Środa. Czas wrócić do regularnego ważenia i mierzenia. Dzisiejsze nie wypadło najgorzej. Jest równo 90 kg
1,7 kg mniej przez tydzień! I co z tego, że to okołomałpowa woda
Mniej to mniej i proszę nie drążyć
Jakiś leń mnie dziś dopadł i nie mogę się zabrać za rowerkowanie, ale zbieram siły, jest szansa, że się uda. Byle nie wypaść z rytmu. Jak wrócę do pracy będzie trudniej, a może właśnie łatwiej, bo jak nie pojeżdżę w zaplanowanym czasie, to potem doopa, nie będzie kiedy. A świeże endorfinki będą potrzebne, żeby nie zwariować
Wczoraj moi chłopacy wreszcie zebrali się w sobie i popływali na desce. Ja im tylko zazdrościłam, ale kiedyś też się nauczę!!! Trochę i pomagałam w transporcie, a że nęka mnie i księcia małżonka skleroza, to zrobiłam kilkaset nadprogramowych metrów.
Jutro w szkole nasiadówka, muszę rano porowerkowac, bo czuję, że będzie mnie wszystko wkurzać. A tak zmęczę się, może zasnę, a jak nie endorfinki zadbają o lepszy humor. Trzeba przetrwać, potem jak już zacznie się młyn, nie będzie nawet kiedy myśleć o duperelach.
Zbliża się powoli weekend i nasz Triatlon. Najgorzej, że chyba pogoda się psuje
Nie, żebym chciała rezygnować, ale zawsze przyjemniej, kiedy nie pada ci za kołnierz.
Dość pitolenia, przebieram się i na koń!!