Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem za duża.. i już... Co do innych rzeczy o mnie to zajmuję się córcią i synkiem a w wolnych chwilach mężem ;). Poza tym lubię czytać książki. Lubię też taniec (niestety rzadko praktykuję). Do odchudzania zmusiło mnie zbyt duże sadełko pozostwione mi przez moje pociechy i lusterko które powiedziało że już jestem za duża i czas się za siebie zabrać. A ostatnio nowa praca... Więc się zabieram!!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 93498
Komentarzy: 2188
Założony: 19 listopada 2007
Ostatni wpis: 17 maja 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marlenka1983

kobieta, 41 lat, Kraj W Kratkę

164 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: cel I - 70kg, cel II - 65kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 grudnia 2010 , Komentarze (3)

Sama nie wiem.... chodzi o moją łydkę... ostatnie moje dwoe próby powrotu do skakania na skakance kończą się bólem łydki.. i tylko lewej... i nie wiem czemu... wcześniej potrafiłam po 2000 skoków robić... i było ok... a teraz po 500 następnego dnia nie mogę na nogę stanąć... masakra!!! myślicie że może to być spowodowane tym że wczesniej rozciagalam sie zaraz po skakance a teraz jeszcze wsiadam na rower i dopiero potem sie rozciagam???

 

Dietka ok...

 

Ćwiczenia... hmmm. wczoraj tylko brzuchy ze wzgledu na wizytę u lekarza i zmiany w pracy męża.. za to dzis siedze w domu z Dawidkiem to uda mi sie nadrobic bo dzis mial być dzień wolny...

 

Dawid lepiej... już nie ma tylu problemów z oddychaniem...

 

buziaki... miłego dnia...

 

 

EDIT:

 

Udało się poćwiczyć...

 

* brzuszki

 

* skakanka

 

* rower

2 grudnia 2010 , Komentarze (3)

Kurde ja to mam zawsze szczęście... wczoraj sobie plan zrobiłam... miałam ładnie ćwiczyć itd a tu dziś rano Dawid się obudził z kaszlem i problemami z oddychaniem... koniec końców zamiast ćwiczeń miałam wycieczkę do lekarza... całe szczęście to nic poważnego i płuca ma czyste i tylko gardło chore... dostałam leki i powinno być lepiej.... oby.. w każdym razie kilka nocek mam z głowy bo lekarz powiedział że w dzień będzie raczej ok a najgorzej będzie jak będzie leżał.. czyli w nocy... masakra... już dziś chodzę z oczami na zapałki bo od 5 nie śpię.. ech... wrrr

 

Dietkę przedłużam... już postanowiłam... jednak działa na psychę że się za coś zapłaciło i szkoda kasy.. tym bardziej że mi to pomaga...

 

Cwiczenia... mam nadzieje ze sie zaraz wezmę... choć... hmmm ... nie .. wezmę się bo jak nie to znów opierdzieł od Bogusi dostanę...a tego nie chcę...

 

to zmykam... na rower itp...

 

EDIT:

udało mi się tylko brzuszki zrobić... ale za to jutro miało byc wolne to będzie odrabianie za dzis... o ile mały się lepiej poczuje...

* brzuszki

* skakanka

 

* rower

1 grudnia 2010 , Komentarze (5)

Dziś zaczynamy grudzień...

Mam nadzieje udany pod względem odchudzania dla mnie miesiąc..

Zaczynam go z wagą 60.5kg... bo tyle dziś pokazała waga... według planów Vitalii na koniec miesiąca powinnam ważyć ok.58kg... zobaczymy ile z tego uda się osiągnąć...

Ostatnie dwa dni miałam jakąś dziwną chandrę... masakryczną więc... jedynie dieta mi wyszła... do ćwiczeń jakoś nei mogłam się zmobilizować.... nie wiem czy to ten śnieg za oknem?? czy to coś ze mną...  w każdym razie muszę się jakoś z tego marazmu wyciągnąć.... bo inaczej znów zawalę a nie chcę.. i nie mogę.. i nie pozwolę sobie na to!!!!!!

 

Cały czas się zastanawiam czy przedłużać dietę.. jestem z niej zadowolona i po pierwszych dwóch tygodniach wszystko już mam opanowane na tyle że dokupuję jakieś drobne produkty i jest ok.... i co najważniejsze.... NIE TYJĘ!!! no ale.. są przecież Święta... sylwester.. i po drodze jeszcze urodziny mojego taty... ech... ale z drugiej strony wiem że jak będę mieć dietę to będzie podobnie jak w urodziny Kingii i będę robić wszystko żeby nie popłynąć... i może jakoś przetrwam żeby nie przytyć albo przytyć jak najmniej... w sumie to dostałam na imieniny pieniądze od teściowej... i jeszcze ich nie wydałam... a są dla mnie więc mogę z nimi zrobić co chcę... a starczy ich na ponad 3 miesiące diety... i chyba je wykorzystam.. niech się teściowa wreszcie do czegoś przyda

 

Co do ćwiczeń... chciałabym się zmobilizować do nich tak maksymalnie... i jak jestem z synem sama w domu to ok... on spać a ja na rower.. ale jak już ktoś więcej w domu jest to zawsze wymyślę coś i nie ćwiczę... MASAKRA ze mną...

Zapisałam się do akcji brzuszkowej... i mam nadzieję że zmobilizuje mnie ona do ćwiczeń... i ruszenia trochę tych moich fałdek... bo wiem dobrze że sama dieta nie pomoże.... ech... a szkoda.. bo z nią nauczyłam się już żyć....

 

No to tyle moich wywnętrzeń na dziś... uciekam..

 

GRUDZIEŃ: ćwiczenia

 

* brzuszki

 

* skakanka

 

* rower

29 listopada 2010 , Komentarze (5)

Zasypało Szkocję  i siedzimy w domu bo szkoły pozamykane.... wystraszyli sie 20cm sniegu i ciemnych chmur... no ale cóż decyzja zapadła więc siedzimy w domu... dobrze że nauczona przykładem z zeszłego roku już sprawdzam wiadomości na bieżąco żeby się po tym śniegu na darno nie bujać...

 

Teraz konkrety.. weekend andrzejkowo - urodzinowy przebiegł pomyślnie i jestem zadowolona.. niestety nadal się ważę każdego dnia.. więc wiem że po weekendzie jest mnie o 0.1kg mniej.. ważne że nie więcej jak to było w tradycji... zdecydowałam się też pierwszy raz od dawna że w tym roku w adwent nie jem słodyczy.. w sumie to i tak mnie do nich nie ciągnie bo w diecie zdarzają mi sie posiłki słodkie naturalnie.. wiec być moze to dlatego...

 

Wczoraj wrocilam do rowerka... mam nadzieje ze uda mi sie i dzis wskoczyc choc jak Kinia w domu to nie wiem... najwyzej trzeba bedzie jezdzic jak dzieciaki pojda spac....

 

trzymajcie sie cieplutko w te śnieżne dni!!!

28 listopada 2010 , Komentarze (2)

Wczoraj byłam grzeczna... zjadłam kawałeczek tortu, dwie w miarę małe porcje sałatki i kanapkę z wędliną i serem żółtym... a i był jeden drink... i koniec.. więc tragedii nie było..

 

Dziś odpoczywam po ostatnich dniach w biegu.. za oknem ZIMA!!! zasypało nas okrutnie w nocy...

 

Idę sprawdzać co u Was. i na forum...

 

Miłego popołudnia...

27 listopada 2010 , Komentarze (4)

Zaglądam jedynie zaktualizować wagę.. i lecę dalej wszysko szykowac.. a przede wszystkim sprzątać....

 

na wadze 61kg... dostałam czerwony pasek nie wiedzieć czemu.... i pokazują że nie schudłam... a schudłam 0.6kg....do tego w bilansie wyskakuje zę mój obiad ma 1kcal... nie najem się      coś się tam pomieszało ale co tam ważne że mnie jest mniej....

 

EDIT: (spowiedź):

Plan na tydzień 3:

 

TYDZIEŃ 3

 

SO

ND

PN

WT

ŚR

CZW

PT

DIETA

SD

SD

SD

SD

SD

SD

SD

RUCH

wolne

30km

30km

wolne

30km

30km

wolne

PŁYNY

2.5l

2.5l

2.5l

2.5l

2.5l

2.5l

2.5l

 

Kroki milowe:

ETAP

DATA

plan

data zaliczenia

ilość tygodni

Początek

15.11.2010

63kg

15.11.2010

plan

rzeczywistość

I krok

27.11.2010

62.3kg

20.11.2010

2

1

II krok

18.12.2010

59.5kg

 

3

 1

III krok

15.01.2011

56.7kg

 

4

 

IV krok

12.02.2011

53.9kg

 

4

 

V krok

12.03.2011

51.1kg

 

4

 

Cel

23.03.2001

50kg

 

2

 

 

Realizacja planu na tydzień 2:

TYDZIEŃ 2

 

SO

ND

PN

WT

ŚR

CZW

PT

DIETA

SD

SD

SD

SD

SD

SD

SD

RUCH

wolne

wolne

wolne

25km 

25km

wolne

25km

PŁYNY

2.5l

2.5l

2.5l

2.5l

2.5l

2.5l

2.5l

MAZIDŁA

2x

2x

2x

2x

2x

2x

2x

 

Waga 61kg ( -0.6kg )

 

i jeszcze kilometry z czarownicami:

26 listopada 2010 , Komentarze (1)

Od wczoraj nie mam nawet czasu się po tyłku podrapać więc nawet nie wiem co się dzieje u Was jak i na forach... nawet teraz robię wpis w trakcie jedzenia Lunchu...

Dzieciaki już prawie dobrze... Kinia była już dziś w szkole bo stwierdziłam że już się nadaje...

Dieta.. hm.. dziś wzorowo... wczoraj to nie wiedziałam wogóle co to jest jedzenie..i jedynym jedzeniem z diety było śniadanie... cóż jeden dzień nie zawali mi efektu tym bardziej że i tak zjadłam mniej niż powinnam...

Ćwiczenia.. wczoraj dzień przerwy... dziś zaliczę chyba dopiero wieczorem.. mam nadzieje..

 

powód całego zamieszania??? w poniedziałek moja niunia kończy 5 lat... więc w sobotę imprezka... i trzeba wszystko upitrasić... a kto ma to zrobić jak nie ja?? całe szczęście tort zamówiony.. będzie dziś wieczorem... ja sobie już 2 placki upiekłam... jedna sałatka już prawie gotowa, bo musi odstać przez noc.. drugą muszę zrobić jutro żeby była świeża.. reszta też jutro... nie wiem tylko kiedy ja posprzątam.. mam nadzieje ze sie jutro ze wszystkim wyrobie... choć u Kingii w pokoju i u nas to chyba dziś wieczorem sprzątnę.. a zobaczymy...

 

wogóle to w domu zamieszanie jeszcze o to że mje dziecko dostało od nas i dziadków rybki.. a właściwie dopiero akwarium... a po rybki jedziemy w przyszłym tygodniu... sama sobie wybierze.. ale radość ogromna... a z racji że nie możemy mieć psa ani kota ani tego typu futerkowego zwierzaka.. to padło na rybki...

 

ok.. jedzenie się kończy więc i ja zmykam... jutro zagładam tylko na chwilkę zaktualizowac wagę bo planu nie dostanę.... a na dlużej będę w niedziele....

 

buziaki...

24 listopada 2010 , Komentarze (5)

Niestety dziś znów byłam na wadze  cóż... wynik... taki sam jak w poniedziałek czyli jest 60.9kg...

 

Dietka nadl płynie spokojnie... nie wiem jak to się dzieje ale udaje mi się żyć bez słodyczy... zerkam czasem w ich stronę ale nie sięgnełam ani razu.. myślę że pozwolę sobie na kawałek ciasta w trakcie urodzin córki... jako mała nagroda za wzorowość... hmm pomyślę..

 

Rower już dziś zaliczony... mój plan był sensowny więc udaje mi się ćwiczyć...

 

Dzieciaki różnie.... mały właściwie już prawie ok... trochę jeszcze mu tylko nosek cieknie ale nie ma tragedii.. za to starsza nas wczoraj wystraszyła bo dostała gorączki prawie 39st wczoraj...  i wstawałam do niej w nocy sprawdzić czy jest ok... dziś wygląda lepiej ale zobaczymy co będzie wieczorem.... ech...

 

Zmykam podpatrzeć co u Was.... do jutra...

23 listopada 2010 , Komentarze (3)

Dziś się nie ważyłam ... bo walczę z nałogiem... następne ważenie w sobotę.... poza tym nuda... siedze w domu... dzieciaki lepiej ale jeszcze nie idealnie...

 

Dieta ok... rowerek zaliczony.... uciekam nie smęcę...

22 listopada 2010 , Komentarze (2)

Dziś waga 60.9kg... więc 1 zniknęła bardzo szybko... teraz walczę o 5!!!!! choć nie wiem czy się uda zobaczyć ją już tej soboty to chyba bym też do końca nie chciała bo chudnę w zawrotnym tempie...

Dietka nadal mi się podoba...Po pełnym tygodniu pierwszym mam 1.4kg mniej więc jestem bardzo zadowolona... poza tym zmieniło się kilka rzeczy w moim jedzeniu ale uważam to za bardzo pozytywne zmiany i myślę że wiele z nich zostanie w moim życiu już na stałe..

Ćwiczeń przez ostatnie trzy dni nie było ale wszystko jest zgodnie z planem...

 

Nie wiem co dalej w tym tygodniu bo mi się dzieciontka pochorowały... ale będę się starać z całych sił...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.