Ale fajnie znów być z Wami:)
Byłam pewna, że już wszyscy o mnie zapomnieli... i nawet wahałam się czy w ogóle jeszcze coś pisać, bo zdawało mi się , że i tak nikt tu nie zagląda i nikogo nie obchodzi czy tu bywam..
a tu taka miła niespodzianka:)
Cudownie kiedy choć jedna osoba zauważa Twój brak:)
I już mam fantastyczny humor...
i uśmiech od ucha do ucha:)
i w ogóle wydaje mi się ,
że za moment kilka osób wyskoczy z tortem zza kanapy:)
Całkiem serio cieszę się, że Was mam:)
Moje wakacje dobiegły końca, wiec łapie jakąś harmonię:)
Tak po krótce:
byłam nad morzem:)
oczywiście pogoda dopisała:)
Przecudne wschody...
fantastyczne zachody...
ciepła woda
...romantyczne spacery...
Drinki w knajpie na plaży
wszystko co być powinno...
i czego nie powinno...
też:)
Później w ramach pracy spędziłam 2 tyg w pewnym ośrodku należącym do zakonu i prowadzonym przez siostry :)
czyli miejsce akurat dla mnie
w każdym razie żarcie obrzydliwe, a przy tym mega tuczące.
Wyboru nie było i
trzeba było jeść co dali, albo umrzeć:)
No ale każdego dnia miałam basen poza tym
dyskoteki i sporo łażenia.
W efekcie na wadze nie przyrosło:)
Dodam jeszcze, że słowa: miłosierdzie, pomoc, szczerość w zakonnych słownikach nie istnieją:) przynajmniej w żeńskich.
Miałam okazję współpracować z kilkoma i uwierzcie... pierwsze wrażenie jest zawsze bardzo mylące:)
Ale jakby nie mam pretensji:)
życie wbrew naturze i potrzebom jest trudne i musi skutkować poczuciem żalu i frustracją.
Pomijając jedzenie i kilka innych drobiazgów...
miejsce przepiękne, ciche, czyste, zielone...
nie skażone problemami tego świata, ani nowoczesną technologią:)
o internecie i zasięgu w telefonie można było tylko marzyć:)
(chyba ,że się weszło głęboko w las- tam o dziwo było wszystko)
Podobało mi się :)
zwłaszcza, ze miałam fajna ekipę i luksusowy pokoik
W pierwszą noc po powrocie, po północy poszłam ochrzanić córkę ,że ogląda tv o tak późnej porze i w dodatku tak głośno
wściekła ,że musiałam wstać i jeszcze wspinać się po schodach
wparowałam do jej pokoiku jak dzik jakiś....
a ona spokojnie spała:)
okazało się ,że to hałas dość odległej ulicy :)
wystarczyły 2 tyg na końcu świata...
Niewiarygodne:)
a zawsze mówiłam, że mieszkam w cichej okolicy:)
W każdym razie wielkim plusem tego wyjazdu
- poza rozwojem zawodowym oczywiście-
jest to, że poznałam super świetne osoby
jeszcze się wzruszam na myśl o nich
fantastyczni ludzie
No i tyle...
teraz jestem już w domu
od kilku dni na diecie vitalii
jem mniej więcej tak
ślicznie , zdrowo, kolorowo
póki co jakoś się trzymam:)
Chyba nieco się rozpisałam.... a miały być 2 słowa
teraz zajrzę co u Was:)
ściskam mocno i dziękuję wszystkim którzy czasem o mnie pomyśleli ,a nawet tu zaglądali :)
Pozdrawiam zwłaszcza świetną dziewczynę z miasta Łodzi:)
Buziak dla Ciebie Hexanko:)