moje cudo:)
zupełnie jak prasłowiański Światowid:)
cztery kwiaty na cztery strony świata:)
Mam dwie wiadomości... jedną dobrą, drugą złą;)
zła jest taka ,że nie chudnę...
a dobra ...że nie tyję:)
czyżbym za dużo jadła???!!! :)
zapewne...
Mama niedzielę spędziła w domu więc familia miała pańskie śniadanko;)
jajecznica ze smażonymi pomidorami
- w moim domu hit:)
(jak widać bez smażonej cebulki, kiełbaski czy boczku- chudziusieńko:)
lub zupka mleczna:)
a mamunia... o nędznej kanapce z białym serem i sardynką...
ale za to popiłam pyszną herbatką:)
kanapka w sumie też była pyszna
Poza tym w sobotę przygotowywaliśmy się do świąt. Konkretnie to robiliśmy kiełbasę:)
Zakupem mięsa, mieleniem i mieszaniem zajął się mój mąż:)
Nie chciałam okazać braku zaufania i o nic nie pytałam:) ostatecznie okazało się ,że to był jednak poważny błąd:) bo małżonek zrobił AŻ 3 kg tego dobra:)
Nie można powiedzieć, że Wielkanoc będzie na bogato:)
w ogóle to ustaliliśmy, że nie szalejemy:)
zobaczymy jak to się uda, bo właściwie to nasze stałe przedświąteczne ustalenie:)
w każdym razie ma być tylko kiełbaska, żurek, jajeczka, babka i sernik... może jeszcze 1 sałatka i łosoś pieczony:)
zero tuczących mazurków i golonek:)
żadnych kremów i słodkich nalewek:)
NIC NIC NIC:)
Kłopotliwi mogą być ewentualni goście, bo u mnie panują staropolskie obyczaje:)
ale... przyjdzie czas, będzie rada:)
Nie chcę teraz się tym martwić:)
Na pocieszenie dodam, że zima niebawem dokona żywota:)
niby śnieg powyżej kolan, ale wystarczy zaciszny kątek... kilka promieni słońca...
i....
VOILA!