cały dzień się denerwuję, że mi zajmują tyle miejsca na stole, a następnego dziwię się, że zostaje ich może 1/3?
Mąż na diecie (po raz pierwszy w życiu) bywał przeuroczy Najpierw się dopytywał, czy to nie za szybko, to mu wyjaśniłam, że skoro jest nie skalany żadną próbą odchudzania do tej pory, to tak będzie leciało, szczególnie na początku. Sam fakt, że przestał kupować gazowańce do pracy i jakieś gotowce (niby od wielkiego dzwonu, ale się zdarzały) to już spory szok dla organizmu. Potem zaczął marudzić, że on coś nie czuje się na diecie, że nie wkłada w nią żadnego wysiłku.... To mu wyjaśniłam, że ten wysiłek wkładam ja za nas dwoje stojąc w kuchni, kombinując, układając posiłki i latając do sklepu To się nasłuchałam trochę czułych słówek
A dzisiaj wypalił, że dieta chyba nie działa, bo przez to, że odstawił gazowańce i gotowce oraz robi 5 km dziennie, to powinien schudnąć coś więcej... Oho, czyżby się ktoś konsultował z internetem podczas mojej nieobecności?
No, ale to takie perełki, dzięki którym odchudzanie bywa mniej frustrujące
Trzymamy się dzielnie MM. To znaczy ja się trzymam, bo on zje wszystko co mu podetknę pod nos
Ciekawe jak te nasze wyniki będą się prezentowały po dwóch tygodniach......