- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 105083 |
Komentarzy: | 2188 |
Założony: | 19 listopada 2007 |
Ostatni wpis: | 17 maja 2020 |
kobieta, 41 lat, Kraj W Kratkę
164 cm, 73.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
witajcie słonka... wybaczcie że wczoraj nie miałam dla Was zbyt wiele czasu ale dzień z mężem był tak miły że nie podchodziłam prawie do komputera... mimo przedpołudniowych złości po południu było suuuper... miły czas razem jak Kinia spała.. (o szczegółach pisać nie będę.. pozowlicie... ;-) ) potem razem wypolerowaliśmy nasz samochód... potem byliśmy we trójkę na spacerku a wieczór przed tv.. ale nadal razem... mmm milusio....
niestety wczoraj z dietką już nie tak dobrze... 1400kcal.. wiem że to nie grzech zjeść tyle bo to i tak mniej niż moje zapotrzebowanie więc się bardzo nie przejmuję... ale wczoraj miałam powód.. dorwałam bigos.. polski.... nie jadłam od prawie dwóch lat więc chyba dostanę rozgrzeszenie.. ??????
dziś zaczynam już powoli przygotowania do przyjazdu naszych kochanych przyajciół.. a to już we wtorek.. mieli przylecieć w czwartek ale zmienili im lot.. ale to spoko bo będą u nas dłużej.... muszę posprzątać, poprasować,przygotować pościel... no i menu jakieś mniej więcej przemyśłeć... (dobrze że nie wszsytko w jeden dzień.. )bo kurcze nie chce wymyślać przy stole ale chce im same pyszności szykować... cóż nie widzieliśmy się ponad półtora roku... ale pocieszam się tym że jak oni pojadą to miesiąc później my jedziemy do nich na dwa tygodnie....
to chyba tyle... jak na dziś...
życzę Wam słonka moje udanego weekendu.... pewnie będę zaglądać tylko by się zameldować z ćwiczeniami.... ale cóż praca i przygotowania pewnie nie pozwolą na więcej...
DZIEŃ 171... ćwiczenia.. przekroczyłam 1000km!!!!!
DZIEŃ 171... nastąpiła poprawa...
DZIEŃ 170... troszkę mi lepiej...
co niestety nie znaczy że już się całkiem dobrze czuję... nadal męczy mnie katar... dobrze że gardło już dało sobie spokój.... ale z oddychaniem nadal mam problemy.. dziękuję Wam kochane że się tak o mnie martwicie.. to miłe....
wczoraj dzięki temu że Grzesiek wrócił wcześniej z pracy pojechaliśmy na wycieczkę... pospacerowaliśmy i jak zwykle napstrykałam mnóstwo zdjęć....
oto kilka.. jak zwykle wklejam tylko niektóre...
na początek jak zwykle dwa moje szczęścia.....ale ich już znacie
a to oczywiście Kinga...
ja, Kinga i moje 56kg (chciałyście zobaczyć to macie)
i znów my....
a to piękna przyroda w środku stolicy Szkocji....
a to górka na którą wyjście wymyśliło nasze dziecko....
niestety doszliśmy tylko do połowy...
a oto właściwy powód naszej wycieczki... mąż mija dziesiątki małych zajączków jak wraca z pracy.... i chciał koniecznie nam je pokazać... pasą się zaraz obok drogi którą jeździ do i z pracy....
niestety dzień tak miły skończył się niemiło.. pokłóciliśmy się.. kurcze nie wiem co się dzieje... jest mi źle... coś złego się dzieje i nie wiem czy to moja wina, nasza czy jego.. pewnie każdego z nas.. źle mi bo nie wiem co zrobić... a tak bym chciała żeby było między nami dobrze....
dobrze że choć odchudzanie mi idzie.. chociaż to mnie jakoś pociesza.. choć niestety nie za bardzo...