Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem za duża.. i już... Co do innych rzeczy o mnie to zajmuję się córcią i synkiem a w wolnych chwilach mężem ;). Poza tym lubię czytać książki. Lubię też taniec (niestety rzadko praktykuję). Do odchudzania zmusiło mnie zbyt duże sadełko pozostwione mi przez moje pociechy i lusterko które powiedziało że już jestem za duża i czas się za siebie zabrać. A ostatnio nowa praca... Więc się zabieram!!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 94355
Komentarzy: 2188
Założony: 19 listopada 2007
Ostatni wpis: 17 maja 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marlenka1983

kobieta, 41 lat, Kraj W Kratkę

164 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: cel I - 70kg, cel II - 65kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 maja 2020 , Komentarze (6)

Więc może spróbuje dodawać wpisy co kilka dni choć z telefonu.... zobaczymy jak mi to wyjdzie.... 

Wiec co u mnie.... 

Wczoraj minęło 5 tygodni na LCHF i jest mnie 2.7kg 😎 mniej.... raz był wzrost o 0.5kg nawet sama nie wiem dlaczego ale w tym tygodniu - 1kg więc się wyrównało.... 0.5 kg na tydzień to przecież stabilnie i zdrowo... 

Poza wagą zmieniło się kilka rzeczy pod względem samopoczucia... 

✅ przede wszystkim przestałam sypiać popołudniu... zwyczajnie juz tego nie potrzebuje... nawet jak leżę z ksiazka po obiedzie to nie zasypiam jak dawniej... 

✅ kolejna zmiana to bóle głowy... kiedyś miałam je często... ostatnio tylko wczoraj ale podejrzewam że to z powodu @ .... 

✅ kolejna zmiana to przestałam puchnąć.... kiedyś czułam że ubrania w drugiej części dnia mnie poprostu obciskają i guziki za chwilę odpadna... to tez minęło... wiec poza wagą są też i inne dobre strony... 

no ale dwie najważniejsze kwestie.... 

✅ po pierwsze nie czuje glodu.... prawie wcale.... jem dwa lub trzy razy dziennie i nie czuje żadnej potrzeby podgryzania itp... 

✅✅✅ no i chyba osiągnięcie roku - nie ciągnie mnie wogole do słodyczy i innych takich... a nawet jak coś zjem to 2-3 sztuki czegoś małego w zupełności mi wystarcza i mogę przestać bez problemu.... 

Mam nadzieje że w końcu po tylu latach znalazłam sposób na siebie 🤞 

Wczoraj osiągnęłam 68.9kg.... to najnizsza waga od ponad 2 i pół roku.... ważyłam tyle kilka razy ale zawsze potem szło w górę a ja odpuszczałam... ostatnio tyle bylo na początku marca ale zaczęłam żreć  i wróciło 🙈 teraz tak naprawdę się okaże co to dalej ze mną będzie.... mam nadzieję że za tydzień uda mi się te magiczna barierę w końcu przekroczyć... bo przez te 5 tygodni to tak na prawdę nie czuje że to dieta... bardziej się uczę co jesc... czego unikać... no i jak komponować posilki/dni żeby makro się zgadzało.... 

Trzymajcie kciuki łaski żeby magiczna granica w końcu pękła 🤞 

Buziale idę poczytać co u was 😘

25 kwietnia 2020 , Komentarze (6)

I tak właśnie ma być... wszyskto ma iść w tym dobrym kierunku... 

Dziś waga 0.5kg w dół i mówimy bye bye do 7 :D od zeszłej soboty... czyli w normie... czyli powoli... czyli zdrowo... i ja to wiem po tych wszystkich latach... tylko kuźwa moja głowa nadal nie wie :? bo ja już bym chciała być szczupła.. już mieć te 10-15kg mniej... czy to się wogóle kiedyś przestawia czy rozum swoje a diabełek na ramieniu swoje?? ech... muszę sobie tłumaczyć i już... nie ma mowy że się poddam... no ku..a nie tym razem... dość tego... 20 lat patrzenia na siebie i bycia niezadowoloną - no może z wyjątkiem tego czasu kiedy schudłam w 2008 - o matko to juz tyle lat... hmm jeszcze będę z siebie dumna jak wtedy.. obiecuję... sobie i wam :*

dobrze widzieć znajome twarze które ze mną tu były wtedy i się wspierałyśmy... wiem że i teraz tak będzie,,, <3

miłego weekendu kobietki... ja sie idę za prasowanie brać (szloch) - nie nawidzę prasować!!!!!

23 kwietnia 2020 , Komentarze (6)

Nie wiem jak zacząć.... nie było  mnie tutaj ponad rok... czy coś się zmieniło?? troszkę tak... 

przede wszystkim zmieniłam pracę... mam teraz regularne godziny... wolne weekendy... mniej stresu... łatwiej wszytko ogarnąć.. zaplanować.. 

w domu nadal jest jak jest.. choć nie... tu też pewne zmiany... te które tu są ze mną od lat wiedzą że miałam spore kłopoty w małżeństwie i było między nami bardzo źle... niedogadywaliśmy się... itd.. to się zmieniło właśnie mniej więcej rok temu... powiedzialam mężowi że planuję odejść.. że nie dam rady tak żyć.. że nie chcę tak żyć.. chcę być szczęśliwa... na początku nie powiedział nic.. po kilku dniach zaczęliśmy normalnie żyć... ale i też rozmawiać.. powiedzieliśmy sobie wszystko.. i ja i on wiele zrozumielismy.... i ja i on nie zauważaliśmy wielu rzeczy... teraz jest między nami dobrze... jasne że nie idealnie i kłótnie sie zdarzają... ale jest tak jak powinno być w zdrowym małżeństwie.... 

no i teraz to dalczego tutaj jestem.... moja ukochana waga.... tu w sumie niewielkie zmiany.... w moim ostatnim wpisie miałam ok.73kg... teraz na wadze nieco ponad 70kg... nadal jest źle.... 

kilka tygodni temu tak luźno rozmawiałam z koleżanką z pracy o wakacjach (jak jeszcze myślałam że na nie pojedziemy), o strojach kąpielowych... o wadze... wyglądzie... i że chciałybyśmy schudnąć.. ona opowiedziała mi o swoich problemach... i o insulinoodporności... o objawach... o tym jak trudno jej schudnąć... coś tam zaczęło się w mojej głowie tworzyć.. po kilku dniach będąc w domu zaczęłam o tym czytać.. szczególenie o objawach... i wiecie co ... no wypisz wymaluj ja... jasne że sama nie mogę się zdiagnozować.. a w obecnych czasach nikt sobie mną dupy zawracał nie bedzie... więc zaczęłam sama czytać i zgłębiać temat na własną ręke... i tak od artykułu do artykułu... od jednej informacji do drugiej... stwierdziłam że nie mam nic do stracenia jeśi spróbuję zmienić swój sposób odrzywiania... i sprawdzę jak to zadziała na mnie i mój organizm... 


i tak od 13/04/2020 jestem na LCHF czyli Low Carb High Fat czyli ograniczenie węglowodanów, średnia ilość białka i mnóstwo zdrowych tłuszczy.... po pierwszych 5 dniach straciłam 1.3kg.... zobaczymy co będzie dalej.. bardzo dużo czytałam na te tematy... wiele opini ludzi którzy jedzą w ten sposób i są bardzo zadowoleni... zobaczymy jak pójdzie mnie ... 

wczoraj czytając koleje historie gdzieś przeszło mi przez głowę że fajnie by było to wszytko gdzieś zapisywać.. i tak dziś znów tu jestem... no bo gdzie jak nie tu??? 

tak więc ku pamięci... 

pierwszy tydzień był ciężki... przede wszsytkim przestawienie się z jedzenia makaronu, ryżu, ziemniaków i chleba na jedzenie smażonego mięsa, jajek i awokado to szok dla organizmu i taki okres adaptacyjny nie jest ciekawy... to coś jak odstawienie używki... ale wiedziałam że tak będzie po przeczytaniu wielu historii... pierwszą zmianą jaką zauważylam było to że przestałam potrzebować poobiedniej drzemki... poprostu nie zasypiam po przyłożeniu głowy do poduszki tak jak to było do tej pory... druga zmiana też nastąpiła po kilku dniach... ja nie myślę w kółko o jedzeniu... bo nie jestem głodna... kiedys mogłam chrupać, podgryzać coś non stop... teraz jem śniadanie i do obiadu mogła bym nie jeść nic.... a małe 2 śniadanie jest "miłym dodatkiem"... jak na 10 dni to wydaje mi sie że i tak dużo... zobaczymy co przyniosą kolejne dni.. 

bardzo chciałabym zacząć biegać... też o tym czytam... myślę... planuję... boję się o kolano... ale chyba zacznę od marszu i zobaczymy co z tego wyjdzie... 

bardzo jestem ciekawa co u Was moje kochane dziewczyny.... ile z Was jeszcze tutaj jest... i co słychać... 

buziaki dla tych co są i mnie pamiętają..:*<3

16 stycznia 2019 , Komentarze (1)

Hmmmm i znów nie dotrzymalam słowa.. ale najważniejsze że nie było to dotrzymanie słowa w kwestii diety :D w poniedziałek na wadze pojawiło się 73.1kg a więc w 2 tygodnie schudłam 1.9kg (puchar) yassss i tak ma być... 

z mojego planu z dnia pierwszego wychodzi tyle że staram się jeść rozsądne 1700kcal.. nie powiem że jest to jedzenie 100% idealne ale przynajmniej nie wpitalam codziennie słodzyczy... i efekt jest... 

z ćwieczeniami jest różnie... ćwiczę jak mam czas i siły... ale każdy ruch jest ważny i tego się trzymam ... 

Alka na mnie nakrzyczała (i miała świętą rację) że bardzo źle się o sobie wyrażam i powinnam pokochać siebie i zaakceptować siebie... DZIĘKUJĘ ALU!!!! <3

Od twojego opieprzu jak nie mam czasu albo siły ćwiczyć.. mówię sobie.. cóż poćwiczę jutro jak będę mieć siłę.. tak się dzieje i jestem z siebie zadowowlona... to samo z dietą.. jak mam nieodpartą ochotę na coś "zabronionego" to stram się nie popłynąć (jak to się zazwyczaj zdarzało) i zaraz o tym zapominam, nie roztrząsam... tylko idę dalej... 

I jak widać jak do tej pory akie podejście działa... 

Minęło 2 tygodnie.. teraz największym wyzwaniem bedzie kontynuować... oby starczyło sił na dalsze trzymanie się tego co do tej pory... i oby waga nadal spadała... żeby mi się motywacja nie zgubiła gdzieś po drodze... :PP

1 stycznia 2019 , Komentarze (5)

I co i było jak zawsze... wróciłam do pracy i się wszystko posypało... w mojej glowie wygląda to tak że mam nieregularne godziny pracy... nigdy nie wiem kiedy będzie przerwa... a jak wracam do domu to jedyne o czym marzę to zjeść coś na szybko i położyć się do łóżka... leń cholerny jestem... i tyle... 


pod koniec roku coś jednak we mnie pękło... te które mnie znaja wiedzą że moje małżeńswo to jedna wielka porażka... i jedyny jego plus to że mam dwoje wspaniałych dzieci... już dawo powinnam to skończyć,,,, już dawno powinnam mu powiedzieć że odchodzę i naprawdę to zrobić... a ja nadal w tym tkwię... bo się boję że sobie nie poradzę (choć każda rozsądna osoba powie że już sobie radzę bo on mi w niczym nie pomaga a finansowo też nie powinnam mieć problemów), nie chcę krzywdzić dzieci bo wiem że by za nim tęskniły i bardzo by to przeżyly... ale czy życie w takiej atmosferze ma sens?? mały niewiele kuma.... za to młoda wie doskonale co się dzieje i przez to nasze relacje się psują... jest w takim wieku że i tak jest mi ciężko do niej dotrzeć a tu jeszcze to....

 

mam serdecznie dość takiego życia... najlepsze lata kiedy my jeszcze młodzi a dzieciaki już odchowane przelatują mi przez palce... jestem wściekła na siebie że na to pozwoliłam... wściekła że nic z tym nie zrobiłam ... wściekła że za każdym razem dawałam się znów omotać obietnicami.... głowa swoje a serce swoje... 


wczoraj cały dzień spędziłam w łóżku... przeglądając FB i patrząc jak wszyscy dookoła są razem..... szczęśliwi... a ja sama ze sobą... żyć sie odechciewa... gruba, brzydka krowa.. 


DOŚĆ TEGO jeszcze mam czas na to żeby coś z tym zrobić... jeszcze mam czas żeby to zmienić.... rok 2019 poświęcam na rozwiązanie tego całego gówna w którym siedzę... tak żeby w 2020 już nie biadolić,,. bo tylko ode mnie zalezy czy będę szczęśliwa.. 


Tak więc zaczynam od dziś,,, 

75kg nieszczęścia... 

I postanawiam:

  • pić min. 2l wody/herbaty dziennie... 
  • nie żreć słodyczy (dozwolony jeden mini wyskok do niedzielnej kawy - pod warunkiem że podczas ostatniego poniedziałkowego ważenia schudłam minimum 0.5kg) 
  • ćwiczyć min. 4 razy w tygodniu min.45min. 
  • 1700kcal mądrego jedzenia
  • zaglądać tu codziennie żeby się wyspowiadać... 

Trzymajcie kciukasy... idę poczytac co u Was słychac... stęskniłam się za kilkoma osóbkami.. 

14 października 2018 , Komentarze (3)

No i minęly 2 tygodnie nic nie robienia... jutro wracam do pracy i to będzie prawdziwy sprawdzian jakto z tą moją dietą będzie... będąc w domu jest o tyle łatwiej że to i jest czas żeby coś naszykować... i czas żeby zjeść w dobrych odstępach czasowych... 

Od 29/9 do 13/10 a więc w 14 dni (z urodzinami siostrzenicy po drodze #tort) spadło 2.1kg więc jest ok... wiem, że to początek i woda itp ale dla mnie to dobra motywacja do dalszego działania. 

od jutra praca... różne zmiany... różny czas... a i pewnie siły na stanie przy garach mniej... ale będę się starać.. 

najwiekszym moim problemem jest ruch.. dobrze że w pracy jestem na noga większość czasu... muszę się jakoś zmobilizować do ćwiczeń a z tym u mnie zawsze największy problem... pomocy!!!!!

3 października 2018 , Skomentuj

Powrót tak właśnie... który to już raz wracam... upadam... i znikam... i tak w kółko... 

Nie będę obiecywać że teraz to już na pewno... że ostatni raz... że się uda... że już nigdy więcej.... jedyne co obiecam to że będę się starać.. każdego dnia na nowo.... każdy następny dzień będzie jak pierwszy... z pełnym zaangażowaniem i motywacją... 

Wczoraj zaczęłam SD.... jedzenie jak zwykle pycha.... ale to pewnie dlatego że mam już swoje ulubione potrawy więc o tyle będzie łatwiej... 

Wczoraj się pomierzyłam i obfotkowłam... będzie co porównywać... oby

21kg to sporo do zrzucenia... więc trochę tu pobędę... 

cel na pierwsze 30 dni: -4kg ambitnie... a co.... 

19 marca 2017 , Komentarze (7)

Wczorajsze ważenie dało mi wiarę że jest sens.... waga 74.4kg a więc spadek o -0.7kg!!!!!!!! yeeeeeeeeeees!!!!!! po ostatnich dwóch tygodniach i "spadkach" po 0.1 gdzieś zaczynało się we mnie tlić: "i po co sie męczyć jak i już tak nie ma sensu" ale nie poddałam się temu i się z tego bardzo cieszę.... kiedyś na FB Chodakowska pisała że jak się funduje organizmowi chuśtawki w dół i w górę i różne jedzenie czyli dieta-brak diety- dieta - brak diety i tak w kółko to jak się w końcu człowiek po takim czymś jednak zdecyduje na zabranie się za siebie to trzeba dac organizmowi czas na przestawienie sie i efekty będa po kilku tygodniach... i choć nie jestem jedną z jej zagorzałych fanek to te słowa akurat mi zapadły jakoś w pamięć i tym razem pomogły... 

myślę że dużo dało też to że zaczęłyśmy wyprawę i ćwiczyłam 4 razy w tym tygodniu a nie raz czy dwa jak było poprzednio... 

jakby ktoś jeszcze chciał dołączyc to zapraszam... 

https://vitalia.pl/index.php/mid/25/fid/201/odchud...

12 marca 2017 , Komentarze (8)

Tak się od wczoraj zastanawiam czy to jeszcze strona o odchudzaniu czy poprostu forum dla pań/dziewcząt.... 

Na forum przeważają tematy: "czy to zdrada?", "czy wrócić/czy wrócił?", itp ... tak ja wiem że nie samym odchudzaniem człowiek żyje ale śmieszy mnie fakt że jak zakładałam wczoraj wątek z wyprawą ćwiczeniową to przez 2 godziny odpowiedziała 1 osoba.... a do wątków tego typu co pisałam w ciągu godziny jest 30-40 wpisów... w sumie zanim założyłam wątek to sprawdziłam forum czy jest coś podobnego ale tematów tego typu ze świecą szukać.... i to nie o to chodzi że to był mój temat ale o ogólny trend.... ech... wygadałam się.. 

11 marca 2017 , Skomentuj

No i znów "schudłam" aż 0.1kg to są jakieś żarty a nie chudnięcie... ale cóż nie będę wmawiać ani sobie ani Wam że zrobiłam wszystko jak należy a ta głupia waga nie spada.. nie było idealnie to i waga nie idealna...75.1kg cóż nowy tydzień, nowa szansa... 

i reaktywacja starego pomysłu... wyprawa znów rusza...

 https://vitalia.pl/forum24,956144,0_Cwiczac-zwiedz...

ZAPRASZAM!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.