Tak tak i znów zniknęłam choć miałąm być codziennie... wiem wiem znów zawalam... ale okoliczności sa jakie są...
do soboty przygotowywałam urodziny małego... w sobotę imprezka... w niedzielę odpoczynek.. i... właśnie... ten telefon...
zadzwoniła moja mama... babcia zmarła o 23... i nie mogę jakoś tego ogarnąć.. ech.. nic mi się nie chce... NIC..
nie ćwiczę .. jem to na co akurat mam ochotę.. jednym słowem znów kapota... masakra i katastrofa.. i jeszcze na pogrzebie nie będę.. bo nie dam rady lecieć.. ech... cóż..
dziś zaczęłam znów skakać.. bo zmusiłam się do tego żeby wreszcie coś robić... moja motywacja znów se gdzieś poszła.. i jeszcze te powodzie w pl... dobrze że chociaż Ci ważniejsi dla mnie ludzie mieszkają daleko od wody... to mniejszy strach.. ale tylu ludzi znów będzie w koszmarnej sytuacji...
dajcie mi kopa.. mam orbiego znów w domu i nie mogę się zmusić... głupia baba....
wiem że pisze bez ładu i składu.. ale jakoś się skupić nie moge.... WYBACZCIE za dziś ..