Chciałam ponownie uruchomić samobiczowanie, że to już dwa miesiące odliczania i nic nie zdziałam, ale przecież nie, nie prawda 😁 chociaż ciągle uważam, że tygodnie zrobiły się dziwnie krótkie, ćwiczenia nie są w kategorii rzeczy do wdrożenia, a powoli i całkiem systematycznie się dzieją. Duży sukces osobisty ☺️ Nie przekłada się to na wagę i samopoczucie. Tutaj zdecydowanie potrzebny jest deficyt. Co do ogólnie pojętej siły fizycznej i mentalnej, zaczynam się godzić z tą wieczną słabością i faktem, że trzeba ciągnąć ten wózek mimo tego.
Malutkie zmiany wprowadzane bardzo powoli. Rozważam zrobienie tabelki z rutyną marzeń. Może konieczność zamalowania kwadracika na zielono zamiast na czerwono przełamie niechęć do tych prozaicznych czynności 😂 przykładowo - bardzo nie lubię sprzątać (swoją drogą, zegarek twierdzi, że spalam wtedy prawie 400 kcal. Jakoś mu nie wierzę 🤣). No ale, nie lubię i bardzo mnie męczy takie cotygodniowe latanie na szmacie. Stąd pomysł, żeby codziennie zadbać o jedno pomieszczenie. Nie zajmie to wiele czasu, nie zdążę się zmahać, a będę miała wieczny porządek 😁 Może pod koniec roku pokażę Wam jej wszystkie punkty. Z przyjemnością też odnotowałam, że coś, co jeszcze niedawno miałam w kategorii do wdrożenia, nie dostanie miejsca w tabelce. Mianowicie przez problemy z zasypianiem postanowiłam wyeliminować kofeinę, teinę i cukier po godzinie 13. Z czystym sumieniem stwierdzam, że to już nawyk. Oby z resztą poszło równie gładko 😄