Dziś zaczynamy grudzień...
Mam nadzieje udany pod względem odchudzania dla mnie miesiąc..
Zaczynam go z wagą 60.5kg... bo tyle dziś pokazała waga... według planów Vitalii na koniec miesiąca powinnam ważyć ok.58kg... zobaczymy ile z tego uda się osiągnąć...
Ostatnie dwa dni miałam jakąś dziwną chandrę... masakryczną więc... jedynie dieta mi wyszła... do ćwiczeń jakoś nei mogłam się zmobilizować.... nie wiem czy to ten śnieg za oknem?? czy to coś ze mną... w każdym razie muszę się jakoś z tego marazmu wyciągnąć.... bo inaczej znów zawalę a nie chcę.. i nie mogę.. i nie pozwolę sobie na to!!!!!!
Cały czas się zastanawiam czy przedłużać dietę.. jestem z niej zadowolona i po pierwszych dwóch tygodniach wszystko już mam opanowane na tyle że dokupuję jakieś drobne produkty i jest ok.... i co najważniejsze.... NIE TYJĘ!!! no ale.. są przecież Święta... sylwester.. i po drodze jeszcze urodziny mojego taty... ech... ale z drugiej strony wiem że jak będę mieć dietę to będzie podobnie jak w urodziny Kingii i będę robić wszystko żeby nie popłynąć... i może jakoś przetrwam żeby nie przytyć albo przytyć jak najmniej... w sumie to dostałam na imieniny pieniądze od teściowej... i jeszcze ich nie wydałam... a są dla mnie więc mogę z nimi zrobić co chcę... a starczy ich na ponad 3 miesiące diety... i chyba je wykorzystam.. niech się teściowa wreszcie do czegoś przyda
Co do ćwiczeń... chciałabym się zmobilizować do nich tak maksymalnie... i jak jestem z synem sama w domu to ok... on spać a ja na rower.. ale jak już ktoś więcej w domu jest to zawsze wymyślę coś i nie ćwiczę... MASAKRA ze mną...
Zapisałam się do akcji brzuszkowej... i mam nadzieję że zmobilizuje mnie ona do ćwiczeń... i ruszenia trochę tych moich fałdek... bo wiem dobrze że sama dieta nie pomoże.... ech... a szkoda.. bo z nią nauczyłam się już żyć....
No to tyle moich wywnętrzeń na dziś... uciekam..
GRUDZIEŃ: ćwiczenia
* brzuszki
* skakanka
* rower