Hej kobietki....
Wiem wiem pisałam że wracam i że już będę a znów zniknęłam... cóż, złośliwość techniki.... i lenistwo ludzi... i olewanie przez dostawcę netu spowodowało że do dziś nie miałam internetu.... właściwie nadal uważam że ma go w połowie... bo wczoraj byliśmy u rodzinki wieczorem i oni nam pożyczyliinternet mobilny... i dlatego mówię że mam pół internetu bo w sumie działa to nawet całkiem nie źle ale cały czas mam w głowie że każda otwarta storna to kolejne stracone bity, bajty itp... i to mi odbiera radość z tego że jestem znów podłączona do Świata....
mój net unlimited będzie nie wiem kiedy... i dlatego na razie jestem na mobilnym... cóż.. ważne że jestem...
no a teraz do rzeczy..... TYJĘ i to bez przerwy... nie są ta całe szczęście jakieś okrutne ilości kilogramów ale cały czas tyję... nie wiem .. nie mogę się ogarnąć... wpadłam w ten marazm pod koniec listopada i tak się bujałam między 61 a 59.5 aż do marca... a teraz przez ostatni trzy lub cztery tygodnie tyję.. w Święta całe szczęście przybyło mnie tylko 0.5kg a sumie może mniej bo ważyłam się dziś przed WC a nie byłam tam ze 3 dni więc może po dzisiejszej wizycie okaże się że w te Święta nie było wcale tak źle....
niestety nadal nie mam weny żeby się za siebie wziąść... nic nie pomaga... wzrastająca waga mnie nie mobilizuje... to że przestaje się znów mieścic w ciuchy też... nie wiem już co robić... zwyczajnie mi się nie chce.... zła jestem na siebie bo jakbym sie wzięła za siebie tak jak przed ciążą z Dawidem to już w grudniu powinnam mieć 55kg... a tu zaczął sie kwiecień a ja nadal mam ponad 61kg...
przestałam liczyć kalorie i to mnie chyba zgubiło... wcześniej jak wiedziałam wieczorem że limit już zaliczony to szkoda mi było jeść coś i zaprzepaścić cały dzień.. a teraz sobie myśle a tam a może nie będzie tak źle...
od soboty zaczyna się kolejna akcja 6-tkowa... i tak się zanstaiwam że od tej soboty się biorę... ma ona trwać 10 tygodni.... i chciałabym w niej schudnąć ile się da.. wiem że powinnam powiedzieć że biorę się od dziś i nie odkładać tego bo to nie ma sensu... ale ja się wolę nastawić wcześniej i określonego dnia wziąść się za siebie... łatwiej mi się wtedy zmobilizować jeśli kilka dni wcześniej sobie powtarzam że się biorę...
postaram się tutaj zaglądać najczęściej jak się będzie dało... a jak mi już podłączą mój net to
UROCZYŚCIE OŚWIADCZAM
że będę każdego dnia.......
bardzo bym chciała do Was pozaglądać i poczytać co u Was ale nie wiem kiedy uda mi się zajrzeć do każdej z Was.... choć obiecuję że się postaram....
dziś mam wolny dzien i jak tylko mały pójdzie spać to zajrzę choć do kilku z Was... a reszta jutro i pojutrze....
dziękuję że do mnie zaglądałyście i nie zapomniałyście o mnie w Święta.....
buziaki słoneczka!!!!!!!!!!!!!