to jakby tego nie było:)
Postanowiłam skonsumować rogaliczka na śniadanko, coby dać sobie więcej czasu na strawienie tego dobrodziejstwa:):):)
Wybrałam najmniejszego....
400 gram:)
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
O mało nie pękłam:)
Ale dałam radę:):):)
.... było warto...
rogal był PRZEPYSZNY:):):)
...i taki śliczniutki....
Co do moich wczorajszych planów...
prawie zrealizowane...
Łóżko było moje do 12:)
wyspałam się , wyleżałam, wykokosiłam:)
Przeczytałam też świąteczne już, wydanie "PORADNIKA DOMOWEGO" :):):) Serio:)
(Do jego zakupu zachęcił mnie kalendarz:) Muszę mieć w kuchni kalendarz kulinarny... muszę:))
Przepisy trochę mnie rozczarowały... ale co tam... najważniejsze, że foty są ok:)
Właściwie zaciekawia mnie tylko jedna receptura
Przyznajcie, że wygląda zacnie...
sernik limonkowy
sam przepis podoba mi się znacznie mniej niż zdjecie...ale może skorzystam:)
Wracając do planu:)
Zrealizowałam jeszcze tylko ogienek w kominku:)
z wanny nici....
Ale może dziś? Zobaczy się...
Choć myślę ,że czasu nie starczy:)
Dobra, bo się rozpisałam...
a oglądam włśnie maegaświetny film o kaszalotach, na Jedynce:)
Buziaki