no ZEŻARŁAM
tak za długo to twarda nie byłam:) zeżarłam filiżankę zupy kalafiorowo-brokułowej:) ze śmietanką:) Może to nie brzmi groźnie ,ale zwiastuje kłopoty:) Znam siebie:) najgorzej załapać smak:) Chyba jednak zostanę morświnem na zawsze:)
Szaleństwo:)
Wczoraj przeczytałam tyle miłych słów,że zwariowałam:) Komplementy czynią cuda:) Nie sprawiły jednak,że przestałam widzieć swój dobrze wypakowany brzuszeczek, biodra jak młyńskie koło i całą resztę dramatycznych uwypukleń mojego ciała:) Nie mniej jednak.... o jedzeniu nie myślałam:) Dziś menu rozpoczyna iście królewskie śniadanko:) Jajko po wiedeńsku, grahamka, kalarepa:)
Jak zwykle modyfikuję :) Jajko jest sadzone, masło zamiast do jaja na chlebku, a w zastepstwie 235 g kalarepy, którą srednio trawie - sałata lodowa ,zielony ogórek i ciutka papryki- ogółem w tej samej wadze:) Poza tym przyjęłam kawę z odrobinką chudego mleka:) Kawa mi sie nie należała...ale cóż.... wypiłam ze smakiem:):):)
A teraz jeszcze sobie dogodziłam przeistaczając chlebek w grzankę:)
A tak w ogóle to wczoraj przeglądałam Wasze pamiętniki i muszę powiedzieć ,że nie mogłam się oderwać:) Jest tu całe mnóstwo świetnych ludzi:) i jeden boski naleśnik do którego zapałałam nieodwzajemnioną miłością, a którego umieścił na swej stronce pewnien bardzo utalentowany i sympatyczny małolat:) Dziś pokazałam jego pamiętnik mojemu 12 letniemu synowi i zaproponowałam,że pomogę mu założyć bloga w takim klimacie:) Młody uwielbia gotować:) Stety czy niestety pasje kulinarną wyssał z mlekiem matki:) Pomysł mu się spodobał:) Jak widać obecność na vitalii inspiruje do różnych rzeczy:) Pozdrawiam Wszystkich ,życzę siły i wytrwałości na dzisiejszy dzień:) Powodzenia:)
foty jednak pomagają:)
na samą myśl ,że za jakiś czas trzeba wrzucić coś dla porównania odechciewa mi się jeść:) ale ogólnie to bardzo się tego bałam,ale odzew okazał się miły:) spodziewałam się raczej uwag w stylu: PRZESTAŃ ŻREĆ!!! :):):) nic takiego jednak nie nastapiło wiec uspokojona i wcale nie głodna kończę ten ciężki dzień:) Dziękuję Wszystkim za serdeczność i miłe rozmowy:) Do jutra:)
oto ja:) nie wierze ,że wstawiam foto:):):)
tak to miało być ,ale coś mi się wcześniej nie udawało:)
oto ja , moje prawie 100 kg:) czy mnie to obnażenie zmotywuje?
zobaczymy:) nie nawidzę się na fotkach, zdradzają całą prawdę o moim
lenistwie, braku kontroli i w ogóle o mnie:) miejmy nadzieje ,że ten
morświn ma jeszcze szansę stać się foczką:):):):):) hahaha
oto ja:) nie wierze ,że wstawiam foto:):):)
oto ja , moje prawie 100 kg:) czy mnie to obnażenie zmotywuje? zobaczymy:) nie nawidzę się na fotkach, zdradzają całą prawdę o moim lenistwie, braku kontroli i w ogóle o mnie:) miejmy nadzieje ,że ten morświn ma jeszcze szansę stać się foczką:):):):):) hahaha
oto ja:) nie wierze ,że wstawiam foto:):):)
oto ja , moje prawie 100 kg:) czy mnie to obnażenie zmotywuje? zobaczymy:) nie nawidzę się na fotkach, zdradzają całą prawdę o moim lenistwie, braku kontroli i w ogóle o mnie:) miejmy nadzieje ,że ten morświn ma jeszcze szansę stać się foczką:):):):):) hahaha
jak pies do jeża
właśnie tak się biorę za dietę:) wiem,że muszę i co z tego? chudnę, a potem sobie popuszczam , bo przecież fajnie chudnę wiec łatwo nadgonię:) i tak w kółko. Dziś znów postanowiłam być silniejsza:) Nie jest beznadziejnie,ale rygorem bym tego nie nazwała:)
Na śniadanie mam mleko, płatki ryżowe i nektaryny,ale ponieważ większości tych produktów nie posiadam więc lepię. Wypiłam szklankę mleka (czyli 250 z należnych 325) zjadłam ryżowego wafla i zamiast nektarynek równoważnie zielonego ogóra. Z reszty mleka i ćwiartki łyżeczki cukru ( stwierdziłam że skoro nie jadłam słodkich owoców nieco trzcinowego cukru może wejść do puli:):) zrobiłam sobie kawę:) no i tak to wygląda:) tak się zaczyna ,a jak się skończy zobaczymy wieczorkiem:) tymczasem życzę wszystkim miłego dnia:)
twarde postanowienia:)
Kochane, doszłam do momentu w którym muszę:) Wreszcie. Pierwszy raz w 100% trzymam się wytycznych dietetyka. Nie złamałam się ani razu,a nie było łatwo... Dwa razy czułam się naprawdę głodna:) Na kurczaka z grzybami i kaszą gryczaną rzuciłam się jak zwierzę:) Pycha! :) Trochę źle rozplanowałam posiłki, jest 19.45 a ja mam jeszcze 2. Mniejsza, ogólnie jest dobrze:) Umówiłam sie z córką ,ze jutro porobi mi zdjęcia. Tak, zrobię to. Zamieszczę foty w pamietniku. Chcę widzieć zmiany i dopingować się ewentualna poprawą:) Jest to dla mnie ogromne wyzwanie, bo nie znoszę mieć robionych zdjęć. Pewnie znacie ten ból:) Mam ich naprawdę niewiele:) Ale postanowiłam,ze zmieniam wszystko więc... do boju!!! :) Trzymajcie kciuki Kochane, ja zawsze za Was wszystkie trzymam:) Buziaki:)
będzie lanie:)
Dziewczyny mnie tu starszą karami cielesnymi:D może to jest jakiś sposób:) Wbrew panującym trendom, uważam ,że póki kary takie były w ogólnym stosowaniu, ludzie byli bardziej zdyscyplinowani, kulturalni i życzliwi:) może dlatego,że doświadczając przemocy byli wrażliwsi na cierpienie innych? Idąc tym tropem... może jest to sposób by mnie uwrazliwić na mnie samą? :D:D:D Tak ,czuje ,ze potrzeba mi takiego konkretnego kopa w d...:) A tak poza filozofią- jednak trochę się zbieram:) może poczułam wiosnę? Nie ważne z jakiego powodu, ważne,ze znów czuję chęć by coś robić, że widzę swoje utycie:) i ze znów chce coś z tym robić:) Fajnie,że zawsze tu jesteście:) Dzięki Wam, Dobre Kobiety, za słowa otuchy:) buziaki
Albo moja waga ma litość,albo po prostu nie
wytrzymała mojego ciężaru i sie spsuła:)
Byłam kilka dni temu u lekarza i przy okazji się zważyłam. W wyniku tej czynności dowiedziałam się ,że ważę więcej niż mniemałam:) Nie wiem... nawet mnie to jakoś nie zmartwiło. Ostatnio w ogóle mam obojętne podejście do wszystkiego, do pracy ,diety, domu. Tylko bym spała, spała, spała. Nie chudnę, nie tyje , nie trzymam się wytycznych dietetyka... chociaż nie do końca:) bo choć jem byle co, to tylko 5 razy dziennie:D zawsze to jakiś postęp:) Ogólnie jest o tyle lepiej ,że już nie podejmuję prób tylko w poniedziałki, ale każdego dnia:) Codziennie rano skrupulatnie szykuję posiłki i trzymam się przez jakieś 10 godzin... a potem wszystko srrrrruuuu....:) masakra.... Byle do wiosny:)